Kilka fotek maluszków, jeszcze u mnie w łazience, teraz juz bezpieczne u doktora, były koszmarnie zakleszczone, kleszcz na kleszczu, na tych małych ciałkach, pełno w kocyku na którym leżały, coś strasznego...ale z ich zdrówkiem nie jest aż tak źle, najmniejsza dziewczynka bardzo zaklejona: oczka i nosek ale dobrze że udało mi się je złapać, jeszcze kilka dni, tydzień i byłoby po niej, z głodu bądź z postępującej choroby, nawet nie protestowała jak ją wkładałyśmy do transporterka, jej brat największy i najzdrowszy walczył strasznie, druga siostra też, nasza mała Agatka poświęciła swoje ręce pomagając mi je łapać i powiem wam szczerze że tak naprawdę to ona je połapała

a ja wkładałam do transporterków

Maleńtasy jeszcze mają niebieskawe oczka więc oswojenie to kwestia chwili, zreszta najmniejsza ta dziewuszka bardzo lubi pieszczoty i drapanie

