Jestem juz chyba siwa. Kaszmir zabieg przeszedł dobrze. Okazało sie, że miał jakies tam zrosty, więc sączenie ma być wieksze. Lekarz rozważał pozostawienie go w lecznicy ale w końcu mi go o 22.00 wydali. Oczywiscie nie chce nosic kołnierza. Walczył tak zaciekle, że musialam mu go koszmarnie mocno zacisnać na szyi.

Ogólnie jest na mnie obrazony i ze wszystkich na świecie najmniej kocha wlaśnie mnie

W lecznicy dziewczyny mi powiedzialy, ze tak mruczal,że aż sie wszystkie klatki trzęsły

Czy wiecie moze jak długo kot po takim zabiegu musi nosic ten nieszczęsny kołnierz ?
Zrobilam tez rentgena. Okazalo się, ze ma bardzo stare zlamanie z przemieszczeniem. Za jakiś czas mozna rozważyc usuniecie fragmentu kości, ktory może z czasem przebić skórę. Ale samo zlamanie jest juz w zasadzie nieoperacyjne. Poza tym na RTG wyszly jakies cienie w klatce piersiowej. Po zamknieciu sprawy oka powtórzymy zdjęcie.
A jeszcze poza tym wczoraj zwiał mi pies i potracił go samochód

i podejrzewam, że ma złamaną łapę.
I jak tu nie osiwieć ?