Hospicjum 'J&j'[7]...

Witamy się na wąteczku :mrgreen:

Podczytuję

Witam wszystkich.

[i:125nwip0]
" - Tak mi się coś nasunęło.
- Byle nie capka na ocy."[/i:125nwip0] [size=50:125nwip0]A taki se cytacik z jednego z moich nauczycieli, który mi przyszedł teraz do głowy, bo...[/size:125nwip0]

...taka myśl przyszła mi do głowy. Może powinnam umieścić na początku swojego wątku ostrzeżenie?
Takie: [b:125nwip0]Autorka wątku nie odpowiada za interpretację i ewentualne nadużycie jej słów do jakichkolwiek celów własnych czytelnika.[/b:125nwip0]

I jeszcze: [b:125nwip0]Wchodzisz tu i czytasz to na własną odpowiedzialność.[/b:125nwip0]

Okazało się w wątku na KŁ, że mogę być postrzegana jako autorytet. I pouczona zostałam [w sumie słusznie], jakie mogą być tego konsekwencje.
Zawsze miałam kłopoty z pojęciem autorytetu, że o samych autorytetach nie wspomnę.
Bo dla mnie autorytet, to osoba, która ma w jakiejś kwestii większą wiedzę i doświadczenie niż ja. I wtedy zgoda, mogę być autorytetem, bo faktycznie zupełnym przypadkiem mogę mieć większą wiedzę i doświadczenie od kogoś, kto o coś mnie pyta. I takich autorytetów i ja mam kilka i odwołuję się czasem, gdy potrzeba, do ich wiedzy i doświadczenia - ale decyzję podejmuję ja i na siebie biorę konsekwencje tej decyzji.
Jednak po chwilowym zastanowieniu dociera do mnie, że czasem ktoś rozumie autorytet, jako taką osobę, która nie dość, że ustali kryteria, w oparciu o które należy podjąć jakąś decyzję, to jeszcze na dodatek taką, która powie jaką decyzję należy podjąć.
W życiu mi nie postała w głowie myśl [no, przynajmniej już bardzo dawno mi nie powstała], żeby podejmując decyzję uargumentować ją `to nie moja wina, bo XY tak mi powiedział`. I uważam, że nikt rozsądny, odpowiedzialny tak nie powie.

Ot, takie tam [i:125nwip0]dywagacyjki[/i:125nwip0].

Dzień dobry :kotek:

zaznaczę sobie

Pozdrawiam wszystkie Twoje Koty :1luvu:

`Cześć` nowoprzybyłym.

Może jakoś wybrnęłam - [i:2wuuhnlk]vide [/i:2wuuhnlk]mój podpis.

A co jeśli cele nie będą własne? :roll:

[quote="mmk":2vki1ylf]A co jeśli cele nie będą własne? :roll:

[/quote:2vki1ylf]

[i:2vki1ylf]Matkojedyno[/i:2vki1ylf]!!! :strach:

Nie wiem!!!

Bo ja zwykle realizuję [b:2vki1ylf]swoje[/b:2vki1ylf] cele, znaczy używam czegoś do realizacji swojego celu. Nigdy mi nie przyszło do głowy, że ktoś może realizować cudze [nie przyjęte jako własne] cele. :strach:

Edit: bo to by znaczyło, że działa `na zlecenie`.

Agn pisze:
mmk pisze:A co jeśli cele nie będą własne?

Matkojedyno!!!
Nie wiem!!!

Bo ja zwykle realizuję swoje cele, znaczy używam czegoś do realizacji swojego celu. Nigdy mi nie przyszło do głowy, że ktoś może realizować cudze [nie przyjęte jako własne] cele.

a "niezwykle" czyje? :ryk:

Agn pisze: Nigdy mi nie przyszło do głowy, że ktoś może realizować cudze [nie przyjęte jako własne] cele.

Edit: bo to by znaczyło, że działa 'na zlecenie'.

To się nazywa"kierowanie". Cele mogą tez być przyjęte :mrgreen:

Agn pisze:W życiu mi nie postała w głowie myśl [no, przynajmniej już bardzo dawno mi nie powstała], żeby podejmując decyzję uargumentować ją 'to nie moja wina, bo XY tak mi powiedział'. I uważam, że nikt rozsądny, odpowiedzialny tak nie powie.

No ale co zrobić z nierozsądnymi i nieodpowiedzialnymi... :?:

pixie65 pisze:No ale co zrobić z nierozsądnymi i nieodpowiedzialnymi...

Nic.

Hospicjum 'J&j'[7]...

Kto przegląda forum