Buro-biało-bure szczęście

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon mar 15, 2010 1:18 Re: pomocy- niepohamowana agresja po roku wspólnego życia :((

Miałam podobny efekt agresji pomiędzy mieszkającymi razem kotkami. Powodem był nagły dyskomfort psychiczny, poczucie zagrożenia, strach i nie wiem co jeszcze. Trzecia kotka, notoryczny uciekinier, zaklinowała się łapką w uchylnym oknie- na moment i niegroźnie,ale podniosła taki wrzask, że pozostałe dwa kot rzuciły się na siebie z taką agresją, że nie wiedziałam. kogo ratować. Odizolowałam na kilka godzin i przeszło.
Sytuacja powtórzyła sie jeszcze raz jakiś czas później, tym razem uczestnikami była jedna z agresywnych w poprzedniej sytuacji kotek i ta "zawiśnięta". I tym razem powodem był gwałtowny strach-pobiły się kocury ogrodowe.
Może ta kocica również spowodowała jakieś ogromne napięcie i stąd taka reakcja kotów.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 15, 2010 7:33 Re: pomocy- niepohamowana agresja po roku wspólnego życia :((

o dzięki Tosza :). Sytuacja trochę podobna, choć u mnie, z mojej winy, czynników więcej :(. Rozumiem, że potem już koty wróciły do dawnej komitywy i to wydarzenie nie rzutowało na dalsze ich funkcjonowanie w grupie, tak? Czy zdarzyło Wam się jeszcze, że później któryś z kotów miauknął głośniej, nie wiem: przydepnięty lub w czasie zabawy? Ciekawi mnie czy po opadnięciu i ostudzeniu emocji każdy taki nietypowy odgłos będzie ogniskiem zapalnym.

Jolubuk5 - nie pamiętasz ile to trwało?
Obrazek
Obrazek Obrazek

boniantos

Avatar użytkownika
 
Posty: 4648
Od: Śro lut 18, 2009 15:16
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon mar 15, 2010 11:09 Re: pomocy- niepohamowana agresja po roku wspólnego życia :((

rybcie pisze:o dzięki Tosza :). Sytuacja trochę podobna, choć u mnie, z mojej winy, czynników więcej :(. Rozumiem, że potem już koty wróciły do dawnej komitywy i to wydarzenie nie rzutowało na dalsze ich funkcjonowanie w grupie, tak? Czy zdarzyło Wam się jeszcze, że później któryś z kotów miauknął głośniej, nie wiem: przydepnięty lub w czasie zabawy? Ciekawi mnie czy po opadnięciu i ostudzeniu emocji każdy taki nietypowy odgłos będzie ogniskiem zapalnym.


U nas wszystko wróciło do normy :) > Co więcej, przez dom przewija się sporo młodych tymczasow, które co chwilę biją się, warczą itp, z tym że faktycznie, nie są to odgłosy powodowane bólem czy przerażeniem. Myslę, że koty to wyczuwają.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 15, 2010 11:20 Re: pomocy- niepohamowana agresja po roku wspólnego życia :((

Tosza pisze:U nas wszystko wróciło do normy :) > Co więcej, przez dom przewija się sporo młodych tymczasow, które co chwilę biją się, warczą itp, z tym że faktycznie, nie są to odgłosy powodowane bólem czy przerażeniem. Myslę, że koty to wyczuwają.

:ok: bardzo się cieszę Tosza, że wszystko się u Was ułożyło. To również dla mnie dobre wieści. Dziękuję ogromnie za posta. :)
Obrazek
Obrazek Obrazek

boniantos

Avatar użytkownika
 
Posty: 4648
Od: Śro lut 18, 2009 15:16
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon mar 15, 2010 14:39 Re: pomocy- niepohamowana agresja po roku wspólnego życia :((

Ivette pisze:
rybcie pisze:
W każdym razie powiedział, że bez farmakologii się nie obejdzie. Koty oba dostały krople (Catosal) tylko Bonifcio w większej dawce. Powiedział, że z jego doświadczenia powinno to przynieść efekty. Po 4-5 dniach będzie widać jak koty reagują na lek, bo wtedy dopiero będzie jego odpowiednia ilość w organizmie.

i co, są już efekty stosowania witaminy B12 :?:


byłam jeszcze u mojej ukochanej dr Ewy. Mówiła, że wit. B12 na pewno nie zaszkodzi. Faktycznie, ja zrozumiałam, że będą to leki uspokajające, nie wiem, może z tego wszystkiego coś mi się pomieszało. W każdym razie potwierdziła, że przez ten cały m-c nie ma potrzeby dawać leków uspokajających a Catosal, mimo, iż niekoniecznie sama by przepisała, może pomóc przy tych wszystkich zmianach jakie zaszły w ich życiu. Wet, który Catosal zapisał jest ceniony przez zakocone i doświadczone koleżanki, dr Ewa podobnie. Nie będę kwestionować sposobu leczenia lekarzy, którzy mają doświadczenie. I tak zgodnie wszyscy mówią, że najważniejszym lekarstwem jest teraz upływający czas. Muszę się czegoś trzymać, wierzę, że moi panowie jeszcze się dogadają. Jak nie - wtedy będę kombinować co dalej. Najbardziej to bym chciała, aby wysłuchali tego co im codziennie mówię, że ich kocham i mają się nie kłócić. I że obiecuję więcej nie zbagatelizować tak ich uczuć. Są dla mnie najważniejsi i mam nadzieję, że to wiedzą i się pogodzą :). No.
Obrazek
Obrazek Obrazek

boniantos

Avatar użytkownika
 
Posty: 4648
Od: Śro lut 18, 2009 15:16
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon mar 15, 2010 14:59 Re: pomocy- niepohamowana agresja po roku wspólnego życia :((

Czas i aksamitny dotyk Dużego napewno sprawi ,że stadko
wróci do normy . :ok:
Wypuściłas koty na pokoje czy jeszcze izolatka ?

iwona66

Avatar użytkownika
 
Posty: 10969
Od: Pt paź 23, 2009 15:40
Lokalizacja: warszawa - wołomin i jeszcze dalej :)

Post » Pon mar 15, 2010 15:09 Re: pomocy- niepohamowana agresja po roku wspólnego życia :((

izolacja pełna. Dr Ewa też potwierdziła, żeby pierwsze próby po m-cy dopiero. Koty ponoć dobrą pamięć mają, więc potrzeba im dać sporo czasu na zagojenie ran w duszy. Za 2 tygodnie mam zintensyfikować wymianę zapachów, np. podmieniając posłanka. A potem potem... ech będę się bała jak głupia. Chociaż wiem, że mam być spokojna i swoim spokojem wspierać... Pewnie sama łyknę coś na uspokojenie ;).
Obrazek
Obrazek Obrazek

boniantos

Avatar użytkownika
 
Posty: 4648
Od: Śro lut 18, 2009 15:16
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon mar 15, 2010 15:13 Re: pomocy- niepohamowana agresja po roku wspólnego życia :((

18,02 pisałas na forum pierwszego posta ,to juz prawie
m-c 8O

iwona66

Avatar użytkownika
 
Posty: 10969
Od: Pt paź 23, 2009 15:40
Lokalizacja: warszawa - wołomin i jeszcze dalej :)

Post » Pon mar 15, 2010 15:22 Re: pomocy- niepohamowana agresja po roku wspólnego życia :((

iwona66 pisze:18,02 pisałas na forum pierwszego posta ,to juz prawie
m-c 8O

nie, wszystko zaczęło się w ubiegłą sobotę (pierwszy atak) a w czw. (11.03) okazało się, że sprawa jest poważna i rozpoczęliśmy izolację. 1. post (data zarejestrowania na forum) był w lutym ale rok temu jak Bonifcio spędzał pierwsze dni u nas :love:.
Obrazek
Obrazek Obrazek

boniantos

Avatar użytkownika
 
Posty: 4648
Od: Śro lut 18, 2009 15:16
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon mar 15, 2010 15:28 Re: pomocy- niepohamowana agresja po roku wspólnego życia :((

rybcie pisze:izolacja pełna. Dr Ewa też potwierdziła, żeby pierwsze próby po m-cy dopiero. Koty ponoć dobrą pamięć mają, więc potrzeba im dać sporo czasu na zagojenie ran w duszy.


o rany, miesiąc :?
ale może przez ten czas im przejdą złe emocje, i trochę też zatęsknią za sobą. W końcu co to za atrakcja siedzieć samemu jak palec ? :wink:.
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon mar 15, 2010 15:32 Re: pomocy- niepohamowana agresja po roku wspólnego życia :((

ślepa się robię :oops:
Ja bym choć na chwile spróbowała ,odczekała na reakcję
jak by były uszy po sobie to do izolatek marsz. :ok:

iwona66

Avatar użytkownika
 
Posty: 10969
Od: Pt paź 23, 2009 15:40
Lokalizacja: warszawa - wołomin i jeszcze dalej :)

Post » Pon mar 15, 2010 15:41 Re: pomocy- niepohamowana agresja po roku wspólnego życia :((

iwona66 pisze: Ja bym choć na chwile spróbowała ,odczekała na reakcję
jak by były uszy po sobie to do izolatek marsz. :ok:


no, ja też bym ostrożnie spróbowała za kilka dni.
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon mar 15, 2010 16:38 Re: pomocy- niepohamowana agresja po roku wspólnego życia :((

Ojku, ale się Wam porobiło.... Trzymam kciuki za zgodę na pokładzie....

Swoją drogą pora roku może być chyba też trochę winna.... :?
A dlaczego tak piszę: bo nasza "rodzinna" Mysia w czwartek najpierw zdenerwowała się straszliwie, a potem oznaczyła reklamówkę z którą przyjechałam a o którą lubi się ocierać Lizka. Oznaczyła W DOMU; NIGDY dotąd jej się nie zdarzyło. Na przywożone dotąd zapachy Lizki nie reagowała. Prawdopodobnie - wiosna, kocury miauczą, znaczą, więc jak jej tu obcy kot do domu "wszedł".....

Tak swoją drogą - jeśli byś chciała mieć drugiego feliwaya coby obu panom serwować równocześnie, to mogę pożyczyć, mnie najwcześniej na Wielkanoc może być potrzebny (albo i też nie...)
Kicia ? - 09'96 ['] Czarnulka 1.06.97 - 24.12.08 ['] Myszka 26.05.96 - 4.06.11 ['] Mrówcia 05/06'13-13.03.16 ['] Szarusia Agatka ? - 7.02.18 ['] Kicia Liza 04/05'2000 - 29.05.18 ['] Pusia ~'2006/2007? -11.10.22 ['] Bercia ~11'2013 - 25.01.25 ['] Chudzina Mechatka ~2016 - 15.02.2025 ['] Misiu ~05'2012 - 9.06.2025
Taki mały kot; taki wielki brak......

włóczka

 
Posty: 1456
Od: Sob kwi 25, 2009 16:43
Lokalizacja: miasto prządek / miasto zalewajki ;-)

Post » Pon mar 15, 2010 18:56 Re: pomocy- niepohamowana agresja po roku wspólnego życia :((

włóczko :1luvu:, dziękuję pięknie, ale Feliway to bardzo droga sprawa więc zamówiłam sobie jeden i musi wystarczyć. W nocy Bonifcio z nami śpi (smutny jest podział :cry: )- więc będzie w sypialni, a za dnia Antoś będzie wdychał kocie szczęście ;). Pewnie, że lepiej byłoby mieć na okrągło i do tego Bacha, ale to spore obciążenie. Zamówiliśmy też tę karmę calm. Musi wystarczyć.

Aniu, też bym chciała. Ale bardzo boję się, że jeszcze nie ochłonęły. To nie jest kwestia tylko Bonifacego, ale też Antosia, który mocno wystraszony tym co zaszło może zachować się nie tak i sprowokować atak :(. Między 1. atakiem a czwartkiem minęło kilka (5) dni, więc ten czas nie wyciszył kotów, cały czas musiało się coś w ich główkach kotłować. Wszyscy zgodnie mówią, że m-c to minimum :(. Że lepiej nawet m-c dłużej zaczekać niż 2 dni za krótko :(. Bo potem wszystko zaczyna się od nowa :(. Co tam miesiąc, jak tylko potem będzie ok, to przeżyjemy to. Tylko mam nadzieję, że potem już będzie ok.
Obrazek
Obrazek Obrazek

boniantos

Avatar użytkownika
 
Posty: 4648
Od: Śro lut 18, 2009 15:16
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon mar 15, 2010 19:21 Re: pomocy- niepohamowana agresja po roku wspólnego życia :((

Masz rację, Gosiu, faktycznie lepiej nie ryzykować.
trzeba słuchać, co fachowcy mówią, żeby niechcący nie zaszkodzić chłopakom.

ech, bidulki.
się narobiło :roll:
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: TomasHK i 151 gości