Wróciliśmy.
Naja się za nami stęskniła, ciężko mi się pisze, bo nie mogę jej od siebie odkleić. Przymila się, furkocze i strzela baranki. W domu czyściutko, "kocia opieka" się dzielnie spisała, za co kolejny raz wielkie dzięki
Decyzja podjęta.
Po długich rozmowach mailowych i telefonicznych, przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw (chodzi wyłącznie o odległość), zdecydowaliśmy, że Naja pojedzie do Julitki.
Rzadko znajduje się taki domek, więc mimo odległości, która nie ukrywam jest sporą przeszkodą i mnie przeraża

zdecydowaliśmy że pojedzie właśnie tam.
Zamieszka w domu z ogrodem, dom pod lasem, oddalony od drogi, wychodzenie tylko pod nadzorom, domek zorientowany w kocich tematach, ale otwarty na wszystkie rady i sugestie.
Cierpliwie czekał przez tydzień na naszą decyzję w sprawie Najki z nadzieją, że jednak przyjedzie, Naja i nikt inny.
Początkowo mieliśmy jechać już jutro, ale pojawiły się dwa problemy

1. Zepsuł nam się wentylator w aucie
2. Najka się rozkichała (Szprotka zresztą też)
Nie ma tragedii, normalnie biega, wariuje, je, ale nie pojadę niesprawnym autem z kichającym kotem taki kawał drogi bo było by to co najmniej nieodpowiedzialne. Jutro mieliśmy się drugi raz szczepić, ale szczepienie zostanie pewnie przesunięte ze względu na to kichanie.
Postanowiłam że zawiozę Naję osobiście, nie będzie jechała z „pośrednikiem” chcę ją zawieźć, wypuścić w nowym domu i powiedzieć, że to jest jej nowy dom, taki już na zawsze. Żeby nie poczuła się kolejny raz porzucona, przekazywana z rąk do rąk.
Jutro idziemy do lekarza i po wizycie będziemy kombinować jak najsprawniej dowieźć Najkę na miejsce. Tam już wszyscy na Nią czekają i chcę żeby dotarła tam jak najszybciej. Mamy zaproszenie od Julitki, tak że możemy jechać jednego dnia, przenocować i następnego dnia wrócić do Łodzi. Ja najchętniej pojechała bym z TŻ i wróciła tego samego dnia, TŻ nie bardzo chętny na taką wyprawę, a ja sama boję się jechać, nawet w opcji jadę, a wracam dnia następnego. Uwaga moja przez całą drogę skupiała by się na kocie i było by to mało odpowiedzialne. Kombinuję cały czas. Może ktoś ma ochotę na jednodniową wycieczkę pod Szczecin i pojedzie z nami do towarzystwa

A może ktoś ma jakiś pomysł? Gdyby ktoś jechał w tamtym kierunku mogła bym się z nim zabrać i wrócić pociągiem.
Julitko, po jutrzejszej wizycie u weta będziemy dogadywać od nowa co i jak. Na pocieszenie wklejam kilka dzisiejszych fotek:



