Permanentny PMS 4 (bez S). Życie kula się spokojnie.

Uschi pisze:chyba nie muszę dodawać, że domek Karo nie tylko nie wpadł na podrzucenie nam jakiegoś wkładu karmowo-żwirkowego (tak, wiem, mam postawę roszczeniową i nie zamierzam się z tym kryć...), ale nawet wyników badań moczu i kału, o które wyraźnie prosiłyśmy? zaczynam podejrzewać, że żadnych badań nie było

Skąd ja to znam :evil:

Domek zwracający nam Kofisię badań razem z kotem nie przywiózł i nawet przysłać nie mógł (to znaczy pocztą niby wysyłał i zaginęły (tja...

), a zeskanowanych mailem jakoś się nie doczekaliśmy).
A potem powtórzyliśmy badania i wzięliśmy się za leczenie :evil:

Przepraszam, pewnie to gdzieś było pisane, ale nie doczytałam - dlaczego Karo wróciła?

a przecież wybieramy ludzi dokładnie, przepytujemy, a i tak trafia się na krętaczy

no dla mnie to nie do pomyślenia, ale też trafiam na takie domki

pomimo próśb, nie są robione badania, pomimo zapewnień, że kot jest leczony - nie jest

nie wiem na czym to polega

aa, i za każdym razem postanawiam sobie, że TYM RAZEM to poprosze jednak zwrot kosztów szczepienia chociaż...
bo już NIKT nie pyta, czy jakiś pieniążek za kota dać

drogie to hobby

tajdzi pisze:no dla mnie to nie do pomyślenia, ale też trafiam na takie domki
pomimo próśb, nie są robione badania, pomimo zapewnień, że kot jest leczony - nie jest

nie wiem na czym to polega

No ja też nie wiem

Jak dla mnie, niechlubną palmę pierwszeństwa w tym względzie dzierży były domek Narcyza.
Pół roku narzekania, że kot sika po kątach, pół roku wysłuchiwania moich rad i sugestii, pół roku obietnic, że zajmą się tym na poważnie. Po czym kot ląduje u mnie z powrotem, w książeczce widzę, że nawet go nie doszczepili drugi raz, a wet ostatnio go widział na oczy kilka miesięcy wcześniej przy okazji kastracji. Natomiast jest "zaocznie" (bo bez badania kota, a tylko na podstawie relacji o tym, że przy sikaniu Narcyz dziwnie kręci głową w kuwecie) wydana przez wetkę diagnoza, że kot może być chory psychicznie :shock:

Ten kot co prawda popaprany jest

, ale kręcenie głową i lanie po kątach zlikwidowaliśmy workiem urinary :twisted:

Uschi, współczuję zwłaszcza tych braków badań. Cholera bierze. Tak bierze, że nawet ja - osoba postronna w tej sytuacji - wkurzyłam się. :evil:

Zamiast zająć się problemem od podstaw, lepiej zwrócić kota... :roll:

Trzymajcie się - trzymam kciuki za Waszą dzielność, spokój, opanowanowanie się członków stada. :ok:

(w ogóle to ja osobiście odczuwam, że tych naprawdę fajnych wartościowych domków jakoś mało. Trafiam ostatnio na takich, co to od razu spławić bo taki bezsens, albo krętaczy...)

Bo badania są przereklamowane, i do niczego niepotrzebne :twisted:

Kciuki trzymam za futra i za Was :ok:

I za naprawdę super odpowiedzialne domy :ok:

Kicorek pisze:Bo badania są przereklamowane, i do niczego niepotrzebne (...)

I jeszcze kosztują sporo. Lepiej kota oddać.

W miarę przyzwoity domek melduje, że podczytuje i trzyma kciuki za pozytywne rozwiązanie problemów.

Szlag mnie trafia jak czytam takie historie, bo sama się troche meczyłam z Zojką, która lała ile wlezie i gdzie popadnie, rece opadały mi nie raz i nie dwa, nerw mnie łapał na przemian z poczuciem totalnej niemocy. Ale nawet przez chwilę nie przeszło mi przez głowę, żeby gadzinę oddać z powrotem.
Wrrrrr

jest mocno nerwowo w domu

i niefajnie. najgorzej z tym brakiem możliwości izolowania. Karo najchętniej siedziałaby tylko z nami, ale to nie przejdzie u Mrufki

na razie są warki, walki, lata futro, wszyscy podminowani, ech.

no nic, trzeba przetrwać.

Aleba - Karo w poprzednim domu robiła kupę poza kuwetę (od początku pobytu), kilka razy siknęła na łóżko, poza tym była dominująca, tłukła brata (choc bez przesady), była zazdrosna o względy ludzi, nadpobudliwa, potrafiła z zazdrości podrapać. Tyle słów jej byłych opiekunów.

na pewno jest mocno absorbująca i na pewno wymaga wyłącznej uwagi. nadaje się na jedynaczkę i trudno jej będzie u nas, a tu trzeba zrobić badania nim zaczniemy szukac domu

idę podać krople Karo, przeciwgrzybiczne tabletki maluchom, może i Mruf dostanie krople?

to będzie kolejna długa noc...

Oj...
Trzymam kciuki, żeby się jakoś unormowało :ok:

Karo uznała, że jestem jej człowiekiem. w połączeniu ze szczera nienawiścią, jaką darzy całe kociejstwo za wyjątkiem Sopla spowodowało to separację sypialnianą - musiałam spać z nią zamknięta w pokoju (tanita robiła za podkładkę pozostałym kotom, które uznały, że siedzenie za zamkniętymi drzwiami sypialni należy oprotestować wyciem nocnym).

małe się bardzo denerwują warczącą i syczącą na nie Karo, Wafel się dziczy, a Landryna boi (i nas i kotów). Mruf pierze Sopla.

z braku lepszych pomysłów logistycznych zamknęłam rano Karo z Soplem w sypialni, dzieci w łazience, zobaczymy co tanita zastanie po powrocie :strach:

a bacha dajemy już całemu stadu.

PS. wg. fachowego opisu RTG maluchów nie jest idealne. dziś będę dzwonić do PaniDoc...

jednym słowem mamy przekocenie

i nienajlepsze nastroje
żeby nie być jednak zbyt dramatycznym napiszę, że zastanawiałam się przy śniadaniu jakie frykasy można by zrobić z naszych domowych futer
wychodziło nam co rusz, że Mruf za tłusta, Sopel za chudy - jedynie Pesto się nadaje
bo Pesto ze swoją posturą i karczychem wygląda jak klasyczna rasa mięsna kota :mrgreen:

PaniDoc zarządziła badanie krwi dzieciaków
jutro napiszę wiecej bo padam na twarz

w każdym razie viewtopic.php?f=20&t=109934 :oops:

Permanentny PMS 4 (bez S). Życie kula się spokojnie.

Kto przegląda forum