FIV+

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto mar 16, 2010 10:45 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

To podsumowujac:

Koty dzikie nie powinny byc testowane tylko sterylizowane i wypuszczane. Lub testowane i usypiane po to aby:

Zofia&Sasza pisze:

Żeby ochronić ujemne koty wolno żyjące, powstrzymać rozpowszechnianie się śmiertelnej choroby i - być może - z czasem doprowadzić do jej eliminacji.



Koty ktore przypadkiem zostaly poddane testowi i wyszedl pozytywny ,a sa w miare rokujace na udomowienie , powinny miec dom ktory ma mozliwosc izolacji. Z tego co wyczytalam wiekszosc osob opiekujacych sie FIVkami je izoluje w jakis sposob.
Powod jest jeden: strach przed narazeniem zdrowego stada, swiadomosc ,ze mimo iz zakazenie jest trudne ,to jednak nie jest niemozliwe.

Jednoczesnie czytam wpisy o tym, ze nie trzeba izolowac bo przeciez ryzyko jest niewielkie.Skoro ryzyko jest niewielkie nawet przy duzym stadzie ,to dlaczego usypiac dzikie kastrowane koty. SKoro usypiac wolnozyjace koty z wirusem, to jak to sie ma do glosow o tym ,ze izolacja jest zbedna.

Tak jak napisala Jana, sprawa jest tak zawiklana i tak wiele jest sprzecznych informacji ,ze nic dla mnie nie jest jasne.

Jedno jest dla mnie jasne. To choroba wirusowa zakazna. Grozna i smiertelna. Kazdy podejmujac ryzyko opieki nad takim kotem, powinien byc swiadomy zagrozenia. Decyzje jakie podejmuje niosa konsekwencje. Tylko konsekwencje decyzji opiekuna ponosza glownie koty. Bo to o ich zdrowie i zycie chodzi.
Jestem w kropce....... zgadnij w której
Obrazek

aga9955

Avatar użytkownika
 
Posty: 15462
Od: Czw sie 14, 2008 18:51
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto mar 16, 2010 10:48 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

to-z jakiej jednej skrajnosci w drugą skrajność moje mysli się teraz miotają chyba sobie nie umiecie wyobrazić.

Jak sie staje w obliczu plusa dla jednego kota, dwóch-jest ciężko, bardzo ciężko...pewnie tez wpadłabym w panikę.
Ale jak tych plusów na raz moze byc dwadzieścia i koty trafiają do schroniska -sytuacja zaczyna się robic podbramkowa całkowicie
I mysli lecą w każdym kierunku.

Na chwilę obecną moje przemyslenia dotyczace kotów z plusem są takie-jakie zaraz opiszę.
Ale juz wieczorem mogę mysleć inaczej.
Raz myślę, musi sie udać, musi, raz-że nie ma na to tak naprawde szans.

Wolałabym,żeby były określone jakieś konkretne zasady w naszym kraju dotyczące tego problemu. Cos co choc troche podzieliłoby moją osobistą odpowiedzialność za zrobienie tych testów z kimś jeszcze.
Nie wiem czy to by mi pomogło w pogodzeniu sie z eutanazją zdrowego plusowego kota, ale byc może choc minimalnie.
Wiem na pewno,że kotów dodatnich na kociarnie z pełną świadomością ich plusów nie mozna wypuscic.
Za duzo tam stresów, agresjii, nie ma osoby która ciągle nad tym by czuwała.
Więc jesli miałby być uśpione( co niestety moze się zdażyć) to strasznie cierpię przede wszystkim z powodu wielkiej niesprawiedliwości jaka ich dotknie i to poniekąd dzięki wiedzy, chęci testowania kotów nas z miau.

Powiem tak
Jesli wszystkie koty ,we wszystkich schroniskach w kraju byłyby na wstępie testowane i ewentualnie usypiane, kazdy złapany dodatni dziczek byłby uspiony, a jego stado całe od razu przebadane tez na ta okoliczność. To w ich usypianiu znalazłabym jakis przynajmniej mały sens.
Pewnie ograniczyłoby to populacje kotów w naszym kraju-wiec byc moze poprawiło ich warunki życia.

a tak czuje sie tak,że dzieki temu ,że ,,pomagam,, schroniskowcom-to tak naprawde tym konkretnym zaszkodzę.
bo wiele nieprzetestowanych, a tez byc moze dodatnich kotów z całej Polski grzeje doopki w swoich domach, żyją i są szczęsliwe.

Jest jeszcze super optymistyczna wersja,zeby powstały przytuliska, osobne pomieszczenia dla dodatnich kotów.
Ale tak naprawde w naszym kraju w wielu schroniskach koty nawet nie sa szczepione, ani sterylizowane, ani karmione, wiec o czym tu mówić.

Mała1

 
Posty: 19740
Od: Wto wrz 12, 2006 8:56
Lokalizacja: Katowice

Post » Wto mar 16, 2010 10:58 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

Agn pisze:
mimbla64 pisze:
anna57 pisze:Jana, to, co pokreśliłaś w moim poście, to właśnie jest kontrowersja....
Testować, nie testować dzikich kotów..
Nikt nie wie co jest lepsze...
Osobiście nie boję się powiedzieć, że dzikie koty dodatnie powinny być usypiane..
Bo, tak jak rozmnażanie kotów, tak zakażanie przyszłych miotów jest nie po myśli forum, chyba :roll:

Zaraz pewnie odezwą się ludzie myślący inaczej...


Anno nie wiem, czy myslę inaczej, ale dotychczasową dyskusję zrozumiałam tak, że pytanie brzmi, czy po dodatnim teście wypuścic na wolność takiego bezobjawowego nosiciela. Jest czy nie jest niebezpieczny dla reszty stada.
A jeśli na wolnośc wypuścić nie można, bo niebezpieczny dla innych kotów, to przecież wcale nie znaczy, że trzeba go uspić?
Niektórzy tak nie zrobili. Np. Maryla lub Fundacja Kot.

Nie wiem też, co rozumiesz przez okreslenie dziki kot. Mi bardziej pasuje okreslenie kot wolnożyjący, a wśród nich są dzikie i podswojone i oswojone.


Mimbla64 - tylko gwoli wyjaśnienia. Pisałam, że do tej pory nie trafiła nam się taka właśnie sytuacja, ze musimy debatować o losie totalnego dzikusa z plusem. Jeśli kot znosiłby jakoś pobyt w klatce [fundacja nie ma możliwości wygospodarowania dodatkowego pomieszczenia dla 'plusów', w którym mogłyby sobie chodzi luzem na iluś tam metrach kwadratowych], być może nie zdecydowałybyśmy się go uśpić. Tak było w przypadku Dziuraka - wychodził 'na spacerki' po izolatce, kiedy ktoś był przy kotach, na czas nieobecności wolontariuszy siedział w klatce, bo w izolatce były tez inne koty. Ale to był kot oswojony, garnący się do ludzi, choć z pewnością swoje życie przeżył jako kot wolnożyjacy.
A przecież są koty, którym taki tryb ostatnich dni życia na pewno by nie służył.

Poza tym, myślę, że pewne rzeczy trzeba oswoić. Jakiś czas temu musiałam 'przepracować' w sobie koncepcję sterylki aborcyjnej - tu udało mi się tę kwestię oswoić. Ale w dalszym ciągu mam taki sam opór jak casica, przed usypianiem zdrowych, choć ślepych miotów.


Agn, dlatego napisałam o różnych kotach wolnożyjących. Być może Anna pisząc dziki kot miała na mysli taką własnie sytuację, kto wolnozyjący, ale zupełnie nieoswojony z człowiekiem i pobyt w klatce i w bliskości z człowiekiem znoszący b,źle.
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14767
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Wto mar 16, 2010 11:07 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

Maryla pisze:zastanawia mnie czy to co zrobilam, czyli zamkniecie na rok dzikiego wtedy kota w lazience to nie jakies przestepstwo :wink:
albo cos co sie absolutnie nie miesci w glowie wielu osobom

Maryla, absolutnie to nie jest przestępstwo, zle mnie zrozumiałas :wink:
Tylko taki kompletny dzikus nie ma szans, żeby ktoś go wziąl do domu.... :(
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto mar 16, 2010 11:13 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

Naprawdę mało wiem o FIV-ie. Dlatego podczytuję. Ale w kwestii wypuszczania dodatnich wolnożyjacych:

Pomijając fakt zarażania bądź nikłej szansy zarażania kotów wolnożyjących (też się zastanawiam nad tą sprzecznością co Jana), to jednak jest jeszcze jeden fakt, który nie pozwoliłby mi wypuścić kota z FIV z powrotem do stada. Pomijając zarażanie. Chodzi mianowicie o zagrożenie dla jego życia, dla jego zdrowia. Każdy grzyb, infekcja, rana... Oczywiście jeden osobnik zwalczy lepiej, drugi gorzej, ale który jak - ja tego nie wiem. Smutnym jest dla mnie widok gasnącego kota wolnożyjącego, a tragiczny wtedy gdy to gaśnięcie jest na pewno w cierpieniu (dlatego dla kotów gasnących nie we śnie, w spokoju, lecz w widocznych oznakach cierpienia i bez możliwości leczenia, wybieram eutanazję i z tego względu tj. długiej agonii, bałabym się też wypuszczać dodatniego kota)
Obrazek Obrazek
W moim domu koty bawią się strzykawkami. A jednak patologia czai się gdzie indziej...

joshua_ada

Avatar użytkownika
 
Posty: 9851
Od: Pon gru 03, 2007 8:41

Post » Wto mar 16, 2010 11:18 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

[quote="aga9955":344sy0z2]
Jednoczesnie czytam wpisy o tym, ze nie trzeba izolowac bo przeciez ryzyko jest niewielkie.Skoro ryzyko jest niewielkie nawet przy duzym stadzie ,to dlaczego usypiac dzikie kastrowane koty. SKoro usypiac wolnozyjace koty z wirusem, to jak to sie ma do glosow o tym ,ze izolacja jest zbedna.[/quote:344sy0z2]
Powtarzam.
Broniłam swojej decyzji o nieizolowaniu FIV-ków. Taka a nie inna decyzja wynika ze specyfiki, nie tylko warunków w moim mieszkaniu [nie mam jak oddzielić jakiejś jego części], ale również ze specyfiki mojego stada i specyfiki mojej pracy [pracuję w domu].


Co do kwestii zagrożenia jakie niesie wypuszczony zdiagnozowany nosiciel napisałam tu:
[quote="Agn":344sy0z2][quote="Jana":344sy0z2]
Zosiu, przecież wedle informacji przytoczonych w tym wątku, po kastracji (zarówno kocura jak i kotki) prawie całkiem eliminuje się możliwość zarażenia / zarażania FIV. 8O[/quote:344sy0z2]

Tak.
Ale pozostają jeszcze te dziczki, które nie miały szczęścia być kastrowane. Statystycznie kastraty rzadziej się biją, ale niekastrowany kocur `skory do bitki` zawsze się znajdzie.[/quote:344sy0z2]
Uzupełnię - wypuszczony nosiciel może zarazić również wtedy, gdy się broni przed atakiem, a niekoniecznie, gdy sam zaatakuje.


[quote="aga9955":344sy0z2]Jedno jest dla mnie jasne. To choroba wirusowa zakazna. Grozna i smiertelna. Kazdy podejmujac ryzyko opieki nad takim kotem, powinien byc swiadomy zagrozenia. Decyzje jakie podejmuje niosa konsekwencje. Tylko konsekwencje decyzji opiekuna ponosza glownie koty. Bo to o ich zdrowie i zycie chodzi.[/quote:344sy0z2]
Dla mnie, jak na razie jasne jest jedno - to choroba zakaźna, groźna i śmiertelna [b:344sy0z2]przede wszystkim dla nosiciela[/b:344sy0z2]. I zdaję sobie sprawę z tego, że moje doświadczenie nie jest wymiernym wskaźnikiem dla wielu osób. Jednak uśpienie bezobjawowego nosiciela jakoś nie mieści mi się w mojej perspektywie.
Dużo większym zagrożeniem są inne choroby zakaźne szerzące się bez porównania łatwiej i również mogą przebiegać ze skutkiem śmiertelnym. [Nie piszę, że FIV [b:344sy0z2]wcale [/b:344sy0z2]nie stanowi zagrożenia - można się cofnąć kilka postów wstecz w tym wątku, gdzie podsumowuję błędne wrażenia jakie można było odnieść po tym, w jaki sposób początkowo pisałam o łączeniu nosicieli i nie-nosicieli.]

Na koniec zapytam retorycznie - a co z życiem i zdrowiem nosicieli? [Pytanie retoryczne, bo kwestię [b:344sy0z2]mojego wyboru[/b:344sy0z2] też już tłumaczyłam wielokrotnie.
Ostatnio edytowano Wto gru 27, 2011 11:00 przez Agn, łącznie edytowano 1 raz
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Wto mar 16, 2010 11:18 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

aga9955 pisze:...Skoro ryzyko jest niewielkie nawet przy duzym stadzie ,to dlaczego usypiac dzikie kastrowane koty. SKoro usypiac wolnozyjace koty z wirusem, to jak to sie ma do glosow o tym ,ze izolacja jest zbedna....

Jeśli mam w domu pnad 50 zgodnych kotów, które się nie biją, nie dochodzi między nimi do zwarcia a co najważniejsze są pod moją kontrolą to ryzyko zakażenia jest właśnie minimalne. Kot wolnożyjący, przywiązany do jednego miejsca i zgodnego stada będący pod nadzorem karmicielki również może pozostać w stadzie. Kot dziki wypuszczony może spotkać na swojej drodze różne koty. Nikt nie kontroluje gdzie chodzi i z jakimi kotami się zadaje a tym samym jest zagrożeniem.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Wto mar 16, 2010 11:20 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

joshua_ada pisze:Naprawdę mało wiem o FIV-ie. Dlatego podczytuję. Ale w kwestii wypuszczania dodatnich wolnożyjacych:

Pomijając fakt zarażania bądź nikłej szansy zarażania kotów wolnożyjących (też się zastanawiam nad tą sprzecznością co Jana), to jednak jest jeszcze jeden fakt, który nie pozwoliłby mi wypuścić kota z FIV z powrotem do stada. Pomijając zarażanie. Chodzi mianowicie o zagrożenie dla jego życia, dla jego zdrowia. Każdy grzyb, infekcja, rana... Oczywiście jeden osobnik zwalczy lepiej, drugi gorzej, ale który jak - ja tego nie wiem. Smutnym jest dla mnie widok gasnącego kota wolnożyjącego, a tragiczny wtedy gdy to gaśnięcie jest na pewno w cierpieniu (dlatego dla kotów gasnących nie we śnie, w spokoju, lecz w widocznych oznakach cierpienia i bez możliwości leczenia, wybieram eutanazję i z tego względu tj. długiej agonii, bałabym się też wypuszczać dodatniego kota)


Jeżeli kot jest dziki i nie nadaje się do adopcji, test wyszedł FIV+ - to jaką masz alternatywę? Wypuszczenie albo uśpienie.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto mar 16, 2010 11:21 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

mirka_t pisze:Jeśli mam w domu pnad 50 zgodnych kotów, które się nie biją, nie dochodzi między nimi do zwarcia a co najważniejsze są pod moją kontrolą to ryzyko zakażenia jest właśnie minimalne.

U Ciebie koty NIGDY się nie biją, NIGDY nie dochodzi między nimi do konfliktów czy starć, a Ty ZAWSZE masz je na oku NIGDY nie wychodząc z domu?

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto mar 16, 2010 11:23 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

Pisząc "kot dziki" miałam oczywiście na myśli oczywiście kota złapanego tylko do sterylki, chodzącego w domu po ścianach, nie przystosowanego do życia z człowiekiem, a trzymanie takiego kota całe życie w klatce uważam za niedopuszczalne. Bo to chyba dla niego gorsze jak uśpienie.
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto mar 16, 2010 11:25 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

Nawiazujac do tego co pisze Agn, bo to tez szalenie wazne. Mianowicie patrzac na problem z drugiej strony. Strony nosiciela. Przeciez wynika z tego jasno, ze wiekszym zagrozeniem dla kota z Fiv jest zdrowy kot odporny na choroby ktorych sam moze byc nosicielem.
Czyli jak jest z izolacja (nie mowie tutaj o dzikich kotach wolnozyjacych) patrzac z tej strony.
Przeciez rotujace stado, gdzie wchodza nowe osobniki nawet przyjmujac ,ze sa ona negatywne moga nosic w sobie inne choroby, ktore sa dla nich zupelnie niegrozne, ale dla kota bez odpornosci lub z odpornoscia uposledzona moga okazac sie smiertelne.


Przytocze jeszcze raz :
Domowa opieka nad zarażonym kotem nie różni się bardzo od troskliwej opieki nad kotem zdrowym. Chory kot przede wszystkim musi unikać stresu, gdyż jest on sprzymierzeńcem FIV. Kot musi mieć spokojne miejsce, w którym może wypoczywać. Nie powinien wychodzić na zewnątrz, gdyż stanowi zagrożenie dla innych kotów, a także naraża się niepotrzebnie na różne infekcje i choroby. Kot przyzwyczajony do wychodzenia powinien być wyprowadzany na smyczy i kontrolowany podczas zabawy. Dieta chorego kota musi być konsultowana z lekarzem weterynarii i uzależniona od aktualnego stanu zdrowia kota. Trzeba pamiętać, że koty z osłabioną odpornością bardziej narażone są na zatrucia pokarmowe wywołane bakteriami i pasożytami. Kot musi być tez chroniony przed pchłami ze względu na przenoszone przez nie pasożyty i alergie skórne, które wywołują. Zarażony kot nie powinien mieć kontaktu z innymi kotami!
Ostatnio edytowano Wto mar 16, 2010 11:28 przez aga9955, łącznie edytowano 1 raz
Jestem w kropce....... zgadnij w której
Obrazek

aga9955

Avatar użytkownika
 
Posty: 15462
Od: Czw sie 14, 2008 18:51
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto mar 16, 2010 11:25 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

Jana pisze:
joshua_ada pisze:Naprawdę mało wiem o FIV-ie. Dlatego podczytuję. Ale w kwestii wypuszczania dodatnich wolnożyjacych:

Pomijając fakt zarażania bądź nikłej szansy zarażania kotów wolnożyjących (też się zastanawiam nad tą sprzecznością co Jana), to jednak jest jeszcze jeden fakt, który nie pozwoliłby mi wypuścić kota z FIV z powrotem do stada. Pomijając zarażanie. Chodzi mianowicie o zagrożenie dla jego życia, dla jego zdrowia. Każdy grzyb, infekcja, rana... Oczywiście jeden osobnik zwalczy lepiej, drugi gorzej, ale który jak - ja tego nie wiem. Smutnym jest dla mnie widok gasnącego kota wolnożyjącego, a tragiczny wtedy gdy to gaśnięcie jest na pewno w cierpieniu (dlatego dla kotów gasnących nie we śnie, w spokoju, lecz w widocznych oznakach cierpienia i bez możliwości leczenia, wybieram eutanazję i z tego względu tj. długiej agonii, bałabym się też wypuszczać dodatniego kota)


Jeżeli kot jest dziki i nie nadaje się do adopcji, test wyszedł FIV+ - to jaką masz alternatywę? Wypuszczenie albo uśpienie.


Zgadzam się, tylko taką mam alternatywę. :roll: I mówiąc szczerze: podjęłabym decyzję o uśpieniu, nie o wypuszczeniu. W tej chwili mocno teoretyzuję, bo jedyny dodatni kastrat ze stada okazał się megamiziakiem. Natomiast przy kocie "dzikim" (mam na myśli "dzikość" w zachowaniu, nie w sposobie bytowania) - jak wyżej.



EDIT: pisząc jedyny kastrat miałam na myśli jedyny z FIV, a nie że tylko jeden wykastrowany, oczywiście :wink:
Ostatnio edytowano Wto mar 16, 2010 11:28 przez joshua_ada, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek Obrazek
W moim domu koty bawią się strzykawkami. A jednak patologia czai się gdzie indziej...

joshua_ada

Avatar użytkownika
 
Posty: 9851
Od: Pon gru 03, 2007 8:41

Post » Wto mar 16, 2010 11:27 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

[quote="Mała1":2lrhdvl6]
Wolałabym,żeby były określone jakieś konkretne zasady w naszym kraju dotyczące tego problemu. [b:2lrhdvl6]Cos co choc troche podzieliłoby moją osobistą odpowiedzialność za zrobienie tych testów z kimś jeszcze.
Nie wiem czy to by mi pomogło w pogodzeniu sie z eutanazją zdrowego plusowego kota, ale byc może choc minimalnie.[/b:2lrhdvl6]
Wiem na pewno,że kotów dodatnich na kociarnie z pełną świadomością ich plusów nie mozna wypuscic.
Za duzo tam stresów, agresjii, nie ma osoby która ciągle nad tym by czuwała.
[b:2lrhdvl6]Więc jesli miałby być uśpione( co niestety moze się zdażyć) to strasznie cierpię przede wszystkim z powodu wielkiej niesprawiedliwości jaka ich dotknie i to poniekąd dzięki wiedzy, chęci testowania kotów nas z miau.[/b:2lrhdvl6]

Powiem tak
[b:2lrhdvl6]Jesli wszystkie koty ,we wszystkich schroniskach w kraju byłyby na wstępie testowane i ewentualnie usypiane, kazdy złapany dodatni dziczek byłby uspiony, a jego stado całe od razu przebadane tez na ta okoliczność. To w ich usypianiu znalazłabym jakis przynajmniej mały sens.
Pewnie ograniczyłoby to populacje kotów w naszym kraju-wiec byc moze poprawiło ich warunki życia.
[/b:2lrhdvl6]
a tak czuje sie tak,że dzieki temu ,że ,,pomagam,, schroniskowcom-to tak naprawde [b:2lrhdvl6]tym konkretnym zaszkodzę.[/b:2lrhdvl6]
bo wiele nieprzetestowanych, a tez byc moze dodatnich kotów z całej Polski grzeje doopki w swoich domach, żyją i są szczęsliwe.

Jest jeszcze super optymistyczna wersja,zeby powstały przytuliska, osobne pomieszczenia dla dodatnich kotów.
Ale tak naprawde w naszym kraju w wielu schroniskach koty nawet nie sa szczepione, ani sterylizowane, ani karmione, wiec o czym tu mówić.[/quote:2lrhdvl6]

Mała1 - cały Twój post powinnam pogrubić.
Każda z poruszonych w nim kwestii jest istotna i pokazuje jakie dylematy musi rozstrzygać konkretna osoba, wobec konkretnych kotów, w konkretnych okolicznościach.
To już nie miejsce na dywagacje i teoretyczne roztrząsania. Decyzje trzeba podejmować tu i teraz, bez czekania na jakieś wytyczne i ustalenia naczelnego gremium.
O to cały czas staram się podkreślać i uzmysławiać.
O warunkach `idealnych` funkcjonowania FIV-ków też już pisałam, ale jak na razie to jedynie utopia.
Ostatnio edytowano Wto gru 27, 2011 11:00 przez Agn, łącznie edytowano 1 raz
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Wto mar 16, 2010 11:28 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

anna57 pisze:
Maryla pisze:zastanawia mnie czy to co zrobilam, czyli zamkniecie na rok dzikiego wtedy kota w lazience to nie jakies przestepstwo :wink:
albo cos co sie absolutnie nie miesci w glowie wielu osobom

Maryla, absolutnie to nie jest przestępstwo, zle mnie zrozumiałas :wink:
Tylko taki kompletny dzikus nie ma szans, żeby ktoś go wziąl do domu.... :(


no chyba ze to bedzie kot ktorego codziennie dokarmialas przez kilka miesiecy
i ktorego z poswieceniem lapalas zeby ratowac mu zycie
i nagle lecznica kaze Ci go natychmiast zabierac bo zmasakrowal reke wetce
wtedy musisz podjac jakas decyzje
bo jaki sens mialoby to co do tej pory zrobilas?

ja go nie wypuscilam ze wzgledu na inne - bo ich bylo niewiele i prawdopodobnie ktorys zarazil Vikusia, walki kocurow w nocy slyszalam, wiec sie bily, stad pewnie tez mial ropnia
ja go nie wypuscilam zeby żył
Ostatnio edytowano Wto mar 16, 2010 11:33 przez Maryla, łącznie edytowano 1 raz
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Wto mar 16, 2010 11:29 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

Jana pisze:...
U Ciebie koty NIGDY się nie biją, NIGDY nie dochodzi między nimi do konfliktów czy starć, a Ty ZAWSZE masz je na oku NIGDY nie wychodząc z domu?

Raz Daisy została ugryziona przez Blue Gizmo. Miała ruję była wobec niego namolna. Blue Gizmo miewał napady agresji, ale to było jedyne ugryzienie w jego wykonaniu. Koty w domu kłucą się, ale są to krzyki, machanie łapami i gonitwy. Dlatego zdecydowałam się przyjąć 2 koty z Katowic. Na początek będą w klatce a potem będą do niej trafiały gdy będę musiała wyjść z domu. To zabezpiecznie i tak jest na wyrost, bo reszta stada nie jest przecież przetestowana nie licząc Kropki, która mieszka na ogół w klatce.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: egw, Google [Bot], Paula05 i 360 gości