Odwiedziłam ostatnio u Stachurki siostrzyczkę Chase'a i Wilsona, PaJDotkową podopieczną Formankę, zwaną Franciszką. Nie widziałyśmy się masę czasu, tymczasem malutka zdążyła trochę podrosnąć, choć to maleńka i drobniutka kocia dzidzia. Jest niesamowicie śliczna - idealne kształty,okrągła buzia, wielkie ślepia: po prostu kot stworzony do kochania, przytulania. A tu można o tym tylko marzyć, bo kokietka zbliża się do człowieka tylko podczas karmienia z ręki, na żadne głaski się nie zgadza, pozostaje tylko kwilić żałośnie komplementa, które Franciszka przyjmuje łaskawie.
Wyć się chce z zachwytu, zapewniam

. Czy znajdzie się jednak wielbiciel tak cierpliwy, żeby zgodzić się wstępnie tylko na podziwianie? Który będzie potrafił żyć z tą piękną, choć niedostępną kicią?
Co innego Wanilia - ta to na każde zaproszenie ląduje na kolanach. I mruka, i zachęca pomiaukując, a gdy się ogląda na kogoś innego - delikatnie łapie ząbkami i dyscyplinuje: tu jest Jedyny Obiekt Wart Miłości, nie rozpraszaj się, Człowieku.