Bekos, Zibi to kocur
Dama Ya, było już blisko, ale ten domek był taki fajny że warto było zaryzykować, no bo szukam i szukam (no i nie tylko ja, bo już wszyscy znajomi kociarze byli powiadomieni), znalazł się, no to powiedziałam sobie, że jak tym razem się nie uda to zostaje

. Ale się udało
Nie pisałam, bo nie chciałam zapeszać i bałam się że znowu się nie uda, bo już tyle razy ludzie z Zibiego rezygnowali że już zupełnie straciłam nadzieję że on w końcu znajdzie domek...
Dom w Katowicach okazał się być najwspanialszym domkiem pod słońcem

.
Ale od początku...
Pani Dorota dowiedziała się o Zibim z Metra, zakochała się w nim od razu, bo bardzo przypominał jej starszego kota który w wieku 19-nastu lat musiał zostać uśpiony, bo był bardzo chory.... Napisała do mnie meila. Byłam prawie pewna że Zibi pojedzie do Warszawy, bo z Panią byłam naprawdę długo w kontakcie, więc odpisałam Pani z Katowic że to raczej już nieaktualne, ale jeszcze się odezwę, jakby coś było nie tak.
Tego samego dnia napisałam do Pani z Warszawy czy jest nadal zainteresowana. Byłam trochę zdziwiona gdy po kilku dniach nadal nie odpisała...

Na szczęście Pani Dorota była nadal zainteresowana, ale Zibi mógł do niej pojechać dopiero po Świętach, bo miała na tymczasie kotkę, a 5 kotów (byłoby z Zibim) to trochę za dużo w mieszkaniu

. Po Świętach moja znajoma kociara która tymczasowała już kilka moich znajdek

zgodziła się pojechać do Katowic za zwrot kosztów. Pani Dorota wzięła wszystkie koszty na siebie. Niestety ja się rozłożyłam kilka dni przed wyjazdem, leżałam z temperaturą i bólem gardła w łóżku i nie mogłam pojechać, ale byłam spokojna, bo Pani która transportowała Zibiego to spec od domków

więc jakby coś było nie tak, to na pewno Zibi by tam nie został. Pojechali niestety dopiero po południu, bo Pani musiała pojechać jeszcze do Piotrkowa Tryb. gdzie pewien Pan strasznie zaniedbał dwa Owczarki Niemieckie które prawie umierają i pewnie na dniach będziemy musiały je odebrać, bo powiedział że jeśli ich nie zabierzemy to je uśpi...
No i w końcu pojechali w drogę do domku.
Zibi najpierw miauczał, ale później się uspokoił i było ok., spał sobie w dużym koszyku na kocyku.
Po kilku godzinach wreszcie dojechali do domku. Uff...
Zibi wyszedł z koszyka i mimo że Pani ma trzy swoje koty (teraz już cztery

) i psa, Zibi nie fuknął ani razu (u nas po przyjeździe fukał na psa i kota i się jeżył) i zaczął zwiedzać mieszkanie. Nie był przestraszony czy zaniepokojony, on już chyba czuł że tu będzie mu dobrze, i że tu jest jego DOM. A przypominam że poprzednie domki bardzo skutecznie odstraszał bardzo mocno gryząc i za nic nie chciał zmienić mieszkania, i jak tylko ktoś obcy chciał go wziąć na ręce Zibi warczał i fukał i robił straszną awanturę

. Każdy prawie domek też odstraszało to, że Zibi potrafi czasami znienacka rzucić się na rękę podczas głaskania i że to taki koci indywidualista który nie lubi brania na ręce. Panią Dorotę to nie odstraszyło.
Zibi będzie mógł wychodzić do ogródka przed blokiem, zdecydowałyśmy że to będzie najlepsze rozwiązanie, bo on kocha siedzieć na dworze, a okolica jest bardzo spokojna, w około domki jednorodzinne, Zibi będzie akurat mieszkał na parterze a od strony balkonu jest ogródek. Zibi będzie miał do towarzystwa trzy panienki (wszystkie wysterylizowane) i pieska. Jedna z kotek ma astmę i wymaga notorycznego leczenia... Wszystkie koty są zadbane, piękne i cudne, Pani jest wielką miłośniczką kotów.
Tak długie szukanie domu w końcu się opłaciło... Nadal nie wierzę, że Zibiemu trafił się TAKI domek – taki jaki sobie dla niego wymarzyłam. Zibi będzie tam szczęśliwy, to jego dom... Pani obiecała przysyłać zdjęcia i wieści, pewnie za jakiś czas go odwiedzimy

.
A teraz -

- to ze szczęścia.