Witam,
Wybaczcie, że długo nie pisałam, ale wciąż mam problem z internetem.
A do pracy zawsze zapominałam zabrać zdjęcia :/
Już wszystko piszę od początku :
Pod czas transportu zwierząt w samochodzie koty grały koncert.
Nie dość, że siedzieli w obcych transporterkach to jeszcze pierwszy razy w życiu całą watahą.
Na szczęście droga trwała ledwie 10 minut.
Na nowym, pustym mieszkaniu ku mojemu wielkiemu zdziwieniu tylko Franeczek wyszedł z transportera.
Reszta kocurów ponad dobę siedziała w transporterach (otwartych) ani nie wyszli jeść ani się załatwić.
Franeczek zwiedzał gdy napotkał kredens czy stół był zdziwiony, ale odważny.
Po drodze napotkał kuwetę od niechcenia się w niej załatwił, potem napotkał jedzenie to zjadł.
Po jakimś czasie poszedł opowiedzieć kolegom co widział i słyszał.
Śmieję się, że po namowie Franka reszta kocurów odważyła się dopiero wyjść.
To już prawie miesiąc jak mieszkamy na nowym mieszkaniu.
Chłopcy czują się całkowicie zadomowieni.
Problem tylko z balkonem wciąż nie jest osiatkowany, ale za to kocury mają okno do dyspozycji.
Niestety problem z kuwetą Franka wciąż istnieje.
Chwytam się już wszelkiej pomocy i różnych rad, bo moja mama zaczęła grozić, że małego odda.
Oczywiście teraz się na to nie zgadzam zagroziłam, że ja się wyprowadzę z kotem!
Nie mniej jednak wciąż jest problem.
W internecie jest napisane żeby najpierw dać do badania kociaka mocz.
Jednak Franek miał robione wszystkie badania przed kastracją łącznie z moczem i krwią.
Po za tym nie wydaje mi się żeby to były problemy zdrowotne skoro kociak ma dopiero 9 miesięcy a problem istnieje odkąd mały skończył trzy miesiące.
Ach... ten mój słodki drań
Więcej zdjęć postaram się dodać jutro, bo jakoś nie umiem się teraz odnaleźć na fotosiku :/
A tutaj chłopcy zdziwieni śniegiem : 
Mniam-mniam ten śnieg :
Widać mnie, nie widać, widać, nie widać?!
Whiskas :
Przeprowadzki są takie męczące :
Pan i Władca... kanapy : 
