Muszelka ma białaczkę.....
niestety potwierdzoną na wszystkie możliwe sposoby... - nie byłam w stanie wczoraj pisać, dzisiaj też pewnie nie za specjalnie będę się udzielała - muszę poczytać o kotach białaczkowych, zobaczyć, co nas czeka...
dlatego malutka się nie leczyła - jutro jedziemy na rhinoskopię, sprawdzić, czy w nosie nie ma np. chłoniaka...
w dodatku nasz rezydent Murek, który wczoraj razem z Muszelką wylądował w lecznicy, bo kicha od dwóch dni, od razu został zaszczepiony na białaczkę, bo wetka uznała to za priorytet - dostał po szczepieniu dzisiaj bardzo wysokiej gorączki i znowu musieliśmy podjechać przed chwilą do lecznicy na zastrzyk, zbijający temperaturę...
musimy jeszcze zaszczepić Majorkę, potem trzeba po 3 tygodniach podobno powtórzyć szczepienia i odczekać jeszcze 3 tygodnie na nabranie odporności - co oznacza jeszcze 6 tygodni pełnej izolacji Muszelki w osobnym pokoju....
do tego przecież mamy jeszcze odizolowaną niewidomą Niunię - muszę szukać jej domu jak najszybciej......
