Nasz Pięciokot. cz.14 I po powodzi! :)

[AYO]

I prawidłowo - rogaty znak

Kinga dziś dostała trochę ode mnie w temacie noga z gazu i Ona wie co peta miał na myśli

edit: viewtopic.php?f=1&t=110985

[kinga w.]

Tosiula, zaczynam miewać. Fajnie jest. Dym papierosowy działa niezawodnie co stawia pod znakiem zapytania poruszanie się po ulicach - wczoraj sprawdziłam, efekt natychmiastowy i spektakularny.

AYO, wiesz jak jest z duszą kozaczą? Lepiej nie cisnąć bo się zebździ.

[AYO]

Ale ossssso chooodzzzzi....

[kinga w.]

NIszszsz....

[maciejowa]

Dobry wieczór Kingo i Śliwko! No i pięciokocie!

[kinga w.]

Witulka porannie. Słuchajcie, widzę słońce! Nieśmiało z zamglonego nieba ale looka! Wiecie co to znaczy? JEDZIEMY DO KRK!! (bezalkoholowe oczywiście) Do praacy rodaaacy...

[MarciaMuuu]

Posty o upartych koziorożcach brzmiały złowieszczo (Kalinka 12.01.10 )

Mi też dym papierosowy wywoływał mdłości, bleeee. Ale ciążę zaliczyłam bez żadnego rzygu .

[Danusia]

o , jaka szczęśliwa ,ze mogła w końcu do pracy ruszyc
owocnej wyprawy

[shira3]

Kinga, nie zapracuj się

[kinga w.]

Ufff... Jestem. Pogoda nawet by była, ruch nawet by był - tak dawno nie byłam na Grodzkiej że posiedziałabym tam dziś byle się za bilety wróciło. Faaajnie - ciepło, ludzie wokół... Muszę przemyśleć inną formę powrotów - bus jest zawsze przeładowany a mnie godzinka w ping pongu na stojąco średni kręci. Zwłaszcza jak mam tuż obok faceta śmierdzącego zakisłymi papierosami (takie co to luzem w kieszeniach od zarania dziejów od potu i diabli wiedzą czego jeszcze zaśmierdły) i zionącego z ustów gorzołą albo innym lekko przetrawionym browarkiem. Normalnie mnie skręca a teraz mam od razu żołądek przed zębami. Znaczy chyba trzeba będzie się wcześniej zwijać i zasuwać na dworzec - albo pierwszy przystanek busa (wtedy jest szansa siedzieć) albo autobus - nieekonomiczny ale komfortowy.

[shira3]

A jak kotki znoszą twoje całodniowe nieobecności?

[kinga w.]

Kotki? Spokojnie. Dziś akurat cały dzień był z nimi Chudy, ale zwykle są same. Wówczas one z nudów wysypiają się cały dzień, a kiedy wracam, wyspane i świeżutkie łakną harców i uciech. Tylko ja nie bardzo mam ochote na cokolwiek poza spaniem. Nie wiem na czym to polega, ale kotom moja apatia absolutnie nie przeszkadza - szaleją jak pokręcone, często nabijam się z ich pogoni leżąc już w łóżku. Gorzej że im się kolejna tura rozrywki włącza nad ranem. Generalnie wracam, obrabiam kuwety, karmię ogony, przepakowuję się na jutro i pakuję w bety - kto chce to przychodzi na mizianko, kto nie chce jego wola. Rano podobnie - wstaję, kuwety, karmienie, przygotowanie sobie kanapki, kawa przy kompie (w tym czasie kto ma ochotę to miziamy) i wypad.

[shira3]

Zdrowe podejście

[kinga w.]

Wiesz co? Wychodzę z założenia że koty mają mieć tyle człowieka ile chcą, czyli:
Jeśli przesypiają calutki dzień i mają w d... moja obecność, to ich brocha. No, czasem pogilgam Miyukową łapę jak wisi z monitora bo jej się tak fajnie tyka palec między poduchy. Ona wtedy zaciska pazury, przyciąga sobie rękę do pyszcza, wącha i przeważnie zaczyna lizać - taki rytualik.
Jeśli natomiast te gady obrzydłe w środku nocy robią mi najazd na wyro i życzą sobie natychmiastowego miziania... No, to też mają choć po parę głasków - trudno, kto ma pszczoły... No i jak jestem w domu to mają na życzenie kiedy chcą.

Leje. Chciałam do KRK...

[MaryLux]

Niedzielne miaudobry