A no można być podłym człowiekiem, nawet bardzo. Moja historia jest co prawda trochę inna, ale generalnie potraktowano mnie podobnie. Mieszkam w domku jednorodzinnym i niestety w bliskim sąsiedztwie bloku. Zaczęło się niewinnie "czemu ten pies szczeka?", "czy ten pies może nie szczekać w nocy?"

, o tak, zaknebluję mojego psa od 22 do 6 , no problem. Moja Lala ma letni wybieg, szczeka w nocy, a raczej czasem szczeknie, wyje jak jedzie pogotowie, ot taka jej uroda (zresztą pogotowie w nocy nie jeździ na sygnale). Zaczepiali, zaczepiali, aż pewnego dnia puka do mych drzwi policjant i pani weterynarz z inspekcji weterynaryjnej. Otóż ktoś (sąsiedzi, a jak!) złożyli na mnie doniesienie do tozu, że oto trzymam psa w komórce na węgiel, nie karmię, nie szczepię itd. No zdębiałam, ze złości miałam łzy w oczach. Pani wetka obejrzała psa, poprosiła o książeczkę szczepień. Szukałam jej przy niej a chwilę to trwało, mam ich 15, wetka robi oczy, że każdy kot ma swoją. Gdy zaczynam mówić, że jestem wolontariuszką z fundacji, że zajmuję się bezdomniaczkami policjant zaczyna się śmiać i pyta po co on tu przyszedł. Protokół spisali i poszli. "Ludzie" potrafią upie***lić innych, szczególnie jeśli sami nic nie robią. Mnie ta sprawa poszarpała nerwy, bałam się, że będą chcieli zrobić krzywdę psu (sąsiedzi rzecz jasna).
Pod tym co napisały dziewczyny i ja się podpisuję. Ta baba może Ci naskoczyć. Kot to nie pies, szczepień mieć nie musi. A gdybym ja miała odpowiadać za koty, które dokarmiam, to tak jak ktoś napisał osiwiałabym raz dwa. Nikt nie widział zdarzenia, więc słowo przeciwko słowu. A gdyby babsztyl chciał się pultać do sądu, to ona musiałaby udowodnić, że coś takiego miało miejsce. Już widzę minę sędziego, z poważniejszych spraw żartują, jak nikt nie widzi, a takim czymś mieliby się przejąć. Głowa do góry
