Jestem teraz na dłużej, to napisze co u nas.
Dzielnie kuję Maćka co wieczór. Oczywiście zawsze wydarzy się coś niespodziewanego, co sprawia, że muszę go kuć dwa razy... Dziś na przykład się wyrwał...
Tablety podaję. Do jedzonka dosypuję alusal. Tylko z tym jedzonkiem to bardzo, bardzo słabo.
Jak kot je, to się trzymam. Jak ma gorszy dzień, ja mam załamkę.
I uporczywie kołacze mi się po głowie myśl, że tego czasu, to nam chyba dużo nie zostało.
Żyję w ogromnym napięciu. Swoje życie podporządkowałam rytmowi dnia kota. Tylko sików nie udaje mi się złapać.
Ech.