Mój TŻ wczoraj siedział nad robotą papierkową i widać było że szuka tylko pretekstu aby ją rzucić w diabły. Przyszła Antonina, wskoczyła mu na papiery i zaczęła:
A: Miauuuuuuuuuuu mmmmmiau Miiiiiiau
TŻ: Rozumiem, rozumiem. No trudno skoro chcesz, to zostawię te papiery.
Z tymi słowami wstał i zakładając sobie Antka na ramię :
TŻ: Na ramię kot! W tył zwrot! Naprzód marsz!
Doszedł do wersalki i ze słowami "Rozejśc sie na z góry upatrzone pozycje" zalegli razem na wersalce pod kocykiem