Jutro z Mechatym jedziemy na pełen przegląd kardiologiczny do doktora Niziołka. Mimo długich terminów udało się go wcisnąć na listę rezerwową. Gdyby nie pomoc mojej kochanej Mamy chyba byśmy nie wyrobili, ostatni tydzień to jest jakaś totalna masakra finansowo-komunikacyjna
Mechatek czuje się całkiem nieźle, wtrąbił kawał kurczaka, pół puszki animondy, ukradł mi wędlinę z kanapki i teraz sprząta jakieś zagubione chrupki z podłogi.
Boję się tylko, ze jak wreszcie po tej wyżerce odwiedzi kuwetę to dostanie zawału (tfu,tfu). Zaczął wreszcie normalnie mruczeć, wcześniej unikał dotyku lub mruczał cichutko i do tego nierówno.
Zdjęcie z zeszłego tygodnia. Mimo, że ledwo chodził to przyszedł mi poprzeszkadzać.
prosiaczkowy nosek, trochę zbyt blady

Wczorajsze, gdy znowu zrobił się przytulakiem

Poza tym regularnie przyprawia mnie o napady paniki gdy znika, wtedy na ogół po intensywnych poszukiwaniach znajduję go zamkniętego w pudełku po dekoderze (ma klapkę od góry). Tym razem np. na pudełku rozkosznie wylegiwał się Elvis więc jakoś nie wpadłam na to, że w środku jest Mechaty

