» Nie mar 21, 2010 22:26
Weterynarz twierdzi że nic nie mogę już zrobić - co sądzicie
Mam taki problem, mój Wandal po trzy dniowej "wycieczce po okolicy" wrócił do domu ze strasznym katarem. Ślina lała mu się z pyska, oczka mu ropiały, ciężko oddychał. Poszłam z nim do weterynarza, kot dostał zastrzyki (nie wiem jakie niestety), Nie chciał jeść ani pić i cały czas mu się pogarszało. dziurki w nosie miał już całkiem zatkane, miał charczący oddech. Którejś nocy tak mu się pogorszyło że myślałem że to będzie już koniec dla niego, nad ranem chyba się dusił, bo próbował odkrztusić chyba wydzielinę, strasznie krzyczał przy tym, rzucał się po podłodze. Robił pod siebie i w ogóle. z samego rana poszłem do weterynarza, kota niosłem już prawie nie przytomnego, Wet podał mu kroplówkę dał znowu jakieś 3 zastrzyki, powiedział że ja przeżyje do następnego dnia to żeby przyjść. Przeżył, od tamtej pory cały czas dostaje kroplówki i te zastrzyki. Czuje się już o wiele lepiej, ale martwi mnie to że niczego, kompletnie niczego nie chce jeść, Podbiega do miski jak mu nałożę usiądzie przed nią i nawet nie tknie. Nie je nic, próbowałem podawać mu wszystko z marnym skutkiem. Wody też nie pije i tak już z półtora tygodnia, nie je nie pije kompletnie nic. Mam wrażenie że tylko kroplówki go trzymają przy życiu. Co o tym sądzicie, jak mogę mu pomóc? i czy w ogóle mogę?