» Wto mar 16, 2010 12:45
Re: 9l kotka przyniesiona DO UŚPIENIA-gruczolakorak-SPONSOR PLIS
Dziękuję za serdeczności.
Z domem dla Meli było tak. Znajomi znajomych, którzy pewnego dnia trafili do mnie do domu, zakochali się w Meli. Bo taka śliczna, dostojna itd. Przesączyłam im historię koty, poinformowałam, że szuka domu. Oni, że popytają. Długo odzewu nie było, aż na początku stycznia odezwali się, że oni co prawda kota nie planowali, ale Melinda im z głowy wyjść nie może. Było spotkanie ze szczegółami - co kupić, jakie żarcie, żwirek itp. Instrukcje nt. oswajania z nowym domem i ludźmi. Że na początku ma być jeden pokój, który sobie obmieszka, że nie brać jej na siłę, pozwolić jej samej dojrzeć do łażenia za ludźmi itd. Naprawdę dom zapowiadał się sensownie.
Mela pojechała. Ja chodziłam po domu rycząc. Pierwsze telefony. Nie sika, nie je. Następne telefony. Posikuje. Syczy. Wyje. Gryzie. Ja: zostawić w spokoju. Po 3 dniach: Coś tam zjada. Było siku i kupa w kuwecie. Uff. Na tydzień, o czym poinformowałam, wyjechałam. SMSy na początku jakby szło ku dobremu (zjadła, sioo w sralniku, dała się pogłaskać) potem coraz dramatyczniejsze: pogryzła, wyje, posikuje jak się do niej tylko zbliżają. Nie je. Nie kupa. Posikuje tylko pod siebie.
Jak wróciłam, w te pędy do nich. Mela oczywiście się do mnie przykleiła, zjadła. Wsadzona do kuwety zrobiła siku. Takie jak na nią normalne. Tłumaczę, żeby nie wymagali jeszcze od niej, że będzie za nimi łazić, spać w łóżku. Że u niej to i ze 2 m-ce mogę być potrzebne. No dobrze. Oni myśleli, że jednak trochę szybciej ją rozkochają. No ale trudno. Będą starać się dalej.
Na drugi dzień tel., że jednak chcą, abym Melę zabrała, bo ona 'w ogóle nie umie nawiązać z nimi kontaktu emocjonalnego', 'nie lubi ich', 'nie chce spać w łóżku' i w ogóle jest dziki dzikun, który wyje i się jeży, jak tylko się do niej próbują zbliżyć. No i co miałam zrobić - przywiozłam Melindę z powrotem.
Już się zastanawiałam, jak ja teraz będę Melisową psychikę leczyć, już kropelki bacha od ryśki miałam zamawiać - a tu niespodzianka - Mela jak gdyby nigdy nic, kultywując swoje rytuały, wmieszkała się z powrotem uznając epizod za niebyły. No coś się jadnak zmieniło.
Nie ma możliwości, aby namówić ją do wejścia na łóżko. Co mi jak najbardziej pasuje. Gacek i Bromba w wyrze w zupełności mi wystarczają.
Posikiwanie po powrocie nie miało miejsca - w ogóle ostatni raz, kiedy u mnie siknęła poza kuwetą, to było jakieś parę dni przed Gwiazdką. Teraz jest milusińska i przytulasta. Prędzej można dostać z kła czy pazura spychając kota z kolan, niż próbując pogłaskać. Je od stycznia RC Urinary High Dillution pomieszany z Calm Aid'em (moje koty zresztą też, bo nie ma możliwości rozdzielenia menu), i wszystko powoli ma sie coraz lepiej.
Modlę się, żeby cały ten styczniowy stres znowu jakimś guzem się na kocie nie odbił (tfu, tfu). Ale 2 m-ce minęly, i wszystko wygląda ok.
Acha, panienka waży już 4,50-4,60 kg. Kot jak dwa moje!