Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-część 8.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon kwi 05, 2010 16:31 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

Mirka pewnie właśnie jest u weta z Lordą :ok:
a ja, czekając na wyniki kontroli- ot tak sobie PRZYPOMINAM

Niedz 31 stycznia
mirka_t pisze:Dalia proponuję weź te koty do siebie. Przecież deklarowałam, że chętnie Ci je oddam. Nie mam zamiaru ułatwiać aż tak bardzo sprawy potencjalnym domom. Albo je adoptuje ktoś doświadczony, świadom czego się podejmuje i będzie miał ochotę nad tymi kotami popracować, albo Ty je przygotujesz dla niedoświadczonych ludzi. Nie wybrałam sobie tych kotów. Zaoferowałam im dach nad głową, wyżywienie i leczenie w razie choroby.
dalia pisze:rozważę i przeanalizuję Twoja propozycję

Czw 11-luty br
mirka_t pisze:Dalia już chyba tłumaczyłam, że badania robię tym kotom, których stan zdrowia mnie niepokoi i płacę za nie z wpływów na Fundusz Viva. W tej chwili konto na Viva świeci pustkami a w rozliczeniu nie ma zakupów drapaków. Chcesz badań to wyłóż na nie kasę.
dalia pisze:one nie sa pod moja opieką - gdyby byly to bym wyłożyla
szkoda, bo bez badań ich nie moge wziąć - mam obecnie 9 kotow ktorych nie mogę narażać.
,
POZWOLIŁAM SOBIE NA WYTŁUSZCZENIA..

egwusia

Avatar użytkownika
 
Posty: 5030
Od: Pt paź 10, 2008 15:17
Lokalizacja: Chojnice

Post » Pon kwi 05, 2010 17:03 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

egwusia pisze:Mirka pewnie właśnie jest u weta z Lordą :ok:
a ja, czekając na wyniki kontroli- ot tak sobie PRZYPOMINAM

Niedz 31 stycznia
mirka_t pisze:Dalia proponuję weź te koty do siebie. Przecież deklarowałam, że chętnie Ci je oddam. Nie mam zamiaru ułatwiać aż tak bardzo sprawy potencjalnym domom. Albo je adoptuje ktoś doświadczony, świadom czego się podejmuje i będzie miał ochotę nad tymi kotami popracować, albo Ty je przygotujesz dla niedoświadczonych ludzi. Nie wybrałam sobie tych kotów. Zaoferowałam im dach nad głową, wyżywienie i leczenie w razie choroby.
dalia pisze:rozważę i przeanalizuję Twoja propozycję

Czw 11-luty br
mirka_t pisze:Dalia już chyba tłumaczyłam, że badania robię tym kotom, których stan zdrowia mnie niepokoi i płacę za nie z wpływów na Fundusz Viva. W tej chwili konto na Viva świeci pustkami a w rozliczeniu nie ma zakupów drapaków. Chcesz badań to wyłóż na nie kasę.
dalia pisze:one nie sa pod moja opieką - gdyby byly to bym wyłożyla
szkoda, bo bez badań ich nie moge wziąć - mam obecnie 9 kotow ktorych nie mogę narażać.
,
POZWOLIŁAM SOBIE NA WYTŁUSZCZENIA..


egwusiu jak ty wybiórczo cytujesz :lol:
zapomnialaś jeszcze jede cytat wkleić :lol:
mirka_t pisze:Persiczek nie wydam jednak do innego dt. W grę wchodzi tylko dom stały i muszę mieć kontakt z tym domem.


mam nadzieję ze konsultacje wypadły pomyślnie dla Lordy
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon kwi 05, 2010 18:41 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

Nie lubię kłótni, sprawiają mi jakkolwiek górnolotnie to nie zabrzmi, prawie fizyczny ból. Może, mimo to, że wielka ze mnie baba, za delikatna jestem?
Mirka na pewno martwi się teraz o Lordę. Czy, niezależnie od wszelkich animozji nie możecie po prostu napisać paru słów otuchy? Ja też bardzo się martwię o Lordę, bo jej objawy, zwłaszcza wyniki "niby" dobre a temp. za niska przypominają mi chorobę mojego ukochanego Burania ['] :(
Powtarzam - dobre słowo nic nie kosztuje. Trzymajcie kciuki za Lordę. Naprawdę na pisanie o przekoceniu itp. będzie jeszcze czas. Może Mirka zamieści wyniki koty w wątku? zadbajmy o to, by nie zgubić ich w ferworze dyskusji. Teraz najważniejsze jest zdrowie Lordy i skupmy się na tym.
Obrazek Obrazek Obrazek

Gutek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2842
Od: Sob wrz 09, 2006 0:34
Lokalizacja: Oława, Wrocław

Post » Pon kwi 05, 2010 18:54 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

Ja bym chciała coś tak od siebie napisać... Nie wiem czy mądrze, ale od serca.

Mirka podjęła postanowienie, że będzie dążyć do zmniejszenia stada. Podjęła to postanowienie publicznie na tym forum. I jak pokazują jej działania, dąży do wytyczonego sobie celu. Dziś kolejny kot opuścił jej dom.

Szkoda, że nikt tego nie zauważa, nie potrafi docenić.

Szczególnie osoby, które nazywają ją kolekcjonerką. Załóżmy nawet, że mają rację. I co? Mirka realizuje swoje zadanie. Skoro określacie ją kolekcjonerką, to pewnie jest to dla niej trudne, trudniejsze niż dla innych. I? Na dobre słowo nie zasłużyła?

Przykro mi jest i tyle. Tak po prostu, po ludzku.
ObrazekObrazek

villemo5

 
Posty: 27585
Od: Sob maja 05, 2007 17:14
Lokalizacja: Brodnica

Post » Pon kwi 05, 2010 19:02 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

villemo5, na razie nie mogę się zdobyć na dobre słowo w kontekście tego co się z Lordą działo i jakie słowa na jej temat pisała tu, na wątku mirka. I co chciała zrobić.

Po prostu, mnie nie stać psychicznie na to.

Co do obietnic, to uwierzę jak zobaczę.

Na razie minęło kilka dni, w trakcie których stan z 50 wzrósł do 53, spadł do 51, więc nadal ma tendencję wzrostową. Za wcześnie na gratulacje.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39290
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pon kwi 05, 2010 19:14 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

Stan wzrósł bo wróciły koty z adopcji... A to jest chyba ta jedyna sytuacja, której nie można wykluczać?
ObrazekObrazek

villemo5

 
Posty: 27585
Od: Sob maja 05, 2007 17:14
Lokalizacja: Brodnica

Post » Pon kwi 05, 2010 19:15 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

No cóż chyba nawet Mirka niespodziewała się powrotu z adopcji. Tego niemożna brać pod uwage. Jak się kota odda to żadko liczy się ze zwrotem a tu taki nastąpł. Mirka niewzieła 2 nowych kotów. A tak zapytam z ciekawości co miałą zrobić oddać do schroniska czy ktoś inny zaoferowałby tym kotom dom bo ja jakoś nieuwierze. Nikt niezgłosił się że weźmie te dwa koty do siebie podkarmić i znalieźć nowy dom więc wróciły do Mirki. A jezeli chodzi o Lordę to niewiem czy lepiej kota męczyć lekami i nasiłę trzymac go przy życiu czy dać mu spokojnie odejść. Ja mam 15 letniego kota i czasami zastanawiam sie jak to z nim będzie ale jedno wiem napewno. Niepozwoliłabym mu się męczyć. Gdyby wykryto u niego raka ta decyzja co podejmuje Mirka czekałaby pewnie i mnie. niemożna mówić że każdy kot u Mirki to tylko numerek bo to świadczy o osobie, która się wypowiada.

Trzymaj się Lorda. Mirko podejmij decyzję zgodnie ze swoim sumieniem a napewno będzi ona jak najlepsza.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

hermionka

 
Posty: 125
Od: Czw wrz 03, 2009 18:27

Post » Pon kwi 05, 2010 19:15 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

MariaD pisze:... na razie nie mogę się zdobyć na dobre słowo w kontekście tego co się z Lordą działo i jakie słowa na jej temat pisała tu, na wątku mirka. I co chciała zrobić....

A cóż takiego się działo? Kotka zachorowała jak wiele innych kotów. Co złego pisalam na temat Lordy i co niby chciałam z nią zrobić. Proszę o cytaty, które tak bardzo Ciebie poruszyły.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon kwi 05, 2010 19:21 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

MariaD pisze:
MariaD pisze:nie umiem opisać mojego stanu... lepiej się nie dopytywać co go spowodowalo... jestem na skraju wybuchu...

chyba wiem co ciebie tak wpieniło :( :(

kurcze, mnie też
sadystki linka dajcie 8)
Wykluczone. Nie ma co sie denerwować. Chalpnęłam sobie winka i mi ulzylo.

O!



anulka111 pisze:
....Winko powiadasz hehehehe ciekawe czy mam od Beatki jakas naleweczke na składzie ;)


pozwoliłam sobie na zacytowanie z wczoraj, kiedy to ganiłyście Mirkę jednocześnie rozmwiając sobie na wątku dla wnerwionych, dlaczego to zacytowałam?
bez urazy, sytuacja ta przypomina mi szkolne czasy z Liceum Elektrycznego, kiedy koledzy popili sobie winka i szli wyżywać się na koszach do śmieci...

PearlRain

 
Posty: 6184
Od: Pt gru 11, 2009 12:06
Lokalizacja: Duża Wyspa

Post » Pon kwi 05, 2010 19:25 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

jak wypadly konsultacje? co z Lordą?
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon kwi 05, 2010 19:27 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:Wetka patrzy nie tylko na wyniki, ale i na kota. Widzi, w jakiej jest kondycji i według niej Lorda nie nadaje się do zabiegu a po co szukać czegoś, czego i tak się nie wytnie. Ja jeszcze nie wiem czy zdecydować się na walkę czy odpuścić. Nie widzę u Lordy woli walki, ale gdy dzięki lekom nie widać też dużego cierpienia to ciężko podjąć decyzję co robić dalej.
Łatwo pisać zrób to, zrób tamto tylko, kto za to zapłaci. W tej chwili zapłaciłam 220zł i na szczęście dojazd do kliniki miałam gratis dzięki znajomemu taryfiarzowi, bo do tej kliniki nie mam dogodnego dojazdu. Na szczęście mam na koncie wpłaty z ostatnich wirtualnych adopcji i pomocy w spłaceniu długu a przecież tak bardzo walczyłaś o to żeby ludzie nie dawali mi pieniędzy.

Po prostu nie chciałaś o Lorde walczyć.

mirka_t pisze:MariaD nowotwór wyniszcza powoli i nie zawsze można wychwycić, że coś jest nie tak. Nawet ludzi potrafi ściąć z nóg w krótkim czasie. Lorda mogła stopniowo jeść coraz mniej, pić coraz mniej, ale można by było to zauważyć gdyby była jedynaczką. Nigdy nie była jedynaczką. Przedwczoraj zauważyłam, że gorączkuje i teraz wiem, że również miała boleści i z tego powodu bardzo osłabła.

Kot dłuższy czas cierpiał a zauważyłas to jak było już całkiem źle.

Co z Lordą?
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39290
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pon kwi 05, 2010 19:37 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

Mirka udało się porozmawiać z innym wetem?
ObrazekObrazek

villemo5

 
Posty: 27585
Od: Sob maja 05, 2007 17:14
Lokalizacja: Brodnica

Post » Pon kwi 05, 2010 19:39 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

MariaD napisałam "jeszcze nie wiem" a nie, że nie ma sensu, że nie widzę szans. Napisałam też, że "mogła" a nie, że nie jadła. Jak zwykle wmawiasz mi coś czego nie zrobiłam.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon kwi 05, 2010 19:48 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

PearlRain pisze:
MariaD pisze:
MariaD pisze:nie umiem opisać mojego stanu... lepiej się nie dopytywać co go spowodowalo... jestem na skraju wybuchu...

chyba wiem co ciebie tak wpieniło :( :(

kurcze, mnie też
sadystki linka dajcie 8)
Wykluczone. Nie ma co sie denerwować. Chalpnęłam sobie winka i mi ulzylo.

O!



anulka111 pisze:
....Winko powiadasz hehehehe ciekawe czy mam od Beatki jakas naleweczke na składzie ;)


pozwoliłam sobie na zacytowanie z wczoraj, kiedy to ganiłyście Mirkę jednocześnie rozmwiając sobie na wątku dla wnerwionych, dlaczego to zacytowałam?
bez urazy, sytuacja ta przypomina mi szkolne czasy z Liceum Elektrycznego, kiedy koledzy popili sobie winka i szli wyżywać się na koszach do śmieci...



Pearl jak zwykle trafiłas kula w płot :lol: :lol: , napisałam też ,że alkohol moze dla mnie nie istniec- nalewkę od kolezanki mam ponad rok i dlugo pewnie jeszcze będzie stała podejrzewam ,że do moich urodzin,a moze i dłuzej.Bierzesz wszystko dosłownie,zartów nie rozumiesz?? Masz jakis problem z alkoholem ,że tylko tak Ci się kojarzy??
Na nikim się nie wyżywam ,za to uważam ,że przegęszczone stado ,które nie jest dokladnie przebadane ,to siedlisko potencjalnych chorób. Kotka zachorowala i niestety pewnie niektore koty zachoruja w tym stadzie, bo nie ma mozliwosci izolacji kotow od siebie, bo nie ma jak ich przebadac. Mirko o tym trzeba było myslec przed wzięciem kazdego następnego kota. Na wyglad nie da sie ocenic stanu kota, trzeba badań i kasy na nie.Jesli masz kłopoty finansowe i niewielkie mieszkanie ,to trzeba sie zastanowić przed kazdym kolejnym kotem wziętym do domku. Pisał tu ktos ,ze te koty mogły juz nie zyc na wolnosci, ale na wolnosci koty nie zyja w takich skupiskach , wiec choroby przenosza sie trudniej.

Pearl zastanów się ,co tak naprawdę popierasz. Tak pisze na watku wnerwionych i bede pisać, bo sytuacja tutaj w tym watku ma prawo czlowieka zdenerwować..Będę tu także zagladac, by zobaczyć, czy Mirce uda się tym razem dotrzymać słowa dla dobra kotów.

Villemo prosiłas o spokoj w tym wątku.Przyjrzyj się postom wstawianym przez Pearl itd.Obietnice Mirki odnośnie zmniejszenia liczby kotów juz były i nie dotrzymywała ich. Jesli dotrzyma to szczerze pogratuluje. Gutek apelujesz o dobre słowo , przeczytaj posty wpisujacych sie tu osob.
Ktos ma w podpisie na miau, że jest się na zawsze odpowiedzialnym za to ,co się oswoiło. Ja tak tez rozumiem te sytuację u Mirki. Mirka podjęla decyzję o daniu kotom w takiej liczbie domku tymczasowego i jest za nie odpowiedzialna. Inni moga pomoc, ale nie muszą w tej trudnej sytuacji. Forum jest po to ,by wyrażać swoje opinie. Miau niektore moje zweryfikowało z czasem, jesli zmieniam zdanie na jakiś temat, to umiem sie do tego przyznać.Pomagać finansowo Mirce po tym specyficznym "podziękowaniu " mi nie zamierzam. Bardzo szybko uczę się na błedach i wyciągam wnioski.
Psiara zreformowana od 2007 Smakusia, Gucio od 2008 oraz Rysia od 2009, Gapka odeszła w 2014, Gucio w 2017, Ryś i Jaga w 2020 . Nowi mieszkańcy Aki od 2018,a Bigos I Tekla od 2020 .
Smakusia odeszła 14.05.2024.

anulka111

Avatar użytkownika
 
Posty: 103247
Od: Sob lip 14, 2007 16:39
Lokalizacja: Zabrze

Post » Pon kwi 05, 2010 19:53 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

Wiadomości o Lordzie dla wszystkich poza dalia, MariaD i oczywiście anulka111. Tym paniom nie mam zamiaru już więcej się tłumaczyć.

Zdjęcie RTG tak sobie wyszło, bo inna dzisiaj wetka chciała mieć zdjęcie całego tułowia.

Obrazek

Ta inna wetka stwierdziła, że w płucach coś jest i może być to nowotworowe, ale mogą być to tylko złogi po przebytych chorobach. Lorda ma stan zapalny jelit i leczenie w tej chwili ma być właśnie pod kątem jelit. Z dzisiejszej kroplówki nic nie wyszło, bo wyszedł z żyły stary wenflon a nowy krótko po założeniu załatwiła Lorda. Pozostało podskórne nawadnianie. Dzisiaj w klinice była już żywsza i oczywiście wkurzona.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Agnieszka LL, Google [Bot] i 46 gości