Niki na swoim (FeLV) - znów problem behawioralny?

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto kwi 27, 2010 9:27 Re: Niki na swoim - radość długo nie trwała :(

Kurczę, zmartwiłam się.
Tak jak opowiadałam wczoraj szybence u mnie takim zakłaczającym się kotem jest Kajtek.
Inne koty jedzą trawę, ładnie się przeczyszczają i raczej nie ma z nimi problemu.
Kajtek trawy nie tyka i raz na kilka miesięcy obserwuję ewidentne objawy - przestaje jeść i wymiotuje śliną. Wtedy ładuję mu do pyska kilka porcji pasty odkłaczającej po mniej więcej 2 cm. Średnio po dwóch dniach wszystko wraca do normy.
Skoro dzisiaj i tak nie możesz z nią podjechać to trzeba obserwować, podtykać jedzonko. Próbowałabym wcisnąć jeszcze tej pasty.
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto kwi 27, 2010 9:29 Re: Niki na swoim - radość długo nie trwała :(

Wciskam, po 5 cm i idzie coraz lepiej, choć Nikunia strasznie się tego boi :(
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Wto kwi 27, 2010 9:36 Re: Niki na swoim - radość długo nie trwała :(

Pocieszę Cię trochę, pasta jest smaczna. Wiele kotów wcina na ochotnika :D.
Przynajmniej bidulka nie musi łykać niczego gorzkiego czy kwaśnego.
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto kwi 27, 2010 10:24 Re: Niki na swoim - radość długo nie trwała :(

pisiokot pisze:Pocieszę Cię trochę, pasta jest smaczna. Wiele kotów wcina na ochotnika :D.
Przynajmniej bidulka nie musi łykać niczego gorzkiego czy kwaśnego.

Kurczę no, ale właśnie jej ewidentnie nie smakuje. Zanim zaczęłam jej podawać na siłę, próbowałam po dobroci. Na sam zapach zwiewała :roll: i bała się (może ktoś już kiedyś jej na siłę podawał i ma złe skojarzenia...). Dla mnie ten smak jest fatalny ;)
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Wto kwi 27, 2010 10:35 Re: Niki na swoim - radość długo nie trwała :(

szybenka pisze:Dla mnie ten smak jest fatalny ;)
bo nie liżesz się i nie masz kłaczków ;), i w ogóle masz za mało futerka :ryk:
Obrazek
Obrazek Obrazek

boniantos

Avatar użytkownika
 
Posty: 4648
Od: Śro lut 18, 2009 15:16
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto kwi 27, 2010 16:57 Re: Niki na swoim - radość długo nie trwała :(

Byłam u weta. Okazuje się, że to problemy żołądkowo-jelitowe. Pasta tylko podrażniała, ale kto wiedział? :roll: Gdy wpadłam do domu Niki jak siedem nieszczęść - osowiała, skulona, oczy zamknięte, trzęsła się. Nie protestowała, gdy głaskałam pod bródką, chyba ją to uspokajało. U weta trzęsła się jak galareta. Zsiusiała się ze stresu.
Dostała zastrzyki: antybiotyk, przeciwwymiotny, przeciwbólowy, witaminy oraz kroplówkę (już małe odwodnienie). Dziś ma już tylko pić, najwyżej późnym wieczorem maleńko gotowanego mięsa.
Jutro znów do weta i tak do końca tyg.
Po powrocie od weta przez kilka min. nie wychodziła z transportera, jak nigdy :roll: Trzyma duży dystans...
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Śro kwi 28, 2010 6:51 Re: Niki na swoim - radość długo nie trwała :(

Leczenie na pewno przyniesie ulgę i koteńka wróci do formy. Zobaczysz szybenko! Dobrze, że sprawdziłaś, bo by się kitka męczyła i męczyła. Cieszę się, że już wiadomo :) i czekam niecierpliwie na poprawę samopoczucia panienki :kotek: .
Obrazek
Obrazek Obrazek

boniantos

Avatar użytkownika
 
Posty: 4648
Od: Śro lut 18, 2009 15:16
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro kwi 28, 2010 6:54 Re: Niki na swoim - radość długo nie trwała :(

No cóż-tak czułam,że to nie zakłaczenie :( -mam nadzieję,że leczenie szybko da dobre skutki!
Nikusiu-zdrowiej malutka!
ObrazekObrazekObrazek
Tylko przyjaciele słyszą Twój krzyk , gdy milczysz i widzą łzy, gdy się śmiejesz
"Boże , chroń mnie od fałszywych przyjaciół -z wrogami sobie poradzę"

kropkaXL

Avatar użytkownika
 
Posty: 35418
Od: Wto sie 12, 2008 14:18

Post » Śro kwi 28, 2010 7:19 Re: Niki na swoim - radość długo nie trwała :(

Mój Rudzio nażarł się rok temu tulipanów, miał takie sensacje jelitowe, nie jadł.
Czekałam chyba ze trzy dni i leczyłam "po domowemu" nie wiedząc co jest, dopiero po wizycie u weta wyszło, że to stan zapalny jelit (przy okazji zrobiliśmy profilaktyczne badania krwi, które tę diagnozę potwierdziły). Już po pierwszym zastrzyku przeciwzapalnym i rozkurczowym kocio poczuł się lepiej. Mam nadzieję, że Nikisi ta bateria leków też pomogła.
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro kwi 28, 2010 7:57 Re: Niki na swoim - radość długo nie trwała :(

i mój Bonifcio też kiedyś takie objawy miał, tylko bez wymiotów. Stracił apetyt (a żarłok z niego wielki) i był osowiały. Diagnoza podobna. Do dziś nie wiemy co mu zaszkodziło, ale ważne że po lekach szybko wrócił do formy. Tego życzymy Nikusi!
Obrazek
Obrazek Obrazek

boniantos

Avatar użytkownika
 
Posty: 4648
Od: Śro lut 18, 2009 15:16
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro kwi 28, 2010 10:52 Re: Niki na swoim - radość długo nie trwała :(

Niestety nie jest dobrze :(
Wieczorem Niki (po lekach) poczuła się lepiej. Dopominała się jedzenia. Dałam jej kilka b. małych kawałeczków gotowanego kurczaka. Skonsumowała z wielką radością. Humor powrócił, była żywotna. Nawet trochę się bawiła. Poszłyśmy spać. Kolejna noc nieprzespana. Nikunia wciąż się kręciła, chodziła po mnie, ale wymiotów nie było. Brzuszek tylko dwa razy dała do głaskania (nawet nie wiem jaki był, bo nie chciałam ją obmacywać - delikatnie głaskałam). Leżała raczej w pozycji skulonej, ale lepszej niż poprzedniej nocy.
Rano miałam dać na śniadanie Intenstinal. Dostała mniej niż 1/2 saszetki. W trakcie jedzenia przerwała, odwróciła się i zwymiotowała. Skuliła się, a po kilkunastu min. poszła na pokoje szukać "trawy". Wet mówiła, że może nie lubi tej karmy, a niektóre koty tak na nią reagują. Co się zgadza, nie lubi jej, choć u Kamili ponoć Niki jadła Intenstinal.
Po dwóch godz. była znów dość żywotna i upominała się o jedzenie. Dostała dopiero po kolejnej godz. kilka kawałeczków gotowanego kurczaka - znów po chwili zjedzenia zwróciła :(
Niki albo z osłabienia, albo z bólu drga.

Powinnam ją obserwować, dawać często, ale małe porcje jedzenia - ale jak? Ja w pracy, ona w domu skulona :( Nie wyrabiam już na zakrętach, tym bardziej, że od kilku dni mam nieprzespane noce. Teraz jestem b. nieczasowa. Cała ta sytuacja nasuwa mi pewne wnioski. Padam ze zmęczenia i psychicznego i fizycznego.
Tyle sobie ponarzekam ;)
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Śro kwi 28, 2010 11:27 Re: Niki na swoim - radość długo nie trwała :(

u kotów moich rodziców
kiedy miały takie objawy żoładkowo jelitowe
- to prawdopodobnie było zatrucie czymś co było w gurmecie
bo wszystkie 3 w tym samym czasie i tylko ten gurmet był nowy do jedzenia
bardzo ładnie zadziałał hills AD
i smecta- ona ładnie wiąże toksyny i neutralizuje
przy tym jest zupełnie neutralna - żadnych skutków ubocznych
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro kwi 28, 2010 15:48 Re: Niki na swoim - radość długo nie trwała :(

ruru pisze:...bardzo ładnie zadziałał hills AD
i smecta- ona ładnie wiąże toksyny i neutralizuje
przy tym jest zupełnie neutralna - żadnych skutków ubocznych

Na razie Niki nie może nic przyjmować doustnie, bo momentalnie podrażnia ją i wymiotuje.
Jeżeli jutro nie będzie sensacji, to na czwartek i piątek mam antybiotyk w zastrzyku, w razie czegoś przeciwwymiotny i na piątek witaminy. Od soboty antybiotyk w tabletkach (nie wiem jaki, bo zostawiłam w domu).
Zanim pojechałyśmy do weta Nikunia była osowiała, nie protestowała, nawet nie miauknęła, gdy ją wkładałam do transportera. Po powrocie, była ciut żywsza. Zadziałają leki, to się rozrusza, jak wczoraj i znów będzie chciała jeść, a tu... głodówka do jutra :?
Chciałabym, aby w nocy było ok i abyśmy obie pospały ;)
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Śro kwi 28, 2010 15:54 Re: Niki na swoim - radość długo nie trwała :(

Dlaczego "ponoć"?

:|

Cameo

 
Posty: 16220
Od: Pt cze 20, 2008 23:44

Post » Śro kwi 28, 2010 15:59 Re: Niki na swoim - radość długo nie trwała :(

Cameo pisze:Dlaczego "ponoć"?

:|

Wiesz Kamilo, jak się czegoś nie widziało, to opiera się to na opinii innych. Stąd "ponoć". Wierzę w to co mówiłaś, że u Ciebie Niki jadła, ale naprawdę, z ręka na sercu, u mnie ani razu nie zjadła.
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 116 gości