ja po prostu nie moge spokojnie patrzec na przerażonego kota
on jest w mieszkaniu po raz pierwszy w życiu,każdy odgłos,każdy nasz ruch jest dla niego stresem
najpierw schował się pod kaloryferem,odwrócony tyłem,na zasadzie ja was nie widzę,wy nie widzicie mnie,w nocy po ciemku i w ciszy zaczął szaleć,nie żartuję że na szybach mam rysy tak zawzięcie chciał wydrapac sobie drogę na wolnośc,mimo że mam metalowe mocne siatki,zamknęłam okno ,bo bałam się że je sforsuje,może raniąc sobie w pyszczku zęby i pazury
w końcu po tapecie wdrapał się na szafkę najwyższą w rogu i tam zastygł,on się ze strachu nie ruszał wcale
przez koc i w rękawicach dałam radę go zdjąć i przełożyłam do klatki
jak włożony tak zastygł w kuwecie

jedyny pozytyw że w nocy zjadł ze dwie łyżeczki felixa i chyba troszeczkę wody wypił,
żrenice cały czas ogromne
znalazłam kilka wątków o oswajaniu dziczków ale w większości były to albo najwyżej 3 miesięczne kociaczki albo dorosłe czy starsze koty które po jakimś wypadku czy chorobie szukały pomocy albo były zbyt słabe żeby się przed nią bronic a i tak rzadko poza bezpośrednim opiekunem ktokolwiek może je dotknąc
kot nie musi byc miziakiem ,ale kot kompletnie nieobsługiwalny nie nadaje się do adopcji
i nie może byc tak że ponieważ kot ładny to ja go będę nieszczęśliwego trzymac w domu,gdzie będzie nadal kotem wolnożyjącym tyle że na 50 metrach mieszkania zamiast przestrzeni z której go odłowiono
naprawdę jest mi ciężko zdecydowac co dalej
boję się jednocześnie że ja będę próbowac,on będzie w tej klatce siedział,a jak za miesiąc ,dwa czy trzy będę jednak musiała go wypuścic to już zapomni o zagrożeniach na wolności i jego stado go nie przyjmie i co wtedy?