Hospicjum 'J&j'[6]. <ZAMYKAMY>

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto kwi 27, 2010 16:58 Re: Hospicjum 'J&j'[6]. * 1% * Sonek['].

Ślepaczku kochany... :(
Moja pierwsza kocia miłość
za TM
Obrazek Obrazek
Nie tworzysz świata, jest on zastany. Można tylko ruszyć tyłek i coś zmieniać. (Anda)

kota7

Avatar użytkownika
 
Posty: 12351
Od: Czw sty 27, 2005 20:19

Post » Wto kwi 27, 2010 17:37 Re: Hospicjum 'J&j'[6]. * 1% * Sonek['].

Myślałam, że dziś będzie spokojny dzień. Taki, co to `posprzątać i zalec gdzieś w kąciku`...
Nic z tego.
Odezwał się wspominany już na forum Pan Kruk. Efekt: dwie kocice do sterylki, dwa ślepe mioty do eutanazji. Ciężko mi jak nie wiem co. Wiem, że nie ma innego wyjścia, ale do tej pory udawało mi się tego uniknąć. Ostatni raz ślepy miot do uśpienia zaniosłam, jak miałam 12 lat. Od czasu, jak zaczęłam się zajmować kotami tamto wspomnienie motywowało mnie tylko do tego, by za wszelką cenę starać się zdążyć przed rozwiązaniem. Ale jak widać - nie zawsze wszystko zależy tylko ode mnie.
Ciężko...
Kiedy to się wreszcie skończy...
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Wto kwi 27, 2010 17:55 Re: Hospicjum 'J&j'[6]. * 1% * Sonek['].

Wspólczuję. Trzymaj sie, Agn
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16131
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Wto kwi 27, 2010 19:08 Re: Hospicjum 'J&j'[6]. * 1% * Sonek['].

Agn bardzo przytulam ......

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Wto kwi 27, 2010 19:11 Re: Hospicjum 'J&j'[6]. * 1% * Sonek['].

Aniołku :(( [*]

Biegaj za motylkami, wyleguj się na chmurkach, ciesz piękne oczęta roziskrzonym słoneczkiem...
Filemon, Nuteńka [*] kocham na wieki....
Franuś [*] w moim serduszku na zawsze
Dzwoneczku [*] Kochanie, pamiętam...
Bokiruniu [*] dziękuję...
Obrazek
Obrazek

Satoru

 
Posty: 11062
Od: Czw sie 21, 2003 13:32
Lokalizacja: Warszawa - Ochota

Post » Wto kwi 27, 2010 19:16 Re: Hospicjum 'J&j'[6]. * 1% * Sonek['].

Być może to niezbyt dobra pora ale miejsce z mojego punktu widzenia jak najbardziej właściwe.

Napiszę wprost: bardzo, bardzo bym chciała żeby WSZYSTKIE moje koty odchodziły w taki sposób jak Sonek.
Życzyłabym sobie dość siły i odwagi aby w spokoju im towarzyszyć.
Aby nie wpadać w popłoch i przymus "robienia czegoś", kiedy ten moment zacznie się zbliżać.
Aby nie ulegać presji i nie próbować "ratować" za wszelką cenę ale też nie skracać życia aby samej poczuć ulgę.
Nie przeciągać cierpienia ale i nie ulegać cudzym emocjom.
Mam nadzieję, że opierając się na własnych doświadczeniach i czerpiąc siłę z takich wątków jak ten, będę potrafiła rozstać się z każdym kolejnym zwierzakiem w sposób dla niego najlepszy.
Mam nadzieję, że w międzyczasie nikt nie odbierze mi prawa do decydowania o tym co ja uważam za dobre dla moich podopiecznych.

Jeszcze nie tak dawno bałam się umierania.
Teraz już wiem, że może być to bardzo ważny i dobry czas.
Żałuję, że nie wiedziałam tego kiedy odchodzili moi bliscy.
Mam nadzieję, że sprawdzę się żegnając zwierzaki.

Dziękuję, Agnieszko za Twoje hospicjum.
Ostatnio edytowano Wto kwi 27, 2010 20:40 przez pixie65, łącznie edytowano 1 raz
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Wto kwi 27, 2010 20:10 Re: Hospicjum 'J&j'[6]. * 1% * Sonek['].

Jak każdego i mnie kiedyś czeka pożegnanie moich kotów.
Będzie to tylko sprawa pomiędzy mną i tymi dwoma istotkami, które kocham.

Sonku ['] króluj na podwórkach za Tęczowym Mostem

Agn - dziękuję za oswojenie śmierci.

Theodora

Avatar użytkownika
 
Posty: 1886
Od: Pon kwi 30, 2007 10:49

Post » Wto kwi 27, 2010 20:17 Re: Hospicjum 'J&j'[6]. * 1% * Sonek['].

Pixie65, Theodoro - dziękuję. :1luvu:
[Stosowną odpowiedź umieściłam w stosownym miejscu. :evil: ]

Dziś nie jest dobry dzień na pisanie eseju filozoficznego o umieraniu. A chyba by wypadało - tak od czasu do czasu, co nieco przypomnieć... może uświadomić... może po raz kolejny wyrąbać toporem przestrzeń do własnego rozumienia i własnych decyzji.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Wto kwi 27, 2010 20:41 Re: Hospicjum 'J&j'[6]. * 1% * Sonek['].

Dwie, oczywiście jest ich dwie.
Stało się to nagle jasne -
Jedna, która nigdy nie patrzy, o zlepionych powiekach,
Oczach bielmem zarosłych jak u Blake'a,
Ta, która obnosi bezwstydnie

Znamiona, swój znak firmowy -
Obmierzłą bliznę
Nagość
Grynszpanową kondora. Dziób

Kłapie obok; czeka na łup.
Mówi mi jak źle zdjęcia wypadły,
Mówi jak słodko wyglądają
Dzieci w kostnicy
Szpitalnej. Przy szyjce

Skromne riuszki
Dalej fałdy jońskie
Śmiertelnych szat
I dwie małe nóżki.
Nie uśmiecha się i nie pali.

Druga robi i to i to,
Ma długie włosy, proszą się o oklaski.
K*wa
Masturbuje blask.
Chce aby ją kochali.

Leżę i ani drgę.
Zastyga w kwiaty mróz.
Rosa w gwiazdy.
Głuchy i martwy
Dzwonu ton.

Komuś zbrakło tchu.


Sylvia Plath "Śmierć i spółka" (tł. Ewa Fiszer)
Ostatnio edytowano Wto kwi 27, 2010 23:57 przez marikita, łącznie edytowano 1 raz
Nie ma takiego głupstwa i nikczemności, które, byle stale powtarzane, nie zostały wreszcie przyjęte i przestały razić jako głupstwo i nikczemność.
Sławomir Mrożek

marikita

 
Posty: 1601
Od: Śro kwi 08, 2009 12:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto kwi 27, 2010 23:37 Re: Hospicjum 'J&j'[6]. * 1% * Sonek['].

A tak se cytnę, żeby zostało w moim wątku.

Agn pisze:
Ewaa6 pisze:z racji pracy wiem trochę, czym jest taki poziom mocznika, czym jest takie uszkodzenie nerek.
ludziom z taką chorobą nie pozwala się spokojnie lezeć sobie i czekać aż odejdą po to, by móc to opisać poetycko. oczywiście, nie robi się eutanazji, ale podaje leki, które zmniejszają cierpienie.
tym, co mnie poruszyło w wątku Agn było właśnie to obserwowanie, opisywanie dzień po dniu gaśnięcia zwierzęcia. a śmierć z powodu zatrucia organizmu mocznikiem nie jest przyjemna, oj nie...
wiem, że kot jest istotą diametralnie inną od człowieka, nie można tu stawiać znaku równości. ale jeżeli kot jest zdolny do cierpienia to czy jest humanitarne, dobre aby na spokojnie obserwować to cierpienie, pięknie je opisywac pozwalając na nie? czy nie można, chociażby tak, jak w przypadku ludzi, podać leków zmniejszających cierpienie nawet wtedy, gdyby mogło to spowodować przyspieszenie śmierci?


Wnerwiłam się [co by było w temacie wątku].
A skąd to założenie, że kot cierpiał? że nie dostał leków? bo pozwoliłam sobie ubrać jego odchodzenie w ładne słowa a nie fizjologiczny zapis? Fizjologicznie też mogę. Tylko po co? Swego czasu bywało bardziej fizjologicznie i też się nie podobało szerokiemu gremium.

MariaD pisze:Nie pisałam o jaki watek chodzi właśnie by nie wywoływać awantury i dyskusji. Moje prywatne wnerwienie. Ktoś się poczuł wywołany do tablicy. Jego sprawa. Nie mam zamiaru ani dementować ani potwierdzać.

Nie będę udawała, że to nie do mnie, bo to zbyt ważna dla mnie kwestia, żeby przymknąć oczy. I nie chodzi o czyjeś prywatne wnerwienie, tylko o to, że pod płaszczykiem wypowiedzi w stylu `nic konkretnego`, znowu robi się ze mnie potwora.

I wnerwia mnie jawna stronniczość ocen. Jak się kogoś nie lubi/nie rozumie to cokolwiek by nie zrobił będzie źle. Eutanazja Mirkowego Dyzia jest wałkowana na wszystkie strony, że `za szybko`, `pochopnie`, `bez leczenia`. Ja jestem petowana za to, że kot umarł sam, a ja `obserwowałam` i jeszcze `poetycko` to ujęłam w wątku, mimo że jeszcze wczoraj był leczony - nawadniany, miał podawane leki.

Obie kwestie są szeroko dyskutowane i oceniane bez możliwości jakiejkolwiek weryfikacji. Nie wiecie jak to wyglądało, więc nie przekładajcie swoich wyobrażeń na tę konkretna sytuację. Nie było Was z nami dziś rano. I jeśli mam być szczera, chciałabym aby każdy kot tak umierał cicho i spokojnie. Nie tak jak Riddick, któremu nagle serce odmówiło posłuszeństwa, nie było reakcji na leki i nie było czasu, by w nocy ściągać weta, czy to do domu, czy do lecznicy.

Gdybym miała łatwość podejmowania decyzji o eutanazji nie prowadziłabym hospicjum. A przecież podejmuję takie decyzje - nie dalej jak ponad tydzień temu uśpiłam Bogusza. [I do końca życia - czyli do samej śmierci mojej - będę miała w pamięci jego bezgłośny płacz w tej ostatniej drodze.]
I gdybym przy podejmowaniu tych decyzji opierała się na opinii forum to, tak jak napisałam - zrobiłabym ankietę.


I dodam tu, bo wątek dla wnerwionych jest słabym miejscem na moje prywatne rozważania.
Ambiwalencja. Słowo-klucz. Klucz do zrozumienia tego, z czym za każdym razem się zmagam. Nie ma jednoznacznych rozstrzygnięć; nie ma jednego schematu postępowania. Czasem z jakiejś perspektywy wszystkie wydają się złe. Czasem, gdy już mija czas decydowania, przyjęte rozwiązania wydają się złe - zarówno te, które `przyspieszyły` śmierć, jak i te, które pozwoliły jej przyjść samej. Bo ciągle jest niezgoda na odchodzenie. Ale nie da się tego uniknąć. To jedno jest pewne - wszyscy umrzemy [`śmierć i podatki` - ale podatki się zmieniają, śmierć nie].
Kim jestem ja, by w swym tupecie udzielać łaski litości? Litościwie powinnam uśpić większość z moich podopiecznych. Litościwie pozwoliłam sobie dziś zadecydować o losie ośmiu kociąt. A kim ja właściwie jestem, by decydować, że one nie powinny żyć? Kiedy miałam 12 lat i niosłam ślepe mioty do weta, wtedy rozumiałam, że eutanazja jest lepsza niż wiadro z wodą. Dziś alternatywą była - w przyszłości - pobliska ruchliwa ulica i choroby. Ale wiadro było nieuniknione, a ulica już nie taka pewna...
Nie uratuję wszystkich. Ale ta świadomość nie daje mi rozgrzeszenia z moich prywatnych rozterek i dylematów. Umiejętność podejmowania decyzji nie pozwala mi, nie upoważnia mnie jeszcze do tego, by spać spokojnie. Ale nie pozwolę nikomu wtrącać się w to, co się rozgrywa między mną, a odchodzącym kotem.
Byłam już przy tylu eutanazjach, że - choć procedura jest za każdym razem taka sama, a weci u których to robię są fachowcami, a jednocześnie są delikatni - wiem, że czasami fikcją jest pisanie o `dobrej` śmierci. Ciało zawsze się broni. Dla mnie eutanazja przestała być mitem. Nie jest dla mnie `złotym środkiem` zawsze wskazanym i pożądanym. Poza tym, pozostaje zawsze jeszcze ten element decyzyjny: `to już; teraz; właśnie w tym momencie`. A śmierć nie może być zaplanowana. Przynajmniej nie każda. I też nie każdą da się zaplanować...
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Śro kwi 28, 2010 0:14 Re: Hospicjum 'J&j'[6]. * 1% * Sonek['].

Śmierć nigdy nie jest "dobra" - to zawsze strach, ból, rozpacz - zawsze strach. - Ale jest jeszcze czysto biologiczna wola życia. Zarówno w przypadku człowieka, jak i kota - u tego ostatniego, jak sądzę, znacznie silniejsza: zwierzęta nie popełniają samobójstw... A jednak niektóre koty poddają się, przestają walczyć. Inne - walczą do końca, choć ich ciało jest storturowane długotrwałym leczeniem, walczą do ostatniej chwili, do ostatniego oddechu... - Tylko opiekun wie, z jakim kotem ma do czynienia, i tylko opiekun może - i ma prawo - oceniać, czy i kiedy podjąć... decyzję. - Wiem to z własnego, osobistego i bolesnego doświadczenia, nie z lektury forum...

Trzymaj się, Agn.
Nie ma takiego głupstwa i nikczemności, które, byle stale powtarzane, nie zostały wreszcie przyjęte i przestały razić jako głupstwo i nikczemność.
Sławomir Mrożek

marikita

 
Posty: 1601
Od: Śro kwi 08, 2009 12:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro kwi 28, 2010 14:48 Re: Hospicjum 'J&j'[6]. * 1% * Sonek['].

Smierc jest tylko Smiercia.
Mysle ze ci z nas ktorzy musieli ocierac sie o ta niewiarygodna otchlan zimna, wiedza ze te spotkania z nia, kazde z osobna, pamieta sie, tak strasznie pamieta, dzien w dzien.
Bardzo nie lubie dyskusji na temat humanitarnej smierci.
Jezeli podejmujemy jakas decyzje to jest to juz tylko nasza prywatna rozmowa z Bogiem( kimkolwiek jest)
Obrazek Obrazek

ptok

 
Posty: 330
Od: Nie paź 21, 2007 19:20
Lokalizacja: Tarnowskie Gory

Post » Śro kwi 28, 2010 15:52 Re: Hospicjum 'J&j'[6]. * 1% * Sonek['].

(*)

Agn :(
" Nie zamieniaj serca w twardy głaz póki jeszcze serce masz"
Lombard

Alama

Avatar użytkownika
 
Posty: 854
Od: Pt lip 07, 2006 18:50
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro kwi 28, 2010 17:32 Re: Hospicjum 'J&j'[6]. * 1% * Sonek['].

marikita pisze:Śmierć nigdy nie jest "dobra" - to zawsze strach, ból, rozpacz - zawsze strach. - Ale jest jeszcze czysto biologiczna wola życia. Zarówno w przypadku człowieka, jak i kota - u tego ostatniego, jak sądzę, znacznie silniejsza: zwierzęta nie popełniają samobójstw...


Popelniaja.
Np. ciezko chore, cierpiace, zestresowane przestaja jesc, pic.

Mam odmienne zdanie od Ciebie na temat smierci.
Kiedys ona nawet dla ludzi byla czyms naturalnym.
Obecnie ja z tej calej naturalnosci - my ludzie, obdarlismy.
Kojarzy sie wlasnie z przerazeniem, bolem, rozpacza - z tym co zle.

Zwierzeta jej tak nie odbieraja zazwyczaj.

Kiedys czytalam fajne opracowanie - wlasnie o roznicach w odczuwaniu tych spraw przez ludzi i zwierzeta.
Duza czesc cierpienia czlowieka w przypadku ciezkiej choroby bierze sie ze strachu przed bolem, ze strachu przed okaleczeniem, cierpieniem, smiercia.
Zwierze o tym nie mysli, zyje dniem, chwila.
Nie boi sie smierci.

Odczuwa bol fizyczny - ale jesli przestaje bolec to nie zyje w lęku ze pewnie znowu zacznie w kazdej chwili.
Cieszy sie dobrym samopoczuciem.

Zdarza sie bolesne umieranie, ale je zwykle mozna zlagodzic lekami lub po prostu skrocic ten czas.
Duza czesc stresu zwierzecia w tym ostatnim momencie zycia wiaze sie czesto ze stresem wlasciciela, czasem z desperackimi probami ratowania, wiezieniem do weta na uspienie itp.

Agn - dziekuje Ci za Twoje hospicjum.

Blue

 
Posty: 23926
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Śro kwi 28, 2010 18:00 Re: Hospicjum 'J&j'[6]. * 1% * Sonek['].

Blue pisze:Duza czesc stresu zwierzecia w tym ostatnim momencie zycia wiaze sie czesto ze stresem wlasciciela, czasem z desperackimi probami ratowania, wiezieniem do weta na uspienie itp.

To jest również mój pogląd/spostrzeżenie/opinia.
A moje zdanie na temat śmierci jest bardzo zbliżone.
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], isiaja, LimLim, Patrykpoz i 73 gości