Dostaliśmy wyniki wymazu z nosa - nie ma na szczęście żadnych wrednych, opornych bakterii, tylko flora saprofityczna, więc leczenie musi polegać na podniesieniu odporności, a nie na podaniu w tej chwili antybiotyku. Najlepiej na pewno byłoby zacząć kurację Virbagenem, ale nie bardzo wiem, za co... Muszę przez weekend podjąć decyzję, z czym ruszamy, bo tak jej zostawić nie można.
Moja wetka załamała mnie informacją, że nawet jak zaszczepię rezydentów, nie powinnam łączyć Muszelki z nimi - podobno szczepienie nie daje 100 % odporności i gwarancji, że wirus się na nich nie przeniesie. Białaczkowiec tak naprawdę powinien być bezwzględnym jedynakiem - tak z powodu przenoszenia wirusa FELV, jak i ryzyka infekcji "pozyskiwanych" od innych kotów....

To posikiwanie Muszelki może także oznaczać jej "jedynakowe" preferencje..... - i co my teraz mamy zrobić????
Przecież nie będę trzymała jej na wieki w osobnym pokoju, odizolowanej i zamkniętej, mającej kontakt z nami i Maltą tylko przez parę chwil dziennie. Ona tak strasznie potrzebuje kontaktu z człowiekiem i innymi zwierzakami!!!! Jak wejdziemy do jej pokoju ociera się o nas i grucha, wskakuje na ramiona, przytula się do twarzy... Jak kładzie się z Julką spać to musi położyć się wtulona w Julki szyję, z mordką na Julki policzku i co chwila daje Julce "całusa" w policzek, albo szturcha ją noskiem w brodę - jakby się upewniała, że Julka nadal jest, pamięta o niej i nie zostawiła jej samej.....
Założyłam Muszelce dwa nowe ogłoszenia - już z informacją FELV+
http://www.allegro.pl/item1013548695_je ... czeka.htmlhttp://warszawa.gumtree.pl/c-Zwierzaki- ... Z200524105- chociaż nie łudzę się, że znajdzie się dom, chętny do adopcji kota z białaczką.....
Jeśli ktoś może pomóc przenieść te ogłoszenia na inne fora, będę bardzo wdzięczna!

Muszę dzisiaj za chwilę wyjechać i dostęp do internetu będę miała dopiero w poniedziałek rano......