Czołem!
Kolejna szalona noc za nami

Dziś było bieganie. Koty mają opracowane trasy biegowe po domu - tak, żeby pokonać najdłuższą mozliwą odległość w linii względnie prostej. Jak powszechnie wiadomo, kotu rozpędzonemu do prędkości światła trudno pokonuje się zakręty, więc stąd te trasy. I tak biegają: sypialnia-łazienka-sypialnia-kuchnia, czasem zachaczając po drodze o pokój "dzienny", żeby przeskoczyć przez fotel, albo wbiegają na drapak tylko po to, żeby zeskoczyć z drugiej strony. W dzień niech sobie biegają ile dadzą radę, ale bieganie w nocy oznacza ostre hamowanie na łóżku

Teraz koty odsypiają
Kuba przechodzi samego siebie. Podczas śniadania nadstawiał brzuszek do głaskania

Ktoś go chyba zaczarował... Teraz leży rozciągnięty za moimi plecami. Kochany się zrobił. No prawie kochany, bo przed śniadaniem ukradł ze stołu wędlinę

Zanim się zorientowaliśmy, już kończył konsumpcję pod stołem
Dojechała Bozita i oczywiście złamałam się - dostały ją i suche też wróciło. Wmawiam sobie, że powinnam zostawić trochę Animondy awarynie, bo może niezbyt smakuje, ale na pewno nie szkodzi. Takie wyjście awaryjne na wypadek rewolucji po zmianie karmy. Tylko, że tą nową karmę już znamy
Erin - imię "Pumek" mnie urzekło

Genialne!
Moje interwencję zawsze kończą się wnioskiem, że Kuba tylko grzecznie myje sobie łapki. Zwykle na miejscu zbrodni pozostaje sam Rosen z bardzo zdziwioną miną
