» Sob maja 15, 2004 0:00
wczoraj pozno wrociłam z pracy, po pracy po zdjecia do P.Moniki a potem cos szybko przekosic i na 21.00 pojjechalismy do pani Ani - masazystki-bioterapetki. Osoba niezwykla miła, ciepła i zyczliwa. ona nie leczy zwierząt, ale usłyszała o Marysi od Dagi i zaproponowała, zeby sprobowac.
według niej Marysia ma porazony kregosłup w dwoch miejscach, w okolicy tylnych łapek i u nasady czaszki. ale te miejsa juz sie same lecza ('zalewaja sie' jak sie wyraziła pani Ania). to było niesamowite, patrzec jak pani Ani przykłada dłonie do kociego grzbietu i wiedziec jak przestaja sie machac łapki, jak sie uspakajają i leżą nieruchomo, pierwszy raz od 8 dni, jak kot wiotczeje i przestaje sie napinac i wypręzac.
Pod wpłwem jej dotyku tylne łapki zaczęly sie rozciagac razem z całym kegosłupem a pani Ania szptała do kota "prostuj sie prostuj, ty wiesz co dla ciebie dobre" potem kot dostal ataku dreszczy i po tych dreszczach wygladal ja przeciagniety przez wyzymaczke. uciskała punkty na udach i uszkach, stwierdziła, ze za dwa dni bedzie lepiej. powiedziala nam, ze jedna łapka jest juz dobra (tylna) a druga ma kłucia od kregosłupa i kotke boli ta łapka.
Zaleciła nam smarowac Marysie oliwa z oliwek wzdłuz grzbiety i u nasagy głowki, masowac te miejsca i nastepnie silnie nagrzewac. Termoforem albo poduszka, ale co najmniej w temp. 50 st. zeby sie az kot spocił, bo porazenia leczy sie tylko ciepłem.
powiedzielismy, co stwierdził neurolog, ze nic z niej nie będzie, ba ma uszkodzony mozdzek i most, na to kazala nam zakraplac do uszek Marysi wodę utleniona, zeby sie tam w uszkach zagotowalo, bo cieplo przeniknie w głąb mozgu i tez będzie go leczyc.
No i powiedziała, ze trzeba ja zwiotczac, zeby nie bylo uciskow miesni na nerwy.
wiec wczoraj po powrocie nasmarowalismy jej cały grzbiet od łepka po ogonek oliwa z oliwek, do uszek poszła woda utleniona (biedną Marysia pdrzuciło az do sufitu.
A jeszcze kiedy powiedzielismy, ze nie je i jest na kroplowkach, pomasowała jej brzuszek i powiedziała, ze ruszyły jelita i juz bedzie jadła.
Przed wyjazdem do pani Ani wyzelismy Marysie (TZ wycisnał jej mocz). prawie cała dobe nie siusiala. Po powrocie, pieknie sie zsiusiala w nocy.
Włozylismy jej do koszyczka termofor, zeby ja nagrzac dobrze, dostała swoje relanium i zasnęła. Rano dostała smietane kremoke z zoltkiem i zjada ze cztery łyzeczki (pipeta), potem jeszcze Ewa ja karmiła w ciagu dnia i okazalo sie, ze pieknie połyka i blizuje wargi. wieczorem dostala cielecinke z warzywkami Gerbera troche rozrzedzoną wodą.
Dzis wieczorem pojechalysmy do lecznicy pani moniki na lewatywe. przy okazji wyjęto jej weflon i od jutra tylko kropowki pod skore, skoro samam je. Przy okazji zostala naswietlona laserem a do domu wypozyczono nam solux.
U pani Moniki zauwalylysmy, ze oczki pracuja juz normalnie i chyba odzyskuje wzrok. to nie bylo wodzenie oczami ale zrenica zwezala sie i rozszerzała w zaleznosci od tego czy byłam w poluwidzenia.
Wiec chyba zaczęły sie juz dziac dobre rzeczy.
Bardzo chciałam podziekowac wszystkim za wsparcie, pomoc i ciepłe słowa.
Bardzo sie przydały i zadziałały.
Jestesmy pelen wiary i optymizmu.