U mnie maskara....
Bułek rzęzi i ma problemy z oddychaniem, do tego boli go pęcherz, a jakby tego było mało, będzie musiał być operowany - ma paskudną narośl na dziąsłach - mam tylko nadzieję, ze nie nowotoworową

ale najpierw czeka nas diagnostyka...
Wczoraj dowiedziałam sie, ze dom rezygnuje z Mizianki - maż przyniósł 3 małe kociaki z przystanku i chce je zatrzymac... ta dziewczyna bedzie jeszcze z nim rozmawiać, ale szanse praktycznie żadne... Jeszcze tydzień temu rozmawiałam, upewniałam sie czy wszystko ok, prosiła o adopcję po 17 maja, zgodziłam się poczekac.....
3 wizyty u weta i leki to prawie 550 zł.... A leczenie trwa. Przekazałam gaocie rzeczy na bazarki, wszystko co miałam... będę wdzięczna chociaż za podrzucanie.
Muszę zebrać pieniadze na leczenie tymczasów, tym bardziej, że moja rezydentka wymaga pełnej diagnostyki - coś jej dolega, nie wiem co... a przy wydatkach na leczenie tymczasów nie stac mnie na zajęcie się własnymi kotami

Do d... to wszystko...
wiadomość od domu Mizianki mnie załamała... dawno nie było mi tak żle...
tak strasznie żal mi Bułcia... mało go nieszczęść spotkało, ile jeszcze... tak cięzko jest patrzeć jak płacze...