Właśnie taka scenka miała miejsce:
Mysz się znowu zapakowała na łóżko i uskutecznia toaletę. Przyszła Tacia, powoli, w tempie polującego żółwia, noga za nogą - ruchy prawie niedostrzegalne... 5 minut namysłu i już jest na łóżku... A tu Mysz - zdziwienie

Mysz się tylko przeciągnęła, pokazując brzuchal i nic, leży i się gapi. Tacia usiadła, urosła i też się gapi

Tacia z wyraźnym dyskomfortem na buźce odwróciła się plecami i położyła na samym brzegu łóżka, za chwilę odwróciła się jeszcze bardziej tyłem. Po czym poszła sobie na parapet... Powoli, w tempie polującego żółwia

A przecież Mysz jest o połowę mniejsza od Taci i umie wyraźnie pokazać, że ona się szybciutko podporządkuje,
tylko nie bij
Co zresztą skutecznie uprawia w stosunku do Szelmy
A Tać jakby tego nie rozumie

Właśnie takie obrazki pozwalają mi przypuszczać, że została zbyt wcześnie odłączona od matki i innych kotów - ona nie zna
kociego
Jest to tym bardziej widoczne przy porównaniu z Myszą, która prawie rok życia spędziła w towarzystwie matki i drugiej dorosłej kocicy i widać, że w kocim towarzystwie odnajduje się doskonale
Szkoda mi Taci bardzo, bo chociaż robię co mogę, to tego nie potrafię jej nauczyć, ani pomóc w żaden sposób.
Nie mam problemów - kociaste się nie gryzą, nie atakują, poza przypadkowymi i niegroźnymi incydentami, jak któraś którejś w drogę wejdzie. Ale chciałabym, żeby Tacia się cieszyła z towarzystwa, żeby zaczęła się z nimi bawić, żeby przestała na ich widok się stroszyć. Ona chyba też by chciała

margaretka2002 pisze:Mowisz, zeby USG robic profilaktycznie?

USG jamy brzusznej - tak, koniecznie - może nie co roku, może co 2-3 lata. Nowotwory w j.b. mają to do siebie, że są praktycznie w inny sposób niewykrywalne, bo bezobjawowe. Objawy zaczynają dawać dopiero jak jest zbyt późno na leczenie, lub przy przerzutach np. do płuc, kiedy też już jest za późno. I takich przypadków wbrew pozorom jest bardzo dużo, większość sytuacji, o których się słyszy, że nowotwór wykryty dopiero, jak już przerzuty wszędzie, że od diagnozy do śmierci w parę miesięcy itd., to z reguły właśnie gdzieś w jamie brzusznej się zaczyna

Ich wykrywalność na etapie nadającym się do leczenia jest praktycznie żadna, chyba że właśnie przy okazji USG, robionego najczęściej z innych powodów.
Miałam niestety bliski kontakt z takim g..wnem, w tym samym czasie parę takich przypadków wśród bliższych i dalszych znajomych. Wszystkich namawiam na zrobienie co te parę lat - to nie jest jakieś mocno drogie, ani nieprzyjemne badanie. A może uratować życie.