Marzenia11 pisze:XAgaX pisze:Marzenia11 pisze:Wiesz... tak jak już wcześniej pisałam: widziałam jak jej koty walczą o jedzenie i mówię jej, że są bardzo głodne, a ona mi na to, ze kot w większym stadzie je na zapas...
Wet z ktorym współpracujemy w świetny sposób argumentuje rózne rzeczy, chocby sterylki i - jak na razie bez efektu.
I tak wiele przykładow na uruchamianie procesów myslowych mogłabym podać.
To może spróbuj jej zagrozić, że jak się nie poprawi- koty nie zaczną być kastrowane ani lepiej karmione- to powiadomisz odpowiednie instytucje, jak np. TOZ. Na razie zagrozić (tudzież ograniczyć się do zagrożenia, jak uważacie, że interwencja byłaby wylaniem dziecka z kąpielą- ale tak, żeby ona nie miała tej świadomości) i dać jakiś czas na poprawę. Poinformowałabym też o tym weterynarza, żeby uniknąć sytuacji, że będzie mu się na Was skarżyć. Nie wiem, na ile podrzucanie Promonvetu wchodzi w grę, ale zastanowiłabym się nad tym.
wet wie... grożenie nie dało oczekiwanego skutku - kiedyś ktoś jej zagroził tozem, czy nawet była interwencja odpowiednich służb (to wiem od weta) i co? - efekt: bardzo nieufna a koty zbiera nadal. Czyli nieskuteczna.
O tabletkach rozmawiałam z wetem - być może jak kotów będzie u niej mniej wtedy to wchodzi w grę, bo żeby je podawać trzeba coś o tych kotach wiedzieć, a ona nie ogarnia sytuacji więc nie wie. Zresztą o tym już pisałam mniej więcej na początku wątku.
ja na samym początku działalności pisałam do Vetserwisu bodajże, jak zapobiec rozrodowi podwórkowych kotów, które raczej trudno będzie złapać do kastracji- dostałam odpowiedź, że trzeba podawać tyle tabletek co tydzień, ile jest KOTÓW (nie kotek!)- kocurom nie zaszkodzą. Może to jakieś rozwiązanie...
w każdym razie podziwiam Waszą anielską cierpliwość do tej pani, ja bym już dawno wyszła z siebie i stanęła obok...