Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-część 7.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto mar 30, 2010 8:00 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:Zebers nie masz nic do roboty? Chcesz porobić kotom ogłoszenia to podeślę Ci zdjęcia i wypunktowane informacje. Warunki adopcji przedstawię zgłaszającym się po koty ludziom.
Co do chętnych na dwa stworki to takowych nie widzę. Nikt nie zaoferował domu stałego.

Oferuję DS. W przypadku wstępnej akceptacji - szczegóły na PW.
Muirka - jeśłi pamiętasz byłam zainteresowana Chadem, ale uznałaś że on potrzebuje domu ze złotymi klamkami :wink: . Nadal takich nie mam ale.....miejsce w sercu dla kotów się znajdzie :)

Jek

 
Posty: 4170
Od: Czw paź 23, 2008 19:18
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Wto mar 30, 2010 8:11 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Gutek pisze:W sierpniu, kiedy byłam u Mirki po moją Luśkę (czyli Odettę Wspaniałą, czyli Odzię), czyli wtedy Kicię, Pusia bardzo mnie czarowała i uwodziła. Mirka proponowała mi, bym adoptowała Pusię, ale zwyczajnie nie mogłam sobie pozwolić na adopcję dwóch futer.

Teraz od dwóch miesięcy walczę o mojego Gutka i zaczynam rozumieć, ze przegram. Jeśli wtedy Pusia wciąż będzie u Mirki to będzie miała dom stały.

bardzo mi przykro z powodu Gutka, jednak nie ukrywam, że bardzo się cieszę, ze Pusia znajdzie u Ciebie dom
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto mar 30, 2010 8:19 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Jak byłam u Mirki po Odessę, to pamietam że któryś kot, taki rudy... chyba Chad właśnie zrobił kupę na podłogę. Jestem pewna że Mirka obawia się że jak zacznie tak robic w nowym domku , to szybko wróci spowrotem. Więc po co ?
" Ratując jednego zwierzaka nie zmienimy świata, ale ten cały świat zmieni się dla tego jednego zwierzaka "

gagaona

 
Posty: 20
Od: Pon lut 23, 2009 14:08
Lokalizacja: Włocławek

Post » Wto mar 30, 2010 8:26 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

gagaona pisze:Jak byłam u Mirki po Odessę, to pamietam że któryś kot, taki rudy... chyba Chad właśnie zrobił kupę na podłogę. Jestem pewna że Mirka obawia się że jak zacznie tak robic w nowym domku , to szybko wróci spowrotem. Więc po co ?

Czyli nie należy szukać mu domu i powinien już u Mirki zostać?

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto mar 30, 2010 8:36 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Kupy poza kuwetą - moja Mura ma tak cały czas, więc to dla mnie nie był żaden problem. Problemem były klamki :wink:

Jek

 
Posty: 4170
Od: Czw paź 23, 2008 19:18
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Wto mar 30, 2010 8:37 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Mirko a jak Perła się zaaklimatyzowała?

ola19

 
Posty: 1140
Od: Czw gru 21, 2006 22:10
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Wto mar 30, 2010 8:57 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

mirko, nie znam Cię i dopiero po tej całej aferze zaczynam zgłębiać Twój wątek oraz ten już zamknięty. To tak gwoli wyjaśnienia.

Podziwiam Cię przede wszystkim za cierpliwość, mnie już by dawno cholera wzięła od czytania postów tych "życzliwych", którzy próbują Ci "pomóc".

Zgadzam się z tym, co pisze Agn, w całej rozciągłości. Chęć meblowania komuś życia na tym wątku przyprawia mnie o mdłości.

Drogie panie, które oferujecie "pomoc", czy gdy wyadoptowujecie swoich podopiecznych (co do zabers, nie jestem pewna, czy ma o tym blade pojęcie, gdy krytykuje mirkę - skoro ma tylko 2 koty i duże mieszkanie...), nie macie warunków wstępnych - nie chodzi tylko przestrzeń i siatki, ale podejście do zwierzaka? Jakbyście potraktowały kogoś, kto wydzwaniałby do Was, nachodził Was i próbował siłą wyciągnąć od Was koty, których z takiej czy innej przyczyny TEJ akurat osobie nie chcecie wydać? Prędzej czy później wezwałybyście policję... zapewne.

Czy sądzicie, że w Internecie można jeździć po człowieku, jak po łysej kobyle i próbować go zmusić werbalnie do zrobienia tego, czego się samemu chce?

Niedobrze mi, gdy czytam, jak to w wątku zbiórkowym, na siłę ktoś próbuje znaleźć mirce pracę, zabrać jej koty, zmusić do przyjęcia pożyczki w taki, a nie w inny sposób. Gdyby mi ktoś zaproponował pomoc w tej formie też bym odmówiła. Bo jest to sto razy bardziej upokarzające, niż mycie kibli, o których ktoś tam wspominał...

Dużo jest na tym forum osób, które czerpią perwersyjną przyjemność ze znęcania się nad innymi. Ogromnie dużo jest też zawiści. Cała dyskusja w wątku komorniczym była obrzydliwa. Jak należało się spodziewać, kruki zleciały się i tutaj.

Najgorsze jest, i niestety bardzo polskie, że nie dość, że nie chcecie pomóc (a takie jest Wasze prawo), to zrobicie wszystko, co w Waszej mocy, by nikt nie pomógł. Obrzydliwość.

Ciekawe jest też, że niektórzy członkowie owego TWA, zlatują się na wątek tylko wtedy, gdy trzeba komuś dopieprzyć, a nigdy przy apelach o pomoc kotom... Prawdziwą pomoc. Natomiast zazwyczaj bytują na KŁ i rozprawiają o pierdołach...
.:: Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji ::.

Obrazek

avild

 
Posty: 1119
Od: Wto lis 17, 2009 23:28
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto mar 30, 2010 8:58 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Wczoraj musiałam już iść spać, bo dziś na rano do pracy, teraz powoli doczytuję.
mirka_t, filmik z "czesania" był w wątku o komorniku, nie mam czasu szukać osoby, która go wstawiła.

Agn pisze:
majolika pisze:To nie chodzi o zadowolenie bądź nie. Moim zdanie, to chodzi o dostarczenie tzw. wody na młyn. W stylu : a widzicie, że nie odda?!! A mówiłam?! Chciałam pomóc!! :aniolek: a ta zła, niedobra, fuj kolekcjonerka oddać nie chciała :evil:


Ano.
Bo jeśli się przyjrzeć tej dyskusji to negocjacje maja na celu nie - wyciągnięcie kotów, ale udowodnienie, ze nie da się tego przeprowadzić. Taka mała mistyfikacja, w której 'proponujący' w ten sposób pomoc stawiają się na pozycji 'tych lepszych i walczących w słusznej sprawie'.
Agn, naprawdę uważasz, że dalia nie chce wziąć tych kotów? Że nie zajęłaby się nimi dobrze? Że wydałaby je byle komu? Na jakiej podstawie tak sądzisz?


A co do tego, jak napisała chyba egwusia, że koty to nie przedmioty, żeby je badać, mam dokładnie odwrotne zdanie - koty to nie przedmioty, więc trzeba je badać.
Dzięki profilaktycznym badaniom wychwyciłam chorobę mojej obecnie ponad 14-letniej kotki, gdybym jej nie badała, zauważyłabym cokolwiek ładnych parę miesięcy później, być może za późno. W czasie, kiedy ją badałam, wyglądała jak okaz zdrowia i tak się zachowywała, więc teoretycznie nie było potrzeby stresować kota badaniami :roll:
Obrazek "Mój dom murem podzielony..."

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30703
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Wto mar 30, 2010 9:29 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Kicorek pisze:
Agn pisze:
majolika pisze:To nie chodzi o zadowolenie bądź nie. Moim zdanie, to chodzi o dostarczenie tzw. wody na młyn. W stylu : a widzicie, że nie odda?!! A mówiłam?! Chciałam pomóc!! :aniolek: a ta zła, niedobra, fuj kolekcjonerka oddać nie chciała :evil:


Ano.
Bo jeśli się przyjrzeć tej dyskusji to negocjacje maja na celu nie - wyciągnięcie kotów, ale udowodnienie, ze nie da się tego przeprowadzić. Taka mała mistyfikacja, w której `proponujący` w ten sposób pomoc stawiają się na pozycji `tych lepszych i walczących w słusznej sprawie`.
Agn, naprawdę uważasz, że dalia nie chce wziąć tych kotów? Że nie zajęłaby się nimi dobrze? Że wydałaby je byle komu? Na jakiej podstawie tak sądzisz?


Swoje sądy opieram na tym, co czytam.
Jeśli miałabym JA oddać dalii kota, to musiałabym z nią rozmawiać osobiście, a i tak NIE JEST powiedziane, że kota bym jej dała. I nie musiałabym podawać uzasadnienia swojej decyzji odmownej, tu na forum. Po prostu - ZAKŁADAM, że każdy DT sam decyduje komu kota oddaje. A decyzja ta nie podlega weryfikacji, czy trybowi odwoławczemu w postaci osądu forumowego.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Wto mar 30, 2010 9:42 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

avild pisze:mirko, nie znam Cię i dopiero po tej całej aferze zaczynam zgłębiać Twój wątek oraz ten już zamknięty. To tak gwoli wyjaśnienia.

Podziwiam Cię przede wszystkim za cierpliwość, mnie już by dawno cholera wzięła od czytania postów tych "życzliwych", którzy próbują Ci "pomóc".

Zgadzam się z tym, co pisze Agn, w całej rozciągłości. Chęć meblowania komuś życia na tym wątku przyprawia mnie o mdłości.

Drogie panie, które oferujecie "pomoc", czy gdy wyadoptowujecie swoich podopiecznych (co do zabers, nie jestem pewna, czy ma o tym blade pojęcie, gdy krytykuje mirkę - skoro ma tylko 2 koty i duże mieszkanie...), nie macie warunków wstępnych - nie chodzi tylko przestrzeń i siatki, ale podejście do zwierzaka? Jakbyście potraktowały kogoś, kto wydzwaniałby do Was, nachodził Was i próbował siłą wyciągnąć od Was koty, których z takiej czy innej przyczyny TEJ akurat osobie nie chcecie wydać? Prędzej czy później wezwałybyście policję... zapewne.

Czy sądzicie, że w Internecie można jeździć po człowieku, jak po łysej kobyle i próbować go zmusić werbalnie do zrobienia tego, czego się samemu chce?

Niedobrze mi, gdy czytam, jak to w wątku zbiórkowym, na siłę ktoś próbuje znaleźć mirce pracę, zabrać jej koty, zmusić do przyjęcia pożyczki w taki, a nie w inny sposób. Gdyby mi ktoś zaproponował pomoc w tej formie też bym odmówiła. Bo jest to sto razy bardziej upokarzające, niż mycie kibli, o których ktoś tam wspominał...

Dużo jest na tym forum osób, które czerpią perwersyjną przyjemność ze znęcania się nad innymi. Ogromnie dużo jest też zawiści. Cała dyskusja w wątku komorniczym była obrzydliwa. Jak należało się spodziewać, kruki zleciały się i tutaj.

Najgorsze jest, i niestety bardzo polskie, że nie dość, że nie chcecie pomóc (a takie jest Wasze prawo), to zrobicie wszystko, co w Waszej mocy, by nikt nie pomógł. Obrzydliwość.

Ciekawe jest też, że niektórzy członkowie owego TWA, zlatują się na wątek tylko wtedy, gdy trzeba komuś dopieprzyć, a nigdy przy apelach o pomoc kotom... Prawdziwą pomoc. Natomiast zazwyczaj bytują na KŁ i rozprawiają o pierdołach...

Ejże hola.
Za mało wiesz, za krótko tu jesteś, żeby pozwalać sobie na tego typu teksty.
Mało wiesz o mirce_t, mało wiesz o tych "rozprawiających o pierdołach" i dopieprzających.
WIĘC
jak chcesz pomóc Mirce pomóż, podziwiaj, chwal, ale nie wypowiadaj się generalnie o rzeczach o których nie wiesz i o ludziach, których nie znasz ani osobiście ani z forum, z racji krótkiego stażu.

A konkretnie chodzi i o ten przedziwny tekst "Drogie panie, które oferujecie "pomoc", czy gdy wyadoptowujecie swoich podopiecznych (co do zabers, nie jestem pewna, czy ma o tym blade pojęcie, gdy krytykuje mirkę - skoro ma tylko 2 koty i duże mieszkanie...), nie macie warunków wstępnych - nie chodzi tylko przestrzeń i siatki, ale podejście do zwierzaka? Jakbyście potraktowały kogoś, kto wydzwaniałby do Was, nachodził Was i próbował siłą wyciągnąć od Was koty, których z takiej czy innej przyczyny TEJ akurat osobie nie chcecie wydać? Prędzej czy później wezwałybyście policję... zapewne. ...................................
Najgorsze jest, i niestety bardzo polskie, że nie dość, że nie chcecie pomóc (a takie jest Wasze prawo), to zrobicie wszystko, co w Waszej mocy, by nikt nie pomógł. Obrzydliwość.
"
Wypraszam sobie "Drogie Panie"
Wypisujesz brednie nie podparte ani doświadczeniem ani wiedzą. Ot, przyszło do głowy coś i napisałaś.
Ostatnio edytowano Wto mar 30, 2010 9:53 przez Anda, łącznie edytowano 2 razy
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Wto mar 30, 2010 9:46 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Agn pisze:każdy DT sam decyduje komu kota oddaje

I czy w ogóle komuś oddaje... :roll:

Koty nie mogą się odwołać.

Też swoje sądy opieram na tym, co czytam. I co widzę. I np. widzę dzikie kociaki w mieszkaniu, które dorosły bez oswojenia 8O :|
Widzę wyszarpywanie futra z kota :|
Innych rzeczy za to nie widzę, np. ogłoszeń kotów do adopcji :|

Od kilku dni czytam i własnym oczom nie wierzę... :(
Obrazek "Mój dom murem podzielony..."

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30703
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Wto mar 30, 2010 9:58 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Anda pisze:Ejże hola.
Za mało wiesz, za krótko tu jesteś, żeby pozwalać sobie na tego typu teksty.


Dobre, dobre :ryk: Rozumiem, że, aby wypowiadać swoje zdanie na tym forum, trzeba spełniać jakieś wstępne warunki? Przejść jakąś kwalifikację?

Ando, mogę pozwolić sobie na to, co mi się żywnie podoba, ponieważ jest to wolny kraj. Mogę zwrócić uwagę, że coś mi się nie podoba i wara Ci od mojego prawa.

A o mnie to się może nie wypowiadaj, bo też jesteś na to za zielona. Przed miau.pl też miałam jakieś życie, wiesz?

Anda pisze: jak chcesz pomóc Mirce pomóż, podziwiaj, chwal, ale nie wypowiadaj się generalnie, bo na to jeszcze masz czas.


A ja sobie wypraszam zwracanie się do mnie, jak do gówniarza.

Anda pisze: Mało wiesz o mirce_t, mało wiesz o tych "rozprawiających o pierdołach" i dopieprzających.


Jak już wspominałam, mało wiem o mirce, ale o tych dopieprzających wiem zdecydowanie więcej, niżbym chciała. To, że nie angażuję się w nieprowadzące do niczego dyskusje, nie świadczy o tym, że nie śledzę ich szczytnych poczynań. Więc daruj sobie, proszę.

Anda pisze:A konkretnie chodzi i o ten przedziwny tekst "Drogie panie, które oferujecie "pomoc", czy gdy wyadoptowujecie swoich podopiecznych (co do zabers, nie jestem pewna, czy ma o tym blade pojęcie, gdy krytykuje mirkę - skoro ma tylko 2 koty i duże mieszkanie...), nie macie warunków wstępnych - nie chodzi tylko przestrzeń i siatki, ale podejście do zwierzaka? Jakbyście potraktowały kogoś, kto wydzwaniałby do Was, nachodził Was i próbował siłą wyciągnąć od Was koty, których z takiej czy innej przyczyny TEJ akurat osobie nie chcecie wydać? Prędzej czy później wezwałybyście policję... zapewne. "


Masz problemy ze zrozumieniem pisanego tekstu? 8O [

Anda pisze: Wypraszam sobie "Drogie Panie"


A proszę, wypraszaj sobie do woli. Nie zwracałam się do Ciebie. Zainteresowane z pewnością wiedzą o kogo chodzi.

Anda pisze: Wypisujesz brednie nie podparte ani doświadczeniem ani wiedzą. Ot, przyszło do głowy coś i napisałam.


Nie, napisałam swoje zdanie. Ot, właśnie, przyszło mi do głowy i napisałam :D Mam do tego prawo, jak już wspomniałam.

A jeżeli chcesz mi trochę podopieprzać, zapraszam do mojego wątku, nie zamierzam się boksować w cudzym :D
.:: Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji ::.

Obrazek

avild

 
Posty: 1119
Od: Wto lis 17, 2009 23:28
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto mar 30, 2010 10:09 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

Już nie chce mi się pisać, że dziwię się bardzo mirce_t. Dziwi mnie brak pragmatyzmu.
Jeszcze bardziej dziwię się Tobie Agn, że wspierasz mirkę_t w tym dziwacznym zacięciu, które jak mniemam jest li tylko ambicjonalne.
Agn pisze:Jeśli miałabym JA oddać dalii kota, to musiałabym z nią rozmawiać osobiście, a i tak NIE JEST powiedziane, że kota bym jej dała. I nie musiałabym podawać uzasadnienia swojej decyzji odmownej, tu na forum. Po prostu - ZAKŁADAM, że każdy DT sam decyduje komu kota oddaje. A decyzja ta nie podlega weryfikacji, czy trybowi odwoławczemu w postaci osądu forumowego.

Można się kłócić i nie lubić, ale jakoś nie uwierzę, że którakolwiek z Was myśli na serio, iż Dalia, albo MariaD mogłaby wydać kota bezmyślnie, byle jak, byle gdzie.
Rachunek jest prosty 3 koty mogą pomniejszyć stado. Dwie kotki u Dalii, Śliwce oferuje znalezienie domu MariaD. 52 - 3 = 49. W tej sytuacji to sporo.

Nie skorzystanie z oferty, jest zwykłą głupotą, tyle.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto mar 30, 2010 10:12 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

gagaona pisze:Jak byłam u Mirki po Odessę, to pamietam że któryś kot, taki rudy... chyba Chad właśnie zrobił kupę na podłogę. Jestem pewna że Mirka obawia się że jak zacznie tak robic w nowym domku , to szybko wróci spowrotem. Więc po co ?

Z moich pięciu dwa mają takie zwyczaje
u obu są one podyktowane względami "technicznymi" - Gruby jest po wypadku, Helmut jest wielki i często mu tył wystaje z kuwety
jakoś nie widzę problemu, a biorąc koty w obu przypadkach dowiedziałam się o tym dopiero kiedy zobaczyłam, u mnie w domu

mam też małe dziecko, więc muszę mieć refleks i zbierać kupy zanim Basiek je znajdzie ;)

ale jak się chce, to się da, wszystko się da.
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Wto mar 30, 2010 10:16 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-52 koty-Bydgoszcz.

gagaona pisze:No Mirka , jeszcze Odessce znalazłaś w ubiegłym roku dom u nas :-) ....

Tak, ale Odesse przywiozłam do domu w 2008r. Koty, których zdjęcia wstawiłam to te przyjęte w 2009r i wtedy nie powinnam przyjmowac kotów, bo i tak miałam ich dużo. Przyjęłam o wiele za dużo, wydałam część, śmiertelność była mała to w domu tłoczno. Tak bywa jednak te wydane i te, które nadal mają dom u mnie to jest cały sens tej roboty. Jak już posałam żaden z wydanych kotów nie poszedł do domu ze skrzywiną psychiką czy zaniedbany bardziej niż był zanim trafił do mnie. To jest efekt mojej pracy.

Nie będę przedzierała się przez oferty ds w wątku. Jeśli ktoś chce ode mnie kota może zgłosić się na PW opisując warunki jakie ofereruje kotu.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 66 gości