pisiokot pisze: szczęśliwy kot, który żyje wyluzowany, pogodny, spokojny.
Tiiiiiiaaaaa, Ciocia, co Ty mówisz. Spokojny i wyluzowany, akurat
Wiesz co mi ta moja duża wczoraj zrobiła??? Dała mi jeść w kontenerku i mnie zamknęła! I mnie wywiozła w takie straśne miejsce! Mówiła że ta Ciocia co do niej jedziemy lubi kotki i mi nic złego nie zrobi, a ona mnie najpierw kujneła, potem mi wepchnęła do pyszczka takie niedobre coś, a potem mnie polała takim następnym niedobrym czymś! I teraz jak się chcę umyć z tego niedobrego to mi ślinka leci i się boję, i albo się boję ruszyć, albo uciekam jakby mnie coś gryzło!!!
Kicia
Bo niedobra duża zabrała wczoraj kota do Cioci Ani na baaaaaardzo zaległe szczepienie....
Zapakowanie "na miseczkę" poszło ładnie, transporterek w drodze do był dość hałaśliwy, ale z powrotem grzeczniutki

Mąąądry transporterek

Natomiast po powrocie się zaczęła jazda. "Odpchlacz" baaardzo niesmaczny - ale oczywiście jak kot może chodzić nieumyty, no jak?

No więc próba mycia - ślinienie - stres - kot zastyga w bezruchu albo zaczyna biegać. No to duża albo próbuje "ogarnąć" kotu pyszczek żeby się uspokoił, albo przeczekuje żeby się uspokoił sam - i potem sprząta. I za trochę powtórka z rozrywki. Próby zajęcia kotka czymś innym niż futerkiem nie bardzo się udają. Na ręce czy na kolana dla opanowania sytuacji wziąć nie można, no bo przecież "w ogóle" nie można, więc teraz tym bardziej. No dobrze, po paru razach poszła spać. Po przyjeździe pojadła - po pospaniu pozbycie się posiłku oboma końcami kota

- albo było za dużo tego jedzenia, albo ze stresu, albo od "odpchlacza". Duża znowu sprząta i uspokaja, a odrobaczone chyba niestety już nie jesteśmy. No, kot w końcu poszedł spać, cały nieszczęśliwy oczywiście. A duża siedzi i myśli czy już się ma stresować czy jeszcze nie....

Ufffffffffff. Dobrze że po pierwszych paru "lizankowych szaleństwach" dopytałam jeszcze Ani czy mam kotę umyć z tego co dosięga jęzorkiem, bo inaczej bym chyba po tych ekscesach żołądkowych gnała do pierwszej czynnej lecznicy przerażona że mi się kot zatruł.......
Późnym wieczorem na szczęście już nastąpił spokój. Kot wstał, troszkę pojadł, zamruczał.... Dzisiaj rano co prawda znów przerażony chlapiący galop po moim łóżku po próbie mycia zakazanego miejsca, ale kot już wygląda normalnie. Ja poszłam do pracy, a ona niech sobie w spokoju dochodzi do ładu z własnym "kołnierzem"........
Chyba musisz na te emeryturę przejść czy co ...

Chętnie, tylko najpierw muszę się przenieść do policji, bo inaczej mnie nie puszczą...
