Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-część 8.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt maja 14, 2010 14:26 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-46 kotów-Bydgoszcz.

zabers pisze:
mirka_t pisze:... Maluch z najgorszym okiem jest umówiony u weta na godz.18.

A reszta też pojedzie na wycieczkę do lekarza?

Uważasz, że do weta powinno się chodzić z kotami na wycieczki.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pt maja 14, 2010 14:28 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-46 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:
Jana pisze:Ich rodzeństwo, które szybko przejęła reddie, chorowało ale przeżyło.

viewtopic.php?f=1&t=75757&start=383

Z tego co pamiętam Reddie zabrała swoje kociaki w dniu ich przyjazdu do Bydgoszczy. Pierwsza z moich kotek zaczęła wymiotować już drugiego dnia. Tylko zjadliwa pp mogłaby zaatakować kociaki tak szybko i z takim skutkiem a przecież inne koty nie chorowały. Tak zjadliwy wirus pp powinien zaatakować i dorosłe nigdy nie szczepione koty. Kociaki reddie zachorowały później i były leczone u tego samego weta co moje. Fakt, że zachorowały jako ostatnie wskazuje iż miały większą odporność i być może dzięki temu przeżyły. Bardzo możliwe, że gdyby reddie zabrała te małe tri a u mnie zostały bicolor to byś nie miała okazji wypisywać w moim wątku takich bzdur.


Wiem tyle (bzdur?) ile Ty sama napisałaś.

Amyszka tak naprawdę to nie jestem pewna czy siostrom tri dane będzie pójść do nowych domów. Niestety nie byłam dość czujna i beztrosko wzięłam kocięta do domu. Myślałam, że kociaki Myni są zdrowe i tak dobrze się rozwijają a okazało się to nie do końca prawdą.
Pierwsze szczepienie Muki, Matexa i Meli odbyło się 17 czerwca szczepionką PUREVAX RCP. Do tego dnia kociaki złapały tylko grzybicę i nic więcej im nie dolegało. 1 lipca trafiła do mnie Matylda. 2 lipca wymiotowała Muka i wtedy wetka zauważyła na jej języku plamę a po powrocie do domu znalazłam bladą kreskę u Meli i blade malutkie plamki u nasady języka u Matexa .5 lipca przyjęłam siostry T. Od 6 lipca słabł apetyt Matyldy a 8 lipca zaczęły się wymioty. Siostry T dostały Fenbendazol 7 lipca a 8 lipca zaczęła wymiotować Tula. Rodzeństwo M drugie szczepienie tym razem szczepionką PUREVAX RCPCh 9 lipca. Dziwne ślady na ich językach były takie same jak tydzień wcześniej. Siostry T całkiem pochorowały się 10 lipca. Dzisiaj sprawdziłam języki rodzeństwa M i okazało się, że Matex ma niedużą nadżerkę na czubku i być może jakieś niewielkie głęboko u nasady języka. Mela ma nadżerkę powyżej miejsca, w którym widoczna była kreska a Muka poprzednio widoczną plamkę ma w zaniku.
Kociaki Myni zachowują się normalnie. Matylda zaczyna jeść sama mokrą karmę i chętnie pije mleko. Z sióstr T najsłabsza jest dzisiaj Tola i bardzo się o nią martwię. Znowu ma zawalone kałem jelita i nie mogę nakłonić jej do wypróżnienia się.
Dobrze że 2 kociaki trafiły do Reddie. Szkoda że Ola19 nie mogła zabrać w niedzielę Tuli.


Ciężko było mi się zebrać, aby napisać o małych tri i Matyldzie. Co działo się od niedzieli opisałam wcześniej. W poniedziałek rano zmarła Tula. W południe tego samego dnia poprosiłam o uśpienie Matyldy i Tary. Obie kotki miały zażółconą już skórę uszu, dziąsła i wargi. Wczoraj po godz.18:00 została uśpiona Tola. Wetka zrobiła jej sekcję i stwierdziła, że miała bardzo mocno powiększone nerki, jelito grube wypełnione kałem, którego nie mogła wydalić od soboty mimo leków, lewatyw i czopków. Trochę powiększone węzły chłonne kreskowe. Jelito cienkie normalne tylko blade. Wątroba w normie. Śmierć tych kociąt jest dla mnie czymś niezrozumiałym i strasznym. Dzisiaj widziałam rodzeństwo szylkret i trzymam za nie kciuki.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt maja 14, 2010 14:32 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-46 kotów-Bydgoszcz.

Mirko, błagam, no nie próbuj mi wmówić, że nie zrozumiałaś niewinnego żartu opartego na prostym skojarzeniu z dziećmi. No, ale dobrze. Poważny temat - poważne posty.
To w takim razie : czy pozostałe kocurki też pojadą razem z tym jednym wytypowanym ze względu na stan oczka?
не шалю, никого не трогаю, починяю примус ;)
Aktualnie na pokładzie: Nadszyszkownik
Nasze koty za TM(w kolejności zgłoszeń): Kulka [*] 17.03.2023, Gluś [*] 26.03.2020, Zmrol [*] 24.09.2023, Żwirek [*] 07.06.2024
Robalek['] Kredka['] Pirat['] Połamaniec [']

zabers

Avatar użytkownika
 
Posty: 26197
Od: Nie lut 08, 2009 14:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt maja 14, 2010 14:34 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-46 kotów-Bydgoszcz.

Jana może niezauważyłaś ale opiekunem kotów jest Mieka. Wiem że jej decyzja niezawsze może ci się podobać ale niemasz prawa obwiniać ją za podjęcie takiej a nie innej decyzji.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

hermionka

 
Posty: 125
Od: Czw wrz 03, 2009 18:27

Post » Pt maja 14, 2010 14:37 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-46 kotów-Bydgoszcz.

nie rozumiem tych zaczepek..
Mirka wzieła koty i Mirka decyduje..
Można wziąć od Mirki to stadko i zając się nimi po swojemu, albo zamówić wizytę weta na swój koszt...
długo przyglądałam się i nie komentowałam Waszego "zainteresowania" stadem Mirki, ale uważam, że niech każdy z nas zajmuje się sobą, swoimi kotami i soimi problemami.
Moim zdaniem forum służy do pomocy, wymiany doświadczeń i adopcji kotów
a nie zaglądaniem innym w majtki...
Ostatnio edytowano Pt maja 14, 2010 14:41 przez dolabra, łącznie edytowano 1 raz
Filuś ['] - moje Serce..
Obrazek

dolabra

 
Posty: 3635
Od: Pt wrz 04, 2009 20:13

Post » Pt maja 14, 2010 14:39 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-46 kotów-Bydgoszcz.

olamichalska pisze:a nie zaglądaniem innym w majtki...


Dzieki.
Moje majtki poczuły się uspokojone.
Karolina

karolinah

 
Posty: 7630
Od: Wto gru 05, 2006 17:05

Post » Pt maja 14, 2010 14:41 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-46 kotów-Bydgoszcz.

olamichalska pisze:nie rozumiem tych zaczepek..
Mirka wzieła koty i Mirka decyduje..
Można wziąć od Mirki to stadko i zając się nimi po swojemu, albo zamówić wizytę weta na swój koszt...
długo przyglądałam się i nie komentowałam Waszego "zainteresowania" stadem Mirki, ale uważam, że niech każdy z nas zajmuje się sobą, swoimi kotami i soimi problemami.
Moim zdaniem forum służy do pomowy, wymiany doświadczeń i adopcji kotów
a nie zaglądaniem innym w majtki...

jeżeli ktokolwiek na forum nie życzy sobie komentowania i dyskusji, powinien po prostu z tego forum zniknąć.
Albo założyć własne.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pt maja 14, 2010 14:42 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-46 kotów-Bydgoszcz.

nie mam zamiaru znikać,
wolę pomagać Mirce w inny sposób niż kontrolowanie jej co robi a czego nie robi..
Filuś ['] - moje Serce..
Obrazek

dolabra

 
Posty: 3635
Od: Pt wrz 04, 2009 20:13

Post » Pt maja 14, 2010 14:44 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-46 kotów-Bydgoszcz.

Agn pisze:Dalia - nie jestem kretynką, nigdzie nie napisałam, ze pobiłaś.
Faktem jest, że u mnie żaden kot znikąd nie spadł z takimi efektownymi obrażeniami, jakich nabawił się Twój kot, w domu urządzonym ponoć 'pod koty'.

fakt - Ty nie, mirka pisala ze ma obrażenia "jak po pobiciu"
u mnie przez 14 lat tez zaden kot nie miał wypdaku alni niczego poza krótka sraczką, do teraz
w sumie się ciesze bo u wet dowiedziałam sie ze kot spadl ze stolu i się zabił - Szagulec tylko zlamal nogę :mrgreen:
"ponoć" mi się bardzo podoba :lol:
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt maja 14, 2010 14:44 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-46 kotów-Bydgoszcz.

Jana widzę, że Twoj mózg coraz gorzej pracuje. Oczywiście, że miałam rozterki, że zrzucałam winę na siebie. Każdy po takim zdarzeniu analizuje co mógło być przyczyną, co mógł jeszcze zrobić a co może robił niepotrzebnie. To naturalny odruch w takich sytuacjach i nie tylko mi zdarzało się pisać tego typu słowa. Nie uważam jednak za słuszne wmawiać komuś, że to on zawinił, bo tak naprawdę nikt nie wie co by było gdyby. Jest coś takiego jak zbieg okoliczności.
Jak widać TY WIESZ a z takimi wiedzącymi nie mam zamiaru rozmawiać, więc to ostatni mój post do Ciebie na tym forum. Kiedyś mogłam się z tobą niezgadzać, ale szanowałam. Szacunek uleciał.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pt maja 14, 2010 14:46 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-46 kotów-Bydgoszcz.

zabers pisze:To w takim razie : czy pozostałe kocurki też pojadą razem z tym jednym wytypowanym ze względu na stan oczka?

Kocurek i kota nie pójdą do weta, gdyż stan ich oczu uległ poprawie, więc nadal stosuję maść przepisaną przez wetkę.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pt maja 14, 2010 14:49 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-46 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:Kocurek i kota nie pójdą do weta, gdyż stan ich oczu uległ poprawie, więc nadal stosuję maść przepisaną przez wetkę.

Rozumiem. Dziękuję.
не шалю, никого не трогаю, починяю примус ;)
Aktualnie na pokładzie: Nadszyszkownik
Nasze koty za TM(w kolejności zgłoszeń): Kulka [*] 17.03.2023, Gluś [*] 26.03.2020, Zmrol [*] 24.09.2023, Żwirek [*] 07.06.2024
Robalek['] Kredka['] Pirat['] Połamaniec [']

zabers

Avatar użytkownika
 
Posty: 26197
Od: Nie lut 08, 2009 14:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt maja 14, 2010 14:50 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-46 kotów-Bydgoszcz.

PearlRain pisze:
dalia pisze:
mirka_t pisze:Nie wiem czy by mi było tak wesoło gdybym zabuliła 4000zł za leczenie kota i nie otrzymała żadnej diagnozy. :mrgreen:

to do mnie personalnie jak sądzę :lol:
po pierwszw wybuliłam wiecej i to jeszcze nie koniec ( jedocześnie przy okazji podzękuję wszystkim, którzy mi pomagają)
po drugie skąd wziełaś brak diagnozy 8O
diagnoza jest jak najbardziej - potwierdzona przez wetów z którymi konsultuje Szagulca :mrgreen:
po trzecie za te więcej niz 4000 otrzymałam coś czego nie wzięłaś pod uwagę (być moze nie masz o tym pojecia) mianowicie powrót mojego kota do zdrowia
gdy spróbujesz choć raz podjąć próbę wyleczenia zwierzaka którego stan okreśła się jako bardzo poważny i rokowania bardzo ostrożne (zamiast go usypiać) to myśłę ze pojmiesz o czym mówię i doświadczysz tego fajnego uczucia :mrgreen:


dalia kwota jest astronomiczna, akurat ja mojego 15 latka z zaburzeniami wchłaniania i początkowym stadium PNN zdiagnozowałam i podleczyłam za niecałe 600 złotych :mrgreen: podleczyłam bo nerki niestety nie dają się wyleczyć, jedynie można powstrzymywać rozwój choroby, był kroplówkowany, ma porobione wszystkie konieczne badania, w tym usg, rtg, dziś jest na diecie mieszanej nerkowo - jelitowej i ma się dobrze jak na swoje lata, mogę podać namiary na lekarza :mrgreen:

ja Ci tez mogę podac namiary na mojego lekarza :mrgreen:
kwota jest astronomiczna - nie mow ze uspiłabys swojego kota, gdyby wyciąganie go z ostrej niewydolności nerek kosztowało tyle co mnie wyciąganie Szagulca
i róznica jest taka ze u Twojego kota jest pnn a u Szagulca nie, gdybym ja miala podleczyc (jak Ty) Szagulca to kosztowałoby to znacznie mniej. Tyle tylko ze ja leczę kota a efektem ma byc wyleczenie go
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt maja 14, 2010 14:51 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-46 kotów-Bydgoszcz.

pixie65 pisze:
PearlRain pisze:dalia kwota jest astronomiczna, akurat ja mojego 15 latka z zaburzeniami wchłaniania i początkowym stadium PNN zdiagnozowałam i podleczyłam za niecałe 600 złotych :mrgreen: podleczyłam bo nerki niestety nie dają się wyleczyć, jedynie można powstrzymywać rozwój choroby, był kroplówkowany, ma porobione wszystkie konieczne badania, w tym usg, rtg, dziś jest na diecie mieszanej nerkowo - jelitowej i ma się dobrze jak na swoje lata, mogę podać namiary na lekarza :mrgreen:

Ale najwyraźniej Ty nie leczyłaś swojego kota u Specjalistów 8)
Niektórzy uważają, że wielkość specjalisty jest wprost proporcjonalna do wystawianego rachunku :mrgreen:

równiez i Twoja mądrość robi na mnie wrażenie :mrgreen:
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt maja 14, 2010 14:53 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-46 kotów-Bydgoszcz.

Te (tamte) kociaki były z domowej kotki, malusie i śliczne, kolorowe, zdrowe. Znalazłyby dom bez waszej "pomocy".
edit - Kociaki u reddie zachorowały później i słabiej, przeżyły - to chyba przemawia raczej za wirusem złapanym po zabraniu ich z domu, w którym się urodziły.

Mirko, jeśli już coś się pisze na forum, to trochę głupio się tego później wypierać, nie uważasz? Oczywiście zawsze można napisać - myliłam się, było inaczej, coś tam coś tam.

Co do wirusa... warto poczytać tamten wątek, jest pouczający (chociaż nie każdego jak widać). Bo tych śmierci w dość krótkim czasie było wtedy przecież więcej. Zbieg okoliczności? A może jednak wirus w domu.
I jeszcze te informacje o decyzji o uśpieniu, żeby zaoszczędzić pieniądze na innego kota...

A tak w ogóle, jeśli chodzi o obwinianie, to zaczęła ten temat Agn, nieprawdaż?


Nie odpowiadaj, przecież mnie ignorujesz 8)

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], MruczkiRządzą i 112 gości