Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-część 7.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto mar 30, 2010 10:18 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Beliowen pisze:...ale jak się chce, to się da, wszystko się da.

Tak i mi się chce i to robię. Powiedz mi tylko czy wydałabyś takiego kota obcej osobie, co do której nie masz pewności czy mówi prawdę, czy faktycznie nie będzie to dla niej problemem a osoba ta mieszka na tyle daleko, że nie będziesz w stanie sprawdzić jak miewa się kot.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Wto mar 30, 2010 10:27 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:
Beliowen pisze:...ale jak się chce, to się da, wszystko się da.

Tak i mi się chce i to robię. Powiedz mi tylko czy wydałabyś takiego kota obcej osobie, co do której nie masz pewności czy mówi prawdę, czy faktycznie nie będzie to dla niej problemem a osoba ta mieszka na tyle daleko, że nie będziesz w stanie sprawdzić jak miewa się kot.

Mirko, ja się odniosłam do postu gagaony, która założyła, że kot z takim problemem na pewno wróci z adopcji.
Bo niekoniecznie wróci - to chciałam przekazać.

Wydałam kiedyś takiego kota do DS oddalonego o prawie 200 km, z którym mam już teraz kontakt tylko mailowy
kotka akurat sikała poza kuwetą, kupę robiła czasami tylko "przy okazji" oddania moczu
problem był stricte behawioralny, potencjalne przyczyny somatyczne i psychiczne wykluczyłam przed oddaniem
początki były trudne, ale kiedy w DS zaczęto przestrzegać pewnych reguł postępowania - czyli żelaznej zasady, że ubrania, buty, koce, poduszki itd. muszą być chowane, jeśli nie są używane, nie mogą leżeć na sofach, krzesłach itd. - kotka sikać poza kuwetą przestała
ale, o ile wiem, nadal, jeśli zdarzy się komuś przypadkiem np. buty zostawić na wierzchu, kotka w nie nasika
taki egzemplarz :)
dlatego dom wybrałam starannie, takiego kota nie oddaje się gdziekolwiek, tu masz rację.
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Wto mar 30, 2010 10:30 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:Koty, które przyjęłam w zeszłym roku a nie powinnam. Znalazły domy stałe. Prawda, że śliczne. :D

Obrazek

szczególnie ten :1luvu:
Fundacja Tabby - Burasy i Spółka
https://www.facebook.com/BurasySp/

Mjeczysława Naczelnika Pszypatki
https://www.facebook.com/MjeczyslawNaczelnik/

tam jestem łapalna

Gibutkowa

 
Posty: 29640
Od: Pt wrz 04, 2009 17:23
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto mar 30, 2010 10:32 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Kicorek pisze:
Agn pisze:każdy DT sam decyduje komu kota oddaje

I czy w ogóle komuś oddaje... :roll:

Koty nie mogą się odwołać.

Też swoje sądy opieram na tym, co czytam. I co widzę. I np. widzę dzikie kociaki w mieszkaniu, które dorosły bez oswojenia 8O :|
Widzę wyszarpywanie futra z kota :|
Innych rzeczy za to nie widzę, np. ogłoszeń kotów do adopcji :|

Od kilku dni czytam i własnym oczom nie wierzę... :(


1. Oddaje - na poprzedniej stronie jest fotograficzny raporcik wziętych i oddanych w 2009 roku.
2. W przypadku kociaków nieoswojonych - tu jest niezłe pole do dyskusji. z mojego doświadczenia wynika, że nawet kocięta z jednego miotu nie mają tych samych charakterów. Moi `bracia Ogonki` - jeden kontaktowy i bezproblemowy w kontaktach z człowiekiem, drugi - totalny wypłosz. Chowane tak samo. Może u rasowych jest to łatwiejsze do przewidzenia, u znalezionych - nie bardzo. Możemy podyskutować - takich dyskusji jest pełne forum - `dlaczego jeden kotek włazi na kolanka, a drugi nie, mimo że chowany od małego w komfortowych warunkach`. Nie robiłabym z tego argumentu na niekorzyść DT, bo to jest nieweryfikowalne.
3. Służę cytatem, w którym Jana pisze o siadaniu na kota w celu wyczesania go. Nie ma dokumentacji filmowej, ale pewnie też byłaby spektakularna. I żeby nie było - nie oskarżam Jany o znęcanie się nad kotem.
4. Jeśli tak totalnie brak ogłoszeń, a Mirka tak totalnie jest przeciwna wydawaniu kotów, to [że się powtórzę] jakim cudem koty w ogóle jakiekolwiek koty opuszczają jej dom, że o zeszłorocznej ilości nie wspomnę [ponownie].
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Wto mar 30, 2010 10:35 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Beliowen pisze:...Wydałam kiedyś takiego kota do DS oddalonego o prawie 200 km, z którym mam już teraz kontakt tylko mailowy
kotka akurat sikała poza kuwetą, kupę robiła czasami tylko "przy okazji" oddania moczu
problem był stricte behawioralny, potencjalne przyczyny somatyczne i psychiczne wykluczyłam przed oddaniem....

Również oddałam podobną kotkę i również dość daleko. To była Lufka. Twoja kotka jak i Lufka jadły jednak samodzielnie. Chad musi być karmiony, więc osoba, która go adoptuje nie powinna pracować, nie powinna wyjeżdżać na długo z domu.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Wto mar 30, 2010 10:40 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Skoro bez ogłoszeń jakieś adopcje są, to przy ogłoszeniach problem tego straszliwego przekocenia zniknąłby znacznie wczesniej, a może wcale by się nie pojawił :roll:

Na jednym swoim kocie też siadam, oczywiście nie do końca, żeby mu nie zrobić krzywdy, przy podawaniu tabletki. Ale nie sprawiam mu bólu - nie widzisz tej różnicy? 8O :?
Agn, nie widzisz różnicy między przytrzymaniem wyrywającego się kota a wyrywaniem mu kłębów sierści? 8O
Zwątpiłam :?
Obrazek Polska - katolska oraz kibolska

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30823
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Wto mar 30, 2010 10:45 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:
Beliowen pisze:...Wydałam kiedyś takiego kota do DS oddalonego o prawie 200 km, z którym mam już teraz kontakt tylko mailowy
kotka akurat sikała poza kuwetą, kupę robiła czasami tylko "przy okazji" oddania moczu
problem był stricte behawioralny, potencjalne przyczyny somatyczne i psychiczne wykluczyłam przed oddaniem....

Również oddałam podobną kotkę i również dość daleko. To była Lufka. Twoja kotka jak i Lufka jadły jednak samodzielnie. Chad musi być karmiony, więc osoba, która go adoptuje nie powinna pracować, nie powinna wyjeżdżać na długo z domu.

Ale ja Ciebie nie namawiam na łagodzenie wymagań co do DS dla Chada
wszystko, co chcę, to pokazać, że czasami nawet dla tych najtrudniejszych do wyadoptowania kotów znajdują się domy
choć czasami trzeba odrzucić 20 ofert, zanim się na taki trafi.

Eve69 ma rudego persa, który je tylko z ręki i to tylko z jej ręki :lol: notabene bardzo sympatyczny kot, z całym inwentarzem "persich" przypadłości.
U mnie 2 lata temu pojawił się staruszek Miś, który upodobał sobie picie ze mną i tylko ze mną porannej kawy z mlekiem :lol:
Bywają takie koty, które angażują opiekuna w specjalny sposób i które tym trudniej jest oddać.
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Wto mar 30, 2010 10:48 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Kicorek pisze:Skoro bez ogłoszeń jakieś adopcje są, to przy ogłoszeniach problem tego straszliwego przekocenia zniknąłby znacznie wczesniej, a może wcale by się nie pojawił :roll:

Błędne myślenie. Wydanych kotów wychodzi ponad 2 na miesiąc. Biorąc pod uwagę, że bywają miesiące w krótych wydane były 3-4 koty to jest to sporo pracy. Trzeba rozmawiać z domami no i na ogół sama zawożę koty do nowego domu. Nie wydaję za mało kotów. Po prostu przyjęłam za dużo. Wydanie nadplanowych to tylko kwiestia czasu, ale nie myśl, że zacznę wydawać je hurtowo. Nadal będę weryfikowała domy jak to robiłam do tej pory i będę odrzucała niespełniające moich warunków lub taki, które po prostu nie przekonają mnie do siebie.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Wto mar 30, 2010 10:54 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

avild pisze:Ciekawe jest też, że niektórzy członkowie owego TWA, zlatują się na wątek tylko wtedy, gdy trzeba komuś dopieprzyć, a nigdy przy apelach o pomoc kotom... Prawdziwą pomoc. Natomiast zazwyczaj bytują na KŁ i rozprawiają o pierdołach...

Dlaczego próbujesz obrażać ludzi? To jest FORUM, tu się wchodzi m. in. po to żeby porozprawiać sobie, jak to wzięcznie ujęłaś, "o pierdołach". Dlaczego zakładasz, że pogwarki towarzyskie ( takie określenie bardziej mi odpowiada) wykluczają pomoc kotom w realu?
Bardzo lubię i cenię (także za pomoc kotom) osoby, które określiłaś jako członków TWA. Czy nie widzisz, że nie chodzi im o rozgrywki personalne, lecz o próbę pomocy w rozwiązaniu nabrzmiałego problemu? Który IMHO będzie narastał i narastał, jeśli nic się nie zmieni.
***** ***
LUBMY SIĘ

Hańka

 
Posty: 42163
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Wto mar 30, 2010 10:59 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:
Kicorek pisze:Skoro bez ogłoszeń jakieś adopcje są, to przy ogłoszeniach problem tego straszliwego przekocenia zniknąłby znacznie wczesniej, a może wcale by się nie pojawił :roll:

Błędne myślenie. Wydanych kotów wychodzi ponad 2 na miesiąc. Biorąc pod uwagę, że bywają miesiące w krótych wydane były 3-4 koty to jest to sporo pracy. Trzeba rozmawiać z domami no i na ogół sama zawożę koty do nowego domu. Nie wydaję za mało kotów. Po prostu przyjęłam za dużo. Wydanie nadplanowych to tylko kwiestia czasu, ale nie myśl, że zacznę wydawać je hurtowo. Nadal będę weryfikowała domy jak to robiłam do tej pory i będę odrzucała niespełniające moich warunków lub taki, które po prostu nie przekonają mnie do siebie.

Ok, to ja poczekam na znaczące zmniejszenie stada i poprawę komfortu kotów w mieszkaniu.
Ale mam prośbę o ostrzyżenie persów, żeby nie wyrywać im kołtunów na siłę i sprawiać taki ból :(
Albo o stopniowe regularne wycinanie kołtunów. To chyba jest wykonalne?

A dla dzikich kotów to chyba tylko stajnia lub gospodarstwo agroturystyczne byłyby alternatywą? :roll:
Obrazek Polska - katolska oraz kibolska

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30823
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Wto mar 30, 2010 11:03 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Agn pisze:3. Służę cytatem, w którym Jana pisze o siadaniu na kota w celu wyczesania go. Nie ma dokumentacji filmowej, ale pewnie też byłaby spektakularna. I żeby nie było - nie oskarżam Jany o znęcanie się nad kotem.

Zapewniam Cię, że moje siadanie na opornym i wnerwionym kocie, i czesanie go - to lajcik w porównaniu z czesaniem szynszyli, które zobaczyłam na filmie. Proponuję też wątpiącym złapanie się za włosy i wyrwanie sobie garści w celu zrozumienia zachowania tych kotek.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto mar 30, 2010 11:05 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Jana pisze:
Agn pisze:3. Służę cytatem, w którym Jana pisze o siadaniu na kota w celu wyczesania go. Nie ma dokumentacji filmowej, ale pewnie też byłaby spektakularna. I żeby nie było - nie oskarżam Jany o znęcanie się nad kotem.

Zapewniam Cię, że moje siadanie na opornym i wnerwionym kocie, i czesanie go - to lajcik w porównaniu z czesaniem szynszyli, które zobaczyłam na filmie. Proponuję też wątpiącym złapanie się za włosy i wyrwanie sobie garści w celu zrozumienia zachowania tych kotek.
Właśnie, skoro wyobraźni brakuje... :roll:

A w ogóle wyszło mi, że przy dotychczasowym tempie adopcji stan kotów za rok wyniesie nadal bardzo dużo, bo około 40, i to pod warunkiem zaprzestania przyjmowania nowych :?
Chyba że jakieś umrą, wtedy wcześniej.

Naprawdę ogłaszanie kotów gdzie się da, to takie zło? Weryfikacja i wybór domów następuje przy rozmowie przecież, a nie w momencie ogłaszania kota.
Wygląda na to, że wszyscy, którzy tak robią, to jacyś nieudacznicy, bo inaczej nie potrafią :roll:
Obrazek Polska - katolska oraz kibolska

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30823
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Wto mar 30, 2010 11:13 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Kicorek jeśli prosisz o strzyżenie to może je zasponsoruj. Nikt za darmo nie chce golić persów, ostrza maszynek zbyt szybko się tępią. Gdybym zaczęła wycinać je nożyczkami to popierwsze grozi to zacięciem gdy kot nagle się poruszy a po drugie wglądałyby jak wymięte i zapewne ich zdjęcia trafiłby na KŁ z dopiskiem (patrzcie co ten babsztyl zrobił z kotami).

Te dzikie koty czują się w domu dobrze. Przykład Psotki podawałam nie raz. Kotka dawała się głaskać zapędzona do budki. Nawet jej się to podobało, ale tylko na początku gdy była jeszcze w stresie. Im bardziej się zadamawiał tym mnie życzyła sobie kontaktu ze mną. Żyje jej się dobrze, michy pod nosem, ma się z kim bawić, na dwór jej nie ciągnie. Proponowałam _kathrin na początku pobytu Psotki u mnie, że poszukam dla niej domu przy gospodarstwie. Nie otrzymałam na to zgody._kathrin wzięła Psotkę pod wirtualną opiekę aby mieć wpływ na podejmowane przeze mnie decyzje. Po dłuższym czasie wpłaty na Psotkę przestały do mnie przychodzić a kotka była już całkiem domowa, choć nadal nie życzyła sobie kontaktu z ludźmi. Nie wiem jakie miejsce byłoby dla niej odpowiednie gdyż dość długo mieszka w domu.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Wto mar 30, 2010 11:15 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

haniaszaraf pisze:Czy nie widzisz, że nie chodzi im o rozgrywki personalne, lecz o próbę pomocy w rozwiązaniu nabrzmiałego problemu?

8O

reddie

 
Posty: 6261
Od: Śro lip 19, 2006 15:35
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto mar 30, 2010 11:19 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:Kicorek jeśli prosisz o strzyżenie to może je zasponsoruj. Nikt za darmo nie chce golić persów, ostrza maszynek zbyt szybko się tępią. Gdybym zaczęła wycinać je nożyczkami to popierwsze grozi to zacięciem gdy kot nagle się poruszy a po drugie wglądałyby jak wymięte i zapewne ich zdjęcia trafiłby na KŁ z dopiskiem (patrzcie co ten babsztyl zrobił z kotami).
Lepiej niech cierpi, ale niech wygląda? :?

Podaj adres, gdzie strzygą koty, zapłacę tam za strzyżenie Lordy.
Może ktoś się dorzuci do ostrzyżenia drugiej, bo na dwa mnie nie stać niestety.


Dziwne, że nie umiesz sobie poradzić z wycięciem kołtunów po jednym raz na jakiś czas, bo ja kotu kołtuny wycinałam i jak sądzę, nie jestem wyjątkiem pod tym względem :roll:
Obrazek Polska - katolska oraz kibolska

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30823
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 189 gości