» Czw mar 18, 2010 14:42
Re: Moj mały DT / Najpiękniejszy mój Wieszak [*]
Miał być cud, życie jak zwykle skopało nas po tyłkach.
Wieszań po zabiegu usunięcia ząbków, (miał ich raptem 6, 4 kły, 2 górne jedynki) wybudził się pod czujnym okiem jednego z naszych wetów, do domu pojechał już całkiem przytomny. Rano z radością zjadł odrobinę mokrego puszkowego.
Cały dzień był mocno pobudzony, podbiegał do mnie truchcikiem, przytulał się. Kiział. Był prawie taki jak zawsze.
Z wetem prowadzącym ustaliliśmy, że przed kroplówkami będę mu podawać małą dawkę Sedalinu w żelu.
Jednym z powodów przez które chciałam się poddać, było to jaką walką i stresem dla niego były codzienne kroplówki.
Wieczorem dostał 0.1-0,2 ml. To mało.
Kroplówka przebiegła wzorcowo.
Zaczął się wybudzać, łazikować, gadał coś do mnie.
W nocy przestał oddychać.
Podjęłam próbę reanimacji, metodą usta-pysk, udało mi się przywrócić mu oddech.
Ale nie na długo. Za drugim razem poniosłam klęskę.
Wieszań umarł ok 1 w nocy.
Chcieliśmy dobrze, a wyszło jak widać.
Gdybym mu nie podała Sedalinu pewnie by żył.
Serce mi pękło, nie mam już siły płakać.
Mój stary bury kot, mój upierdliwiec. Miał 11 lat.
Żegnaj Kochanie, przepraszam, i dziękuję że byłeś.
Na poprawę apetytu dostawał Megace.