Ja niedawno straciłam 7-miesięcznego kotka, na 99% był to FIP (bo jak wiadomo nie ma 100% pewności co do tej choroby). Tylko, że mój Psotek miał odmianę bezwysiękową. Zaczęło się od tego, że miał problemy jelitowe, zmniejszał mu się apetyt, stał się apatyczny, ciągle spał (a wcześniej był to bardzo żywy kot który ganiał z drugim jak świr po całym mieszkaniu), miał wysoką temperaturę i zapalenie dziąseł. Najpierw wetka podejrzewała, że z powodu wymiany zębów zrobiło mu się zapalanie a z tego reszta objawów. Po podaniu antybiotyku nastąpiła chwilowa poprawa, a potem...było coraz gorzej

Nagle pojawiło się zmętnienie oczu, wróciły biegunki, gorączka, coraz mniejszy apetyt. Wete-okulista wykluczył chorobę oczu. Po tym moja wetka zawyrykowała - najprawdopodobniej FIP... Zaczęła się seria leczenia kocim interferonem, kroplówki, wysokobiałkowa karma. Wydawało się, że nastąpiła poprawa, Psotkowi wrócił apetyt, ożywił się, biegał po mieszkaniu mimo, że był strasznie słaby (bardzo stracił na wadze). Niestety...okazało się, że to było nagłe ożywienie tuż przed śmiercią

Natomiast drugi kot - Berka - póki co wygląda na okaz zdrowia, miała mieć sterylkę, ale wetka na razie odradziła bo sterylka bardzo obnizyłaby odporność a to mogłoby wywołać wilka z lasu czyli wstrętnego FIPa

Mamy Bereczkę obserwować, więc z drżeniem serca patrzę codziennie czy nie nastapiły jakieś zmiany w jej zachowaniu, wyglądzie. Strasznie stresujące. Dostała zastrzyki na odpornosć, wzmocnienie, witaminy. Jak do września wszystko będzie ok, to będzie miała sterylkę. Trzymajcie kciuki!