» Sob maja 22, 2004 21:56
Przyplątała sie biegunka. Od rana. Pralka chodzi cały dzień, bo co i rusz trzeba kotu zmieniac posciel.
Nie chce jesc.
Wczoraj sprobowałam kapieli w ciepłej wodzie. Marysia zesztywniala z przerazenia i gdybym nie trzymała łebka, poszłaby pod wodę. Zrobiła sie sztywna ja deska, nawet nie poruszyła łapkami. Potem ja godzine suszyłam suszarką. Korzysc tylko taka, ze sie w koncu doczysciła.
We wtorek znow idziemy do pani Ani na masaz.
Ja powoli dochodze do siebie po srodowym masowaniu i slady po bankach staja sie jasniejsze.
Dzis probowałysmy chodzenia, przednie łapki jeszcze ciągle podwiłaja sie pod siebie i ciągle jeszcze me tendencje do skręcania w prawo. Tylne łaki placzą sie i krzyzuja, ale powoli stara sie stawiac kroki.
Dałam jej relanium na noc. musze jeszcze dac po 24.00 nifuroksazyd na biegunkę.
Wczoraj wieczorem zaczęła mruczeć. Nie tak głosno jak przed chorobą, ale nawet całkiem całkiem.
Nie widzi i ciągle jest skręcona w prawo i oczko ucieka gdziec w gła czaszki. no i ta biegunka, jasnozółta rzadziutka kupka.
Nie wiem czy to, ze taka jasna to dobrze czy zle.