Nocek, jak to często faceci, nie interesuje się czynnościami kuchennymi, jeśli nie owocują bezpośrednio czymś wrzuconym do jego michy

, więc czarne futro w serniku i kopytkach było li i jedynie Polindy

- właśnie wywlokłam czarny kłak z kęsa sernika, tak a propos

generalnie, moje Kotki nie przepadają za gośćmi - mimo, że moje Przyjaciółki to istoty Kociolubne, dokarmiające i mające Koty, wizyta nie wzbudziła w Kotach entuzjazmu. Są najwidoczniej przyzwyczajone do jednej osoby w domu i większa ilość dwunogów budzi w nich lekki niesmak.
Tak więc gdy po dzisiejszym wyjeździe moich Leśnych Bab

ja spłakałam się jak całe bobrowe żeremie

, moje Koty wydały niewerbalne "uff!!" i rozłożyły się do - nareszcie - spokojnego odpoczynku:





...no i nie ma to jak w \m/ dziurze \m/


a tak całkiem na marginesie - mam wrażenie, że Panda leciutko spadła z wagi, wydaje mi się, że galopady Mafii Czarno-Biało-Czarnej zaczęły się przyczyniać do tej zmiany. Bo to i piłeczkę gonimy kolektywnie, i mocujemy się na podłodze, i "kto pierwszy przy drzwiach, temu w garnek"... dziś np. o 5.40 rano Duecik przegalopował po nas (spałyśmy z jedną moją Babą na jednym tapczanie) w stanie totalnego upojenia pędem, co spowodowało użycie mało cenzuralnych określeń i stanowczą banicję Dueciku

za drzwi ; ))