OK., troszkę ochłonełem po emocjach związanych z widokiem kotów mieszkających w tym domu. Rozumiem, że wielu z Was pisze, że to makabra, zbrodnia, ludzka głupota, ale trzeba też troszkę spojrzeć na to z innej strony. A mianowicie z jakiej? Z takiej, ze można wspólnymi siłami i niewielkim nakładem finansowym stworzyć normalne warunki dla tych kotów, które tam powrócą.
Zapytacie teraz o czym mówię. Więc wyjaśniam. Wystarczyło by zebrać się w 6 dziewczyn, 2 chłopaków i w bardzo prosty sposób wysprzątać to porządnie, powstawiać siatki w okna, przenieść domek, który został stworzony na posesji dla kotków (zmieści się tam ok. 30 sztuk).
Nie wieżę że nikt w domu nie posiada kawałków desek, pali o długościach ok. 1,5 metra. Siatkę oczywiście trzeba było by zakupić, ale po za tym zaciśnięcie zębów, troszkę sprzętu i ten dom był by może nie rajem, ale ostoja dla tych biednych kotów. Trzeba wziąć pod uwagę fakt iż nie jest to domek o pow. 20m kwadratowych, tylko dom o pow. ok. podejrzewam min. 120 m kwadratowych, a znam takich co trzymają w bloku w kawalerce po 30 kotów, więc diametralna różnica, kobieta jest chętna na współpracę, da się z nią racjonalnie porozmawiać, to że pewne rzeczy do niej nie docierają; trzeba to zrozumieć, ona ma ok. podejrzewam 60 lat więc była inaczej wychowywana, w tamtych czasach liczyło się uratowanie zwierzęcia przed zamarznięciem a nie myśl o nie rozmnażaniu się, nie jest to kobieta która (przepraszam za wyrażenie) śmierdzi, nie da się z nią porozmawiać, wręcz przeciwnie, uważam że może nie dba o siebie ale chodzi „czysta”
Ale się rozpisałem

mam nadzieję, że po krótce przedstawiłem obraz moich przemyśleń, w każdym bądź razie jeśli znajdą się chętni do pomocy to ja z radością tam wrócę i postaram się stworzyć normalne warunki tym kotom. Sprzęt jaki tam jest potrzebny również posiadam.
Potrzebne rzeczy:
1. deski, pale o min dł. 1,5 metra
2. siatka ogrodzeniowa z małymi oczkami
3. zszywki do tackera
4. gwoździe
5. wkręty do drewna
6. chęci
To pisałem ja „mistrz kierownicy”
p.s. dopiero dzisiaj po mojej pierwszej większej akcji zrozumiałem co tak naprawdę robi moja żona dla tych biednych zwierząt (oczywiście nie tylko ona) i wielki szacun za to co robi i jak tylko będę mógł to będę jej pomagał
Pozdrawiam wszystkich