mar_tika pisze:Iweta a co z tym garażowcem?Poszedł sobie czy nadal u ciebie kibluje?
Nie poszedł i nie ma nadal ochoty pójść

Zachowuje się jakby nigdy przedtem nie był kotem wychodzącym. Gdyby nie Marian to otworzyłabym garaż na pół dnia i może by sie wyprowadził

ale Marian zaraz by go przegonił , więc otwieram mu przy okazji.
Wczoraj np była taka "okazja" bo przyjechał Brat z Bratową i siedzielismy na podwórku, korzystając z pieknej pogody, otworzyłam garaz ale Pucek tylko wystawił nos i....wrócił do swojego "garażowego królestwa"

Ciężka sprawa z tym Puckiem, troche mi go żal ,że tak siedzi w tym garażu ale nie moge go wziąć do domu bo wiem jakby się to skończyło
Pucek jest fajny, załatwia się tylko do kuwety, apetyt ma za dwóch tylko ma dziwny sposób zabawy......gryzie rekę

mówie mu, zeby nie gryzł reki ,która go karmi ale niewiele go to wzrusza, taki ma sposób okazywania miłości

uczepi sie czterema kończynami reki gryząc i drapiąc na cztery łapy, oczywiscie mruczy przy tym zadowolony z zycia
Nie może się doczyścić, bo ciągle sie gdzieś "utytła" szczególnie przy ostatniej pogodzie, gdzie ociekajacym błotem samochodem wjeżdżałam do garażu, ale mimo wszystko widac jaki ma kolor
