Wawa-małe, piękne, samotne-nowe koty,błagam o DS dla Titani!

Mi też to kiepsko wychodzi, ale staram się :wink:

I to widać, że Adelka sobie radzi z innymi kotami - nie boi się ich, ale też nie naprzykrza

Ciekawe, co będzie, jak się trochę uspokoi, bo na razie ciągle zestresowana. Tyle strasznych rzeczy ją ostatnio spotkało, te wszystkie przeprowadzki :roll:

OKI pisze:Mi też to kiepsko wychodzi, ale staram się
I to widać, że Adelka sobie radzi z innymi kotami - nie boi się ich, ale też nie naprzykrza Ciekawe, co będzie, jak się trochę uspokoi, bo na razie ciągle zestresowana. Tyle strasznych rzeczy ją ostatnio spotkało, te wszystkie przeprowadzki

obstawiam włażenie na kolana i nadstawianie łebka do głaskania... :1luvu:

Marzenia11 pisze:
OKI pisze:Mi też to kiepsko wychodzi, ale staram się
I to widać, że Adelka sobie radzi z innymi kotami - nie boi się ich, ale też nie naprzykrza Ciekawe, co będzie, jak się trochę uspokoi, bo na razie ciągle zestresowana. Tyle strasznych rzeczy ją ostatnio spotkało, te wszystkie przeprowadzki

obstawiam włażenie na kolana i nadstawianie łebka do głaskania...

I oby jak najszybciej :ok:

Chociaż wiem, że to może potrwać

U Nutki trwało to 3,5 miesiąca tzn. jesteśmy na etapie, kiedy przychodzi do mnie na głaskanie. Ale jeszcze się kuli podczas głasków, jeszcze czasami ucieka, zwłaszcza jak się pojawię nieoczekiwanie dla niej bądź za szybko, jeszcze nie wlazi mi na kolana... więc tak naprawdę nie traktuję procesu oswajania za zakończony - i pewnie dlatego nie śpieszy mi się z adopcją mojego dwupaczku... po co mam sobie i im fundowac taki stres i jeszcze ryzykować powrot kotow z adopcji, bo dzikie sa i nie daja się głaskać? Na szczęście robię tak za radą weta i w związku z tym nie martwię sie o swoje zdrowie psychiczne (znaczy się tylko ścisle w tym temacie, bo w innych już legło w gruzach.. :oops:

).

np. dzisiaj miałam mega total schize białaczkową i zadręczałam Aga Ratuszek - na szczęście przeszło, ale do pracy jeszcze nie wyruszyłam.. :oops:

Hhmm, ja nie wiem, czy proces oswajania kota można w ogóle uznać za zakończony :lol:

Mysz przychodzi sama na głaskanie, lada moment chyba zacznie się pchać na kolana - ale też wieje, jak coś się dzieje zbyt gwałtownie :roll:

Z Adelką jest o tyle łatwo, że ewidentnie strasznie ciekawska z niej bestia :roll:

No i młodsza jest, a to też dużo daje :roll:

Na pewno będzie z niej KOT, ale jaki, to jeszcze trudno powiedzieć :wink:

za Adelkę

i za domki dla pozostałych kotek i kotów! :ok:

Adelka coraz odważniejsza, zaczyna zwracać uwagę na zabawki, a jak nie widzę, to nawet ich używa :wink:

Żeby jeszcze ten zasmarkaniec minął, to będę już całkiem szczęśliwa :roll:

Adelka po prostu musi byc w domu z innymi kotami. U Małgosi cały czas siedziała przerażona, schowana za szafkami. Ożywiała sie dopiero w nocy ale też nie zawsze. Inne koty dodaja jej pewności siebie.

U mnie też większość czasu spędza za sofką lub pod szafą. Wychodzi tak, żebym nie widziała i tylko czasem jej się zdarza przyjść do pokoju, w którym jestem. Inne koty na pewno mają na to wpływ, bo strasznie ciekawska w niej bestia i te wszystkie zapachy ją ciągną :lol:

Ale nie próbuje zaczepiać kotów, raczej się trzyma na dystans, a jeśli podchodzi, to bardzo ostrożnie :roll:

Właśnie wyszła :lol:

Nie uwierzycie :ryk:

Sama nie mogę w to uwierzyć :ryk:

i tu

A mówiłam, że te paseczki to kocie szaleństwo? :lol:

no i Adelka wiedziała jaki mi zrobic prezent.. :1luvu:

auraa pisze:Adelka po prostu musi byc w domu z innymi kotami. U Małgosi cały czas siedziała przerażona, schowana za szafkami. Ożywiała sie dopiero w nocy ale też nie zawsze. Inne koty dodaja jej pewności siebie.

Nie sądzę, żeby brak kotów był przyczyną przerażenia i chowania sie za szafkami u Małgosi. Mysle, że to co się działo u Małgosi dzieje się też i teraz u OKI z tym, że ma łagodny przebieg i inny, gdyż OKI nie dąży za wszelką cenę do głaskania, brania na ręce, patrzenia na Adelę itp. W tym tkwiło niepowodzenie adopcji. Gdyby było inaczej Adelka nie odnalazła by się tak szybko w dt.

Dzisiaj Goldi pojechała do domu! :lol:

bardzo prosimy o kciuki za adaptacje koteńki w nowym miejscu :ok:

Goldi jest 5 kotkiem wyadoptowanym przez nas w ciągu trzech tygodni. Myślę, że to sukces. Tym bardziej że w przyszłym tygodniu kolejne dwa kocurki jadą na Święta do swoich domów :lol: