dagmara-olga dzięki

Ja wczoraj już podałam 1/2 tabletki. Jaskół jak zwykle bezproblemowo wchłonął w mokrym.
Mam za to inny problem. I to bardzo poważny. Sami bywa agresywny. I to bardzo

Trzaska resztę kotów bez powodu. Oczywiście zdarza się spotkanie nosek w nosek i zero syków, ale niestety także ataki. Moje stadko (wliczam w nie nawet Jaskóła) jest pokojowo nastawione do życia i do siebie. Koty są przyzwyczajone do tymczasów, więc nie atakują. Czasami syki na początku. Jaskół jest już zaprzyjaźniony. Wspaniale się dogaduje.
Sami przeszedł dziś samego siebie. Najpierw zaatakował Jaskóła, a później dostalo się mnie

Mam sznyty na nadgarstku jak z taniego horroru. Dobrze, że obcieliśmy kotom pazury, bo pewnie już bym jechała do szpitala na szycie żyły
Zamknęłam go w kocim pokoju, żeby się uspokoił. On siedzi pod drzwiami i płacze. Sytuacja patowa - jak zamknięty, to nieszczęśliwy, jak wypuszczony...
Zaraz zrobię przeszukanie mieszkania i postaram się wystawić bazar na kolejny wkład do feliwaya i na krople bacha.
Ja już nie wiem, co robić. Staram się go nie drażnić, nie jestem nachalna, jak przychodzi to głaszczę go i mówię do niego - oczywiście tak długo, jak mi na to pozwala. Ja mam wrażenie, że on to robi ze strachu przed innymi kotami. Nie mogę go wiecznie izolować...