Potrzebuję pomocy prawnej i ratunku.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro maja 05, 2010 20:33 Re: Potrzebuję pomocy prawnej i ratunku.

agusia2396 pisze:Mam tylko nadzieję,że to na mojej niuni się nie odbije i jakoś doczekamy odpowiedniego czasu.


Nie ma prawa się odbić - w tym sensie, reszta Świata to pierdoły :wink:
Leżymy więc sobie spokojnie, rozluźniamy się, a Sz.P. Sąsiadka może nam.....(tu słowa powszechnie uznane za obelżywe :evil: :evil: :evil: )
A niuni spokojnie wyjaśniamy, że ten wyrzut adrenalinki u mamusi, to po to, żeby sobie przepchać zatory :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Na poważnie - nie ma sensu się w to zbyt angażować i nakręcać- Pani chciała sobie poodpoczywać w szpitalu, jej prawo :roll:
Aha, właśnie sobie przypomniałam, że ostatnia Agusia, z którą deliberowałam o urokach ciąży ( jej ciąży) ma już 2 miesięcznego Kubusia i poszło jak po masełku :ok: Z mojego doświadczenia wynika, że Agusie tak mają :ok: :ok:
Ostatnio edytowano Śro maja 05, 2010 20:37 przez Jasmina, łącznie edytowano 1 raz
Jasmina
 

Post » Śro maja 05, 2010 20:34 Re: Potrzebuję pomocy prawnej i ratunku.

Mrata pisze:A w ogóle, to sąsiadkę pogryzła jej persica, jak pańcia broniła jej wyjść na dwór. I tego będziemy się trzymać. No.

No ... :mrgreen: i przecież powszechnie wiadomo, że persy nie dość że agresywne, to jeszcze jadowite są ... :wink: Był taki wątek na miau... przeczytaj sobie dla poprawienia nastroju i nie denerwuj się niepotrzebnie...
Obrazek

katarzyna1207

 
Posty: 5628
Od: Pt lip 03, 2009 21:58
Lokalizacja: Lublin

Post » Śro maja 05, 2010 20:35 Re: Potrzebuję pomocy prawnej i ratunku.

O, cholera! To tym bardziej możesz z czystym sumieniem wysłać kogo chcesz do diabła, z sąsiadką włącznie, a ja bym się chyba nie powstrzymała od próby imputowania małego poczucia winy typu "mam zagrożoną ciążę a ta pani mnie naraża na taki stres że aż się gorzej czuję, a rchciałabym donosić bezpiecznie dziecko" - kurcze, pomijając kwestie "pogrywania" to już jest ona Twojego dziecka. Uszy do góry i przede wszystkim wrzuć na luz - mogą Cię pocałować. Jak umyją ząbki.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Śro maja 05, 2010 20:36 Re: Potrzebuję pomocy prawnej i ratunku.

Eeee... Daleko. Szkoda, że nie z Trójmiasta. To leż z nogami do góry, jak lekarz kazał. Ogólnie rzecz biorąc, mogą ci naskoczyć. I spróbuj przenieść miejsce karmienia kotów, bo koty, niestety, nie obronią się same...

Mrata

 
Posty: 2906
Od: Pt cze 06, 2008 17:50
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Śro maja 05, 2010 20:53 Re: Potrzebuję pomocy prawnej i ratunku.

Gorzej, jak sąsiadka rozwiąże "problem z kotami" we własnym zakresie...
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Śro maja 05, 2010 20:58 Re: Potrzebuję pomocy prawnej i ratunku.

Takie luźne przemyślenia pod wieczór. Gdybym miała być odpowiedzialna za wszystkie koty które dokarmiam, to bym osiwiała ( to przemyslenie do kocepcji że dokarmiacz=opiekun=odpowiedzialny). Po drugie, można złozyc na policji ( u dzielnicowego) skargę o nekanie i opisac sytuację, że nie wiadomo czy, nie wiadomo jaki i jak poważnie kot ją pogryzł, a ona robi przedstawienie, bo od dawna chce się pozyc kotów, które od dawna tu mieszają, nęka Cię, grozi, a Tobie nie wolno sie denerwować i prosisz o jakieś pouczenie tej pani. Dziewczynie w ciąży odmówią? :) Takie zgłoszenie nie będzie miało żadnych skutków prawnych ( nie będzie żadnego postępowania), a w papierach w razie czego będzie ślad, że pani już bywała uciązliwa.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro maja 05, 2010 21:01 Re: Potrzebuję pomocy prawnej i ratunku.

pixie65 pisze:Gorzej, jak sąsiadka rozwiąże "problem z kotami" we własnym zakresie...

Jeśli faktycznie podrapał ją ktoryś z tych kotów (a nie jej własny), to ja się obawiam, że ona właśnie już próbowała ...
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Śro maja 05, 2010 21:03 Re: Potrzebuję pomocy prawnej i ratunku.

Amika6 pisze:
pixie65 pisze:Gorzej, jak sąsiadka rozwiąże "problem z kotami" we własnym zakresie...

Jeśli faktycznie podrapał ją ktoryś z tych kotów (a nie jej własny), to ja się obawiam, że ona właśnie już próbowała ...

To też może być argument przy ewentualnym doniesieniu o nękanie - że Pani próbuje "załatwić" koty ...
Obrazek

katarzyna1207

 
Posty: 5628
Od: Pt lip 03, 2009 21:58
Lokalizacja: Lublin

Post » Śro maja 05, 2010 21:08 Re: Potrzebuję pomocy prawnej i ratunku.

Moja Droga - jaśnie p. somsiadka może Ci g.....zrobić! :mrgreen: Po pierwsze musiałby być świadek, który wskaże że to ten i tylko ten kot jej to zrobił. I to musiałby być Twój kot. Po drugie możesz dokarmiać zwierzęta tak jak dokarmiasz ptaki i nie jesteś ich właścicielem ! i nie możesz odpowiadać za to co dokarmiane zwierzę zrobiło.
Może sobie chodzić do Sanepidu i innych tego typu instytucji- oni nic do kota nie mają - pokiwają głową i tyle bo nie ma żadnych przepisów wykonawczych. Każą iść do straży miejskiej albo policji , która może wlepić mandat ale tylko za WŁASNE zwierzę które by co zapaskudziło. A skoro tego policja nie zrobiła to dupa jaś. Tylko wtedy mogła by skierować sprawę do sądu grodzkiego gdybyś odmówiła przyjęcia mandatuJeżeli chodzi o szczepienia- nie ważne czy zwierzę było szczepione na wściekliznę- i tak obowiązuje obserwacja weterynaryjna przez 10 dni.Jeżeli własciciel jest znany to ma pilnować zwierzaka. Gdyby w tym czasie zaginął lub zdechł to w tym momencie pogryziony- a nie podrapany! musi być szczepiony przeciwko wściekliźnie. Jeżeli zrobiło to zwierzę obce, nie znane to szczepienie obowiązuje od razu. No i w każdym przypadku profilaktyka przeciwtężcowa. Co babon moze zrobić??? Ano włóczyć Cię po sądach z powództwa cywilnego. To znaczy musiałaby mieć obdukcję lekarską , za którą trzeba zapłacić/ ok 100 zł/ , wnieść opłatę do sądu i przywlec świadka który będzie zeznawał że to jest twój i tylko twój kot. Bez swiadków to se możę :mrgreen: Ty przyprowadzisz koleżankę która powie że w zyciu tego kota nie miałaś był widywany pod blokiem , bardzo miły a skoro sie rzucił na babona to widocznie ów babon zrobił mu krzywdę i babon jest znany z tego że kamieniami rzuca w koty :twisted:
Owszem wredota może zacząć truć zwierzęta.
Jeżeli masz ubezpieczone mieszkanie w którym mieszkasz - to może masz tam OC - które oprócz zalania ma również opcję szkód od zwierząt właściciela. Możesz babonowi dać nr polisy i niech dochodzi 50 zł bo pewnie tyle przyznają , jeżeli w ogóle. Acha i zawsze możesz TY wezwać policję na nią że złosliwie nęka a Ty ciężarna jesteś, pójść do ginekologa i powiedzieć- aby było zapisane w historii choroby że czujesz się gorzej , boli cię brzuch bo sąsiadka cie napastuje psychicznie i nerwy ci wysiadły - dobrze mieć takie poswiadczenie. Stara zasada - najlepszą obroną jest atak :mrgreen:
Obrazek

majencja

 
Posty: 5792
Od: Wto lis 04, 2008 23:17

Post » Śro maja 05, 2010 21:29 Re: Potrzebuję pomocy prawnej i ratunku.

pixie65 pisze:Pomijam kwestie, że u różnych ludzi różnie mogą się "rany" paprać po kontakcie z kotem (nawet był wątek na KŁ poświęcony leczeniu niefortunnego ugryzienia).

a był, mój
i przez pierwszy miesiąc leczenia tylko mnie przemywali ambulatoryjnie (boleśnie) i nikomu nie wpadlo do głowy, żeby mnie położyć do szpitala, a szkoda, bo należało,
juz bym dawno była po operacji
ma kobieta chody, jak ją wzięli
chyba, że ona z innego powodu w tym szpitalu

Kocurro

 
Posty: 11393
Od: Nie sty 11, 2004 20:31
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Śro maja 05, 2010 21:43 Re: Potrzebuję pomocy prawnej i ratunku.

Dzięki śliczne.Naprawdę,dużo lepiej się czuję po waszych wypowiedziach.
Szkoda mi tych kotów i naprawdę nie chcę,żeby stała im się jakakolwiek krzywda i tu jest ich dom już tyle czasu.
Nie sądziłam,ze można być ż tak podłym człowiekiem samemu mając w domu koty,wprawdzie tylko do handlu kociętami.



Dzięki Amika6 za wszystko.

agusia2396

 
Posty: 17
Od: Śro maja 05, 2010 18:32
Lokalizacja: Międzyrzec Podlaski

Post » Śro maja 05, 2010 23:46 Re: Potrzebuję pomocy prawnej i ratunku.

A no można być podłym człowiekiem, nawet bardzo. Moja historia jest co prawda trochę inna, ale generalnie potraktowano mnie podobnie. Mieszkam w domku jednorodzinnym i niestety w bliskim sąsiedztwie bloku. Zaczęło się niewinnie "czemu ten pies szczeka?", "czy ten pies może nie szczekać w nocy?" 8O , o tak, zaknebluję mojego psa od 22 do 6 , no problem. Moja Lala ma letni wybieg, szczeka w nocy, a raczej czasem szczeknie, wyje jak jedzie pogotowie, ot taka jej uroda (zresztą pogotowie w nocy nie jeździ na sygnale). Zaczepiali, zaczepiali, aż pewnego dnia puka do mych drzwi policjant i pani weterynarz z inspekcji weterynaryjnej. Otóż ktoś (sąsiedzi, a jak!) złożyli na mnie doniesienie do tozu, że oto trzymam psa w komórce na węgiel, nie karmię, nie szczepię itd. No zdębiałam, ze złości miałam łzy w oczach. Pani wetka obejrzała psa, poprosiła o książeczkę szczepień. Szukałam jej przy niej a chwilę to trwało, mam ich 15, wetka robi oczy, że każdy kot ma swoją. Gdy zaczynam mówić, że jestem wolontariuszką z fundacji, że zajmuję się bezdomniaczkami policjant zaczyna się śmiać i pyta po co on tu przyszedł. Protokół spisali i poszli. "Ludzie" potrafią upie***lić innych, szczególnie jeśli sami nic nie robią. Mnie ta sprawa poszarpała nerwy, bałam się, że będą chcieli zrobić krzywdę psu (sąsiedzi rzecz jasna).

Pod tym co napisały dziewczyny i ja się podpisuję. Ta baba może Ci naskoczyć. Kot to nie pies, szczepień mieć nie musi. A gdybym ja miała odpowiadać za koty, które dokarmiam, to tak jak ktoś napisał osiwiałabym raz dwa. Nikt nie widział zdarzenia, więc słowo przeciwko słowu. A gdyby babsztyl chciał się pultać do sądu, to ona musiałaby udowodnić, że coś takiego miało miejsce. Już widzę minę sędziego, z poważniejszych spraw żartują, jak nikt nie widzi, a takim czymś mieliby się przejąć. Głowa do góry :ok:
W 2016 wysterylizowałyśmy 109 kotów (stan na 11.07) - 2015 - 222, 2014 - 130, 2013 - 126, 2012 - 85, 2011 - 107, 2010 - 108, w sumie 887 :)

Kalinuwka

 
Posty: 973
Od: Pon lis 24, 2008 18:10
Lokalizacja: Mińsk Maz.

Post » Czw maja 06, 2010 7:41 Re: Potrzebuję pomocy prawnej i ratunku.

Witam niestety ludzie bywaja podli :( ja też przez jakis czas dokarmiałam pieska którego po latach wyeksmitowali ze spółdzielni (tam nocował kilka lat) i biedna psinka od momentu zamknięcia spółdzielni do otwarcia była pod spółdzielnią dostała budkę, ale niestety nie przebywała w niej i nocą strasznie wyła (ale nie ma się co dziwić) jakiś mieszkaniec pobliskiego bloku najpierw rzucał w pieska ziemniakami i widząc, że go dokarmiam zaczął mi ubliżać, a następnie notorycznie nasyłał straż weterynaryjną. Jakoś udało mi się uchronić tą psinkę i nawet znalazłam jej domek u cudownej osoby - naszej forumowiczki :D która bardzo wiele dla tego biednego psiaka zrobiła i jestem jej za to wdzięczna i po prostu ją uwielbiam :)
Aga, a postępowanie Twojej sąsiadki tylko świadczy o niej jakim jest podłym człowiekiem - jeśli wogóle można nazwać ją człowiekiem.
Będzie dobrze nic się nie martw :D

kaja888

 
Posty: 3510
Od: Pon wrz 29, 2008 21:03
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw maja 06, 2010 7:47 Re: Potrzebuję pomocy prawnej i ratunku.

agusia2396 pisze:Nie sądziłam,ze można być ż tak podłym człowiekiem samemu mając w domu koty,wprawdzie tylko do handlu kociętami.

Ciekawe co na to "skarbówka"... :twisted:
A spytam jeszcze raz - koty które dokarmiasz są kastrowane czy się mnożą? Nie pytam przez ciekawość, jeśli są kastrowane, masz kolejny argument dla nich - zostały po poprzednich właścicielach posesji, są zadbane, nie mnożą się (nie powiększają stada), są na "dożyciu" w miejscu które znają.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Czw maja 06, 2010 8:41 Re: Potrzebuję pomocy prawnej i ratunku.

Jestem po konsultacjach ze Strażą Miejską. Jeśli chodzi o opiekę i odpowiedzialność, to jeśli np weźmiesz psa z ulicy, on u ciebie pomieszka czas jakiś, a potem go z powrotem wywalisz na ulicę, to odpowiadasz za to, że źle się opiekujesz zwierzakiem, nie dbasz itp. Przypadku gryzącego kota strażnicy NIGDY nie mieli, a jeden pracuje od początku istnienia tej formacji i zajmuje się postępowaniami mandatowymi. Postępowanie policji ocenili jako nadintrpretację przepisu ("coś musieli powiedzieć, to powiedzieli"). Żaden mandat, żadna odpowiedzialność, żadnego postępowania przed sądem.
Skoczyć ci mogą, jednym słowem. :mrgreen:

Mrata

 
Posty: 2906
Od: Pt cze 06, 2008 17:50
Lokalizacja: Gdańsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google Adsense [Bot], kasiek1510, Patrykpoz i 64 gości