Chwilia przymusowego postoju w pracy, to coś napiszę. Przykrego, ale z milyum zakończeniem.
A więc:Siedzę w niedzielę rano (przypominam - od 4 rano) w samochodzie, próbując łapać koty na Piotrkowskiej. Z nieba siąpie, ja senna, glowa mi leci, oczy się przymykają, samochód popsypany śniegiem, podrzemać nie można - niby siedzę w samochodzie, ale ziiimno... a silnika w podwórzu-studni nie włączę, echo pobudzi wszystkich a spaliny uduszą. No i tak trwam między snem a jawą, mija 6t, ludzie zaczynają wychodzić z psami, mija mnie nastolatka z psiakiem, wychodzi na uliczę, za kilka chwil ktoś wraca (ona? nie przyswajam...), podchodzi szybkim krokiem do otwrtych drziw katki schdowej, schyla się, jakby coś tam stawiał, zatrzaskuje drzwi i szybkim krokiem wychodzi z podówrka - mija mnie mówiąc "do domu" - i to mnie budzi - gwałtownie odwracam się, widzę blondynkę średniego wzrostu, w średnim wieku, obok niej rudego dlugowlosego psa - wielkości pod kolano. No widzę, ok, to pora spacerów z psami...
Wracam do stanu zawieszenia, gdziż zaczyna dziamgotać pies. Szczkniecia coraz częstrze, coraz bardziej rozpaczliwe. Cholera, nie chcialo się babie zanieść psa do domu na piętro, zostawiła w klatce, sama pewnie poleciala po zakupy śniadaniowe, niech już wraca, ten dziamgot jak igłą po szkle.
Z przeciwległej klatki wychodzi energicznym krokiem szczupla kobieta, otwiera tamte drzwi, wychodzi z nich z malym czarnym kosmatym psiakiem w rękach,male ma może dwa miesiące - wygramalam się z samochodu.
Myślałam, że córka psa zostawiła, mamy takiego półrocznego, zabraliśmy ze wsi, a to już trzecie podrzucony szczeniak ostatnio... - mówi pani
Oprzytomniałam, przyszła z psiakiem córka - mówię, kogo widziałam, że byłam zmulona, że sens scenki dopiero do mnie dotarł - a tak, wiedzą kto to, znają z widzenia, handluje psami - suczka, nie poszła, no to ....
Pani z córkę wziąły małą, mialy jej szukać domu, w razie poważnych problemów - zadzwonić.
I właśnie zadzwoniły - psinak ma domek u ich znajmej
Córka obiecała wyśledzić rozmnażaczkę - może się uda, tylko co jej można zrobić, tak naprawdę...
Bardzo potrzebne dt - dziś muszą zniknąć z lecznicy - ma ktoś wolny kącik??