POZNAŃ - kocięta z Grochowych Łąk / trudne przypadki...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt kwi 30, 2010 19:43 Re: Poznań - prośba o pomoc w wyciachaniu stada

Poznań, potrzebne miejsce do przechowania kotki po sterylce. Będzie klatka, będzie sterylka, potrzebne miejsce do przetrzymania.

puss

Avatar użytkownika
 
Posty: 11741
Od: Czw lis 09, 2006 13:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt kwi 30, 2010 20:00 Re: Poznań - prośba o pomoc w wyciachaniu stada

Tak, dokładnie: jest termin na niedzielę, jest od kogo pożyczyć klatkę. Potrzebne miejsce na rekonwalescencje i ewentualnie pomoc transportowa :oops:

No i chęć kotki bycia złapaną akurat w tym terminie.... :roll:

MartaK

 
Posty: 2327
Od: Sob mar 18, 2006 22:02
Lokalizacja: Łódź / Poznań

Post » Sob maja 01, 2010 11:33 Re: Poznań - prośba o pomoc w wyciachaniu stada

U mnie na 6 kotów, tylko 2 posiadają aktualne szczepienia. Oczkowi i Matyldzie akurat się skończył okres ważności szczepienia, a Pusia i Lalka nigdy nie były szczepione. Niestety ja odpadam na pewno :(

puss

Avatar użytkownika
 
Posty: 11741
Od: Czw lis 09, 2006 13:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob maja 01, 2010 11:48 Re: Poznań - prośba o pomoc w wyciachaniu stada

MartaK pisze:...
Wysterylizowaną we wtorek kotkę, którą złapałyśmy z Dużą i którą karmicielka miała przechować w specjalnie na ten cel użyczonej klatce wystawowej, znalazłam w czwartek rano biegającą po podwórku... Mąż karmicielki (ona była w pracy) wmawiał mi, że kotka jest w piwnicy, w klatce, tak, tak, wszystko jest tak jak miało być. Tylko, że kotka z fioletowym szwem przez połowę brzucha (była w ciąży, więc duże cięcie) kręciła się w tym samym momencie wokół moich nóg 8O Bez komentarza. Całę szczęście kita jest oswojona i łakoma na głaskanie, więc skuszona pieszczotami dała się złapać za kark i spokojnie włożyć do klatki. Tak zapakowana trafiła najpierw do lecznicy p. Żanety Sokołowskiej na kontrolę rany (jest ok, ale dostała leki), a stamtąd - dzięki wielkiej uprzejmości Kociego Pazura - na przechowanie do profesjonalnego domu tymczasowego ;-) Dziękuję!...


Kota trafiła do nas do domu (7 tymczas i zarazem 10 kot w domu :roll: ). Mona - tak ją nazwaliśmy okazuje się być całkiem oswojona. Bez problemu ubraliśmy ją w kubrak i urządziliśmy klatkę. Panna uwielbia głaski, zaraz się kładzie na plecy i daje brzuchol do miziania. Jak na razie mamy z nią mały problem w nocy - ponieważ siedzi w klatce w godzinach od 3 do 5 próbuje mnie przekonać, że to pora na mizianie kota. Wtedy domaga się wyjścia na pokój i głaskania, a ponieważ nie mam zamiaru jej ustępować to zaczyna robić demolkę w klatce :twisted: Za dnia jest bardzo grzeczna - wypuszczona na pokój idzie się pokręćić pod nogami, a potem znajduje sobie jakiś kąt do spania (teraz wyczaiła legowisko naszych kotów - oj będą niezadowolone jak to odkryją :roll: ), ponieważ mogę ją teraz przypilnować kubraczek trafił do prania bo Mona zaczynała pachnieć jak mały żulik :lol: ,a wieczorem panna dostanie znowu czysty. Przy okazji ściągnięcia wdzianka Mona została wyczesana co jej bardzo przypadło do gustu, a teraz porządkuje futerko. Jako, że jest bardzo proludzka nie chcemy aby wracała na ulicę bo może ją tam spotkać krzywda, tak więc będziemy jej szukali DS. Zdjęcia Mony wstawimy jak aparat wróci.

Niestety ze sterylkami tak to jest, że klatkę i pieniędze zawsze się znajdzie, niestety miejsce na przetrzymanie już niekoniecznie. Fundacje zawsze mają pełne ręce roboty, a duża część karmicieli odmawia współpracy kiedy się okazuje, że mieli by przygotować kotkę do zabiegu i ją przetrzymać kilka dni po nim :evil:
Obrazek

king@

 
Posty: 169
Od: Czw lip 05, 2007 18:53
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie maja 02, 2010 10:48 Re: Poznań - prośba o pomoc w wyciachaniu stada

Wspaniałe wieści!!! :D Wiedziałam, że kita jest proludzka, ale nie wiedziałam, że aż tak! Bardzo, bardzo się cieszę z pomysłu poszukania dla niej domu - choć wiem, że pewnie nie będzie łatwo, bo sezon kociakowy zaraz będzie w pełni... Nie mam też jeszcze pomysłu jak przekazać karmicielce, że Mona nie wróci na podwórko - dzisiaj się już pytała, czy ją przywiozłam. W odpowiedzi grzecznie, acz dosadnie powiedziałam "że my to chyba jesteśmy trochę pogniewane". Karmicielka zrobiła oczy jak pięciozłotówki, więc jej mówię, że miała kotkę przechować a nie wypuszczać na podwórko. "Ona była już dobra, ja się znam, ja pracuję w służbie zdrowia". Na co ja że nie była "dobra", bo tarzała się z tą raną w brudnym piasku, że musiała jechać do weta, że dostała antybiotyki itd. Pani zrobiła focha i zmyła się za firankę. Tak sobie pogadałyśmy, ghm, ghm, owocnie. Więc chyba mamy oficjalnie na pieńku, co może skomplikować sprawę poinformowania jej, że Mona wybyła stamtąd na dobre. Ale jakoś sobie z nią poradzę :evil: Najważniejsze, że kotka jest bezpieczna i wreszcie dopieszczona :wink: No i czekam na zdjęcia z domowych pieleszy :D

Co do dzisiejszego dnia, to dzięki ofertom pomocy z kilku źródeł (źródłom dziękuję! :wink: :spin2: ) kotka, którą od rana miałam łapać, miała zapewnione przechowanie po zabiegu. Niestety, od 7:15 do 9:45, bo tyle się czaiłam, żadna z ciężarnych nie zaszczyciła mnie swoją uwagą. Jedna w ogóle się nie zjawiła, druga omijała klatkę taaaaaaakim szerokim łukiem. Efekt łapanki jest więc żaden :( Następny termin na Bnińska mam zaklepany, dzięki użyczeniu talonów przez jedną z forumowiczek, dopiero na 12 maja - to był najwcześniejszy termin, jaki mi tam zaproponowano (z wyjątkiem dzisiejszego... :roll: ). Nie mam złudzeń, że wtedy obie ciężarne kotki, które tam jeszcze zostały do ciachnięcia, będą już dawno po porodach :( Razem z tą, która już urodziła, będą więc na Grochowych trzy mioty... :roll:

No i są jeszcze kocurki. 2 młodziaki i 2 seniorów. Czekają w kolejce. Gdyby ktoś miał fantazję :wink: zasponsorować chłopakom-poznaniakom kastracje, albo dołożyć na ten cel złotówkę lub dwie, to byłoby cudnie. Swoją drogą w najbliższych dniach wystawię coś na ten cel na bazarku.

MartaK

 
Posty: 2327
Od: Sob mar 18, 2006 22:02
Lokalizacja: Łódź / Poznań

Post » Nie maja 02, 2010 12:26 Re: Poznań - prośba o pomoc w wyciachaniu stada

Oto obiecane fotki Mony - przez moment miała założony kołnież, ale stwierdziliśmy że kubrak będzie dla niej wygodniejszy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Obrazek

king@

 
Posty: 169
Od: Czw lip 05, 2007 18:53
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie maja 02, 2010 16:42 Re: Poznań - prośba o pomoc w wyciachaniu stada

:1luvu:

MartaK

 
Posty: 2327
Od: Sob mar 18, 2006 22:02
Lokalizacja: Łódź / Poznań

Post » Śro maja 05, 2010 11:39 Re: Poznań - prośba o pomoc w wyciachaniu stada

King@, jak się miewa Mona? Czy nabrała już domowych manier? ;-) Mam nadzieję, że posterylkowa rana goi się dobrze?

I jeszcze pytanie: czy razem z Moną, przyjechał do Ciebie czarny szal z frędzelkami? :lol: Zniszczony jest jak nie wiem co, ale przydaje mi się przy przekłądaniu kotuchów z łapki do transporterów, więc pewnie się o niego uśmiechnę przy jakiejś okazji ;-)

Tymczasem linkuję bazarkową aukcję na kastrację poznaniaków! Modowe must-have, czyli książkowa antologia mody wydawnictwa TASCHEN: viewtopic.php?f=20&t=110856

Nowa, bardzo elegancko wydana 8)

MartaK

 
Posty: 2327
Od: Sob mar 18, 2006 22:02
Lokalizacja: Łódź / Poznań

Post » Śro maja 05, 2010 21:06 Re: Poznań - prośba o pomoc w wyciachaniu stada

dziś chciałam pokazać wetce jak ładnie rana wygląda i się okazało, że wcale ładnie nie wygląda :? (a dwa dni temu było cacy, myślałam, że jak ma kaftan to nic nie zakombinuje - a jednak nie wiem kiedy i jak coś musiała zrobić), przemyliśmy odkaziliśmy i podajemy antybiotyk, mam nadzieje, że się ładnie wygoi. A szal sobie mona upodobała za posłanko :lol:
Obrazek

king@

 
Posty: 169
Od: Czw lip 05, 2007 18:53
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro maja 05, 2010 21:25 Re: Poznań - prośba o pomoc w wyciachaniu stada

Kurcze, macie z nią jednym słowem trochę zachodu... :roll: Oby się tylko zagoiło wszystko ładnie. Zmartwiłam się, bo jak mówisz, że chodzi w kubraku a mimo wszystko coś tam pokombinowała, to nie wiem jak pozostałe dwie kity z jej podwórka - są tak dzikie, że nie mam szans sprawdzić czy wszystko z tymi brzuchami ok... :roll:




Co do szalika zaś, to naprawdę skandal! :wink:

MartaK

 
Posty: 2327
Od: Sob mar 18, 2006 22:02
Lokalizacja: Łódź / Poznań

Post » Czw maja 06, 2010 7:35 Re: Poznań - prośba o pomoc w wyciachaniu stada

myśleliśmy, że sobie szwy wyjęła, jednak przy odmaczaniu strupa się okazało, że nitki widać. Być może sobie zainfekowała ranę latając po podwórku. Co prawda dostawała antybiotyk po tym, ale krótko bo rana wyglądała ładnie. Mona się grzecznie zachowywała przy przemywaniu (nie licząc pierwszego momentu, kiedy musiało ją zaszczypać i się odbiła pzurami i zostawiła mi ładną szramę na brzuchu :twisted: , teraz obie jesteśmy ranne :roll: ), antybiotyku a raczej sposobu jego podawania juz nie lubi. Z racji tego, że ona jedną saszetkę potrafi sobie ciamkać przez dwie godziny to podawanie w jedzeniu odpada, dostaje go w maśle do pyszczka co się jej nie podoba. Tak do końca to ciężko stwierdzić co się stało z ta raną, mogła zakombinować bo jest dość chuda i przy odpowiednim naciągnięciu kubraka jakimś cudem mogła sięgnąć. Na moich oczach była grzeczna, ale co robiła jak byłam w pracy lub spałam tego nie wiem :?
Obrazek

king@

 
Posty: 169
Od: Czw lip 05, 2007 18:53
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt maja 07, 2010 14:50 Re: Poznań - prośba o pomoc w wyciachaniu stada

I jak z tym brzucholem? Ładnie się już goi? Dla Mony nieustające głaski, a dla Ciebie nieustające podziękowania, że znalazła u Ciebie tymczasowe schronienie!

Może mogłabym pomóc w ogłaszaniu dziewczyny? Daj znać.



A poza tym chciałabym zapytać czy ktoś może mógłby mnie wesprzeć transportowo :oops: W poniedziałek od 18:20 do 19:40 - tak mniej więcej. Trasa Os.Pod Lipami - lecznica dr. Żanety - Grochowe Łąki. Dwie kotki z tego wątku muszą jechać na kontrolę szwów, a jeśli wszystko będzie ok, to tego samego wieczora zostaną wypuszczone. Z panią doktor już jestem umówiona. Tylko ten transport.... Może ktoś mógłby mnie wesprzeć chociaż na jednym odcinku: do lub z lecznicy? :oops:

MartaK

 
Posty: 2327
Od: Sob mar 18, 2006 22:02
Lokalizacja: Łódź / Poznań

Post » Pt maja 07, 2010 15:14 Re: Poznań-prośba o pomoc-tym razem transportową, w pon.

king@ :1luvu: , wielkie dzięki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Marto, ja niestety leżę chora, więc transportowo pomóc nie mogę :( Mogę pożyczyć samochód, ale niestety ktoś musiałby go odebrać u mnie w Kiekrzu, więc nie wiem czy to jakieś ułatwienie :?
Obrazek Obrazek Obrazek
Anielko ['], Jerzyku ['], Malwinko ['], Kellusiu ['], Tymonku ['], Lolusiu['], Klaczku ['], Jaśminku ['], PiPi [']

jerzykowka

 
Posty: 12552
Od: Śro kwi 30, 2008 10:53
Lokalizacja: poznan

Post » Sob maja 08, 2010 20:03 Re: Poznań-prośba o pomoc-tym razem transportową, w pon.

rana jest codziennie przemywana wodą utlenioną i już się z niej nie sączy. W czwartek dla zabezpieczenia była spryskana antybiotynkiem w sprayu, ale teraz już smarujemy maścią przyspieszającą gojenie. Jest jeszcze trochę opuchnięta, ale mam nadzieję, że już będzie tylko lepiej :ok:
Obrazek

king@

 
Posty: 169
Od: Czw lip 05, 2007 18:53
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto cze 08, 2010 11:11 Re: Poznań-prośba o pomoc-tym razem transportową, w pon.

Dawno się nie odzywałam, ale sytuacja dojrzała do tego, żeby znowu napisać kilka słów o podwórku z tego wątku...

Trzy kotki wysterylizowane, z trzema się nie udało: okociły się... :( Jedna z kocich mam jest w pełni oswojona i taka też jest trójka jej kociąt: w tej chwili mają 2,5 miesiąca, są zaprzyjaźnione z ludźmi, bo ciągle miętoszą je podwórkowe dzieciaki, rosną i zapuszczają się na coraz dalsze, niebezpieczne wędrówki... Dodatkowo mieszkają na parapecie, pod którym są głębokie na 1,5 metra dziury w ziemi, przykryte jedynie kratkami, przez które kocięta mogą z łatwością przelecieć... Jaki będzie efekt upadku z takiej wysokości, łatwo przewidzieć... :roll: Nie będę dodawała, że podwórko jako leżące w niecce w pobliżu Warty jest zagrożone zalaniem i obłożone workami z piaskiem - choć mam nadzieję, że akurat to niebezpieczeństwo już minęło.

Jednym słowem - potrzebny jest pilnie dom tymczasowy dla tych maluchów! Na moje oko, to trzy koteczki: bura, czarna i bura z białymi łapkami. Są absolutnie rozkoszne i przy odrobinie szczęścia powinny szybko znaleźć domki. Boję się, że jeśli jeszcze poczekają, to nie dosyć, że może je spotkać jakaś niefajna przygoda, minie ich najlepszy moment na adopcję i zaraz zostaną wyparte przez jeszcze młodsze (wiadomo, jak to jest z adoptującymi...). No ale z podwórka nikt ich nie weźmie... :roll: Czy ktoś znalazłby dla nich odrobinę miejsca? Bardzo, bardzo proszę :(

W kolejce czekają jeszcze dwa mioty z tego podwórka, oba jeszcze ukryte głęboko w piwnicach... Dodatkowo jest miot czterech 3-miesięcznych kociąt na dworcu PKP, gdzie kotów jest zatrzęsienie. Ostatnio trochę tego nie ogarniam, tym bardziej, że łapię jeszcze na Os.Na Murawie, gdzie pojawiły się nieoczekiwane komplikacje (kot z FIP, którego leczenie jest bardzo drogie). No i ten dworzec - przy okazji, może pojawią się jacyś chętni do pomocy? Koty wędrują między torami, tam jest bardzo niebezpiecznie, mnóstwo pociągów, między nimi ciężarne kotki i młode (ok. 6-miesięczne) koty. Są dokarmiane na zasadzie 3 starych udek kurczaka rzuconych do podziału między kilkanaście kotów :roll: Porażka jednym słowem :( Na razie wysterylizowałam tam 2 kotki w wysokich ciążach (w tym jedna z ropą w kanale rodnym, obie z infekcją górnych dróg oddechowych, obie przez 10 dni były na antybiotykach). Ale to mało, mało! To stado jest naprawdę duże, widziałam tylko połowę tzn. 9 kotów... Czekają jeszcze w kolejce na zabieg 3 kotki z Grochowych Łąk. A ja jestem w Poznaniu tylko do 27 czerwca, później z powodów mieszkaniowych wracam do Łodzi na prawie 2 miesiące. Sama nie zdążę wszystkich ich ciachnąć :( Dlatego każda pomoc się liczy :oops:

I jeszcze jedno: na dworcu PKP jest wiekowy kocur, który wedle słów karmiciela od jakiegoś czasu prawie nie je i jest wyraźnie osowiały (widziałam, potwierdzam). Wczoraj, wypuszczając kotki, próbowałam go zachęcić tuńczykiem, ale omijał go szerokim łukiem 8O i szybko się oddalił. Kot jest pilnie do złapania i zdiagnozowania, ale o złapaniu go do transportera nie ma mowy (a tylko tym teraz dysponuję), potrzebna klatka-łapka i dużo sprytu. Gdyby ktoś miał klatkę-łapkę, z którą mógłby podjechać któregoś dnia podjechać na dworzec, to byłabym niezwykle zobowiązana. Koty pojawiają się tam około 18:00-19:00, wtedy kiedy są "karmione" :roll: , więc najlepiej byłoby się na niego zaczaić o tej porze. Biedny jest ten staruszek bardzo :(

MartaK

 
Posty: 2327
Od: Sob mar 18, 2006 22:02
Lokalizacja: Łódź / Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 813 gości