» Wto mar 30, 2010 12:01
Re: Moje tygrysy czyli Behemoth i Zosia :)
Dziadkowi poprawiło się samopoczucie. Będą mu robić zabieg naświetlania, który poprawi mu jakość oddychania.
On jest bardzo, bardzo chory. Od lat ma cukrzycę, trudno gojące się rany, traci wzrok (uwielbia czytać!), nie ma jednego płuca (nowotwór), teraz nowotwor chyba nawraca, nie ma jednej nogi od jakis 17 lat (stopa cukrzycowa), teraz druga noga zaczyna się psuć... Po za tym ma stymulator w sercu, nadciśnienie...
Nigdy nie wytworzyliśmy bliskiej więzi. Kontakty oficjalne, paskudne tylko raz na pół roku. Z tamtą rodziną tak mamy, że związek jest jedynie genetyczny. Nie będzie mnie u niego, nie dzwonię, bo jak? Tego nie da się teraz odbudować, a dla niego taka jakość więzi międzyludzkich jest standardem. Jednak przeżywam to jak cholera, piję, żrę, czekam na każdą wiadomość. Nie umiem płakać, nie robię tego.