Vega - cieszę się, że już jesteś w domu i tu zajrzałaś!

za zdrowie!
Halbina - zgubiłam się w zdjęciach....

- ile Ty właściwie masz footer obu gatunków...???
Dzisiaj wieczorem zaliczyliśmy wizytę u wetki - MM została dokładnie osłuchana, jej kaszel to raczej zakłaczenie - na szczęście chyba nic gorszego. Trzeba będzie potraktować ją jakimś odkłaczaczem. Plamka na głowie niestety się powiększyła - chociaż wetka nie do końca przekonana, że to grzybica... - MM strasznie zrzuca sierść - czy taka łysa plamka może być efektem stresowego gubienia sierści???
Dostaliśmy kropelki do uszu (uszy już lepsze, niż na początku) i płyn do przemywania łysinki. W sobotę ostatni antybiotyk - zaliczymy przed wyjazdem.
MM pokazała dzisiaj charakterek - po wizycie u wetki była zdenerwowana i pomimo tego, że po powrocie sama wskoczyła mi na kolana i zaczęła mizianki to zaliczyłam potem trzy ostre ataki na moją rękę - takie z zębami na poważnie... i to w trakcie mega mruczenia i ocierania się jednocześnie - udało mi się zabrać rękę, bo zorientowałam się w porę, ale wydaje mi się, że trzeba wziąć pod uwagę szukając domu stałego dla kici, że nie będzie się chyba raczej nadawała do domu z dziećmi - one mogą się nie zorientować, kiedy MM będzie przechodziła z fazy miziania się do mniej bezpieczniejszego kontaktu... Dorośli nauczą się jej sygnałów i będą z czasem wiedzieli jak i kiedy unikać konfrontacji...
Oto dzisiejsze fotki - chciałam, żeby było na nich widać, jaka z niej czarna, błyszcząca foczko/wydra

- ale niezupełnie wyszło...



tu widać łysą plamkę na głowie:

najwygodniej oczywiście kotu ułożyć się do snu na łóżku - i nieźle się nawet komponuje...



