Moja Filonka na ten przykład nie miała żadnych - a brania na ręce nie lubi i już.
Uwielbia być miziana i kiedy tego chce rozwala się pod nogami. A wzięta na ręce zaraz się wyrywa.
A jak na leżąco się ją wymizia to ona robi parę kroków i znowu się kładzie. Podnosi głowę i patrzy, czeka, zeby podejść za nią i znowu miziać.
I tak potrafi mnie przeciągnąć przez pół mieszkania, bo ja oczywiście za nią chodzę i miziam, miziam...
A TZ nie chodzi za nią, to mu wskakuje na kolana

Mnie nie, bo po co?
