FIV+

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie mar 14, 2010 19:50 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

Agn pisze:
casica pisze:Jak to było? Aaa już wiem - zachęcam do samodzielnyc poszukiwań :wink:


Aaa to już było niskie.

Jak rozumiem ten sam tekst (oraz podobne), ale skierowany do mnie nie jest już niski, ale wysoki :o

W pierwszej chwili postanowiłam to olać, po namyśle postanowiłam odpowiedzieć. Tak więc cofnęłam się do początku dyskusji z moim udziałem. I cóż ja takiego napisałam, że tak to podsumowano?
Gdybyś faktycznie chciała się dowiedzieć czegoś na temat FIV a nie tylko bawiła się możliwością wygłaszania własnych opinii doczytałabyś całą resztę a nie tylko cytowane w wątkach fragmenty.

Ano postawiłam tezę, na podstawie tylko tego co czytam na miau (głównie w tym wątku oraz wątku Agn), że możliwość zarażenia jest przez niektóre osoby bagatelizowana – do tego jednak wrócę później. Jak również wyraziłam swoje wątpliwości co do tego, że w dużych skupiskach kotów kwestia zakażeń i zgonów wygląda inaczej, niż w domach z niewielką ilością kotów. O tutaj:
casica pisze:
Źle, że fakt nosicielstwa, jak również możliwość zarażenia się są bagatelizowane. Wydźwięk, być może niezamierzony, jest taki – ach przesadzacie, nie ma niebezpieczeństwa. Być może jest niewielkie, ale jest. Inaczej też wygląda ten problem w domu przy 2 – 3 kotach, a inaczej w dużych skupiskach


Tak więc moją podstawową tezą jest – duże skupiska kotów, w których są koty nosiciele, sprzyjają szybszemu przenoszeniu się tej choroby oraz powodują większą i szybszą ilość zgonów. Podstawy do takiego twierdzenia dają mi: opinie wetów oraz własne obserwacje (np. Boguszyce). Pytanie, czy materiały przytoczone tutaj głównie przez pixie65 zaprzeczają tej tezie? Otóż wcale nie. Co więcej, pośrednio ją potwierdzają.
pixie65 pisze:
casica pisze: Badania, no świetnie, te cytowane dotyczą Brazylii :wink: A w Polsce? Na jakiej populacji? W jakich warunkach? Jakiego typu programy badawcze? Już znamienne jest to, że na polskojęzycznych stronach internetowych dostępne są w zasadzie wyłącznie opracowania popularne. A wyniki badań np francuskich nie muszą odpowiadać wynikom badań polskich, z oczywistych przyczyn.

Dla mnie te przyczyny nie są oczywiste.

Dla mnie natomiast są, okazuje się, że są też oczywiste dla autorów brazylijskiego opracowania. Nie można bowiem pomijać czynnika środowiskowego, a w Polsce takich badań nie ma. Badań poważnych, długoletnich, prowadzonych na dużą skalę, na reprezentatywnej grupie kociej populacji. Dopóki ich nie będzie, wnioskowanie na temat charakterystyki zjawiska u nas, będzie niekompletne, ogólne, pośrednie – polegające na wnioskach opracowanych dla innych regionów i innych populacji. Tak więc będzie to wyłącznie analogia, posługiwanie się jednak analogią w nauce jest zawsze obarczone ryzykiem sporego błędu.
Konkluzja brazylijskiego artykułu:
The results suggest that certain characteristics such as gender, health status and lifestyle may be associated with the likelihood of being FIV-positive in the population of cats studied. The high prevalence of FIV infection observed in São Paulo State urges clinician veterinarians to establish a differential diagnosis of FIV infection so as not to mistake it for other infectious diseases. Finally, increasing the knowledge of the epidemiologic aspects of FIV is necessary to introduce efficient goals for the management and prevention of FIV infection.

pixie65 pisze:
Bo sam wirus został odkryty w Kalifornii.
Czy wobec tego możemy uznać, że amerykańskie wyniki badań nad FIV nijak się mają do polskich realiów?
Wiadomo, że istnieje pięć podtypów wirusa FIV dotyczącego kotów domowych a w Europie najczęściej występują podtypy A i B.
Nigdzie nie znalazłam informacji, że w Polsce występuje jakaś jego szczególna odmiana.
Europejski Komitet Doradczy do Spraw Chorób Kotów (ABCD) opublikował wytyczne dotyczące zapobiegania i leczenia zakażenia wirusem FIV. Szczegółowe informacje oraz pełny tekst zaleceń ABCD dotyczących FIV zamieszczono na stronie http://www.abcdvets.org.


Przypomnę tak tylko dla ilustracji, iż prątek Kocha odkryty został w Niemczech. Gruźlica występuje na całym świecie, a jednak zagrożenie epidemiologiczne jest różne, w różnych jego regionach. Tak więc nie ma znaczenia gdzie odkryto/wyizolowano wirusa czy bakterię. W obrazie epidemiologicznym liczą się inne czynniki. Załóżmy, że mamy świetnie rozpoznany obraz gruźlicy w Niemczech. Załóżmy, że w Kenii takiego rozpoznania nie mamy. Czy automatyczne przeniesienie danych europejskich na afrykańskie da nam obraz rzeczywistości epidemiologicznej w Kenii, czy będzie on fałszywy? Otóż uważam, że podobnie może być w przypadku FIV. Cechy, podtypy, drogi zarażania – to samo, inne kwestie już nie muszą być, i najpewniej nie będą, identyczne.

pixie65 pisze:
casica pisze:
pixie65 pisze:Odsetek kotów zakażonych waha się w różnych regionach od 2,5% do 44%.

Regionach Polski, Europy, Świata? I jeśli to dotyczy Polski, to na czym opierają się te statystyki (schroniska, weterynarze?) i w jakim stopniu są miarodajne?

Długo by o tym pisać.
Lecz by nie zostać posądzoną o stronniczość w wyborze lektury - zachęcam do samodzielnych poszukiwań :wink:


No jasne :roll: Źródłem tej informacji, jest ta praca: Hartmann, K. Feline Immunodeficiency virus infection, w: Vet J, v.155, p.123-127, 1998. Dostęp do niej kosztuje 35 USD. Tyle w kwestii dalszych poszukiwań, inne książki są mi nierównie bardziej potrzebne.
A jednak zastanawiają mnie te liczby. Pokazują, iż zależnie od różnych czynników zagrożenie jest szalenie zróżnicowane. Czemu tak się dzieje i kiedy się tak dzieje, to byłaby istotna informacja. Przeraża mnie zwłaszcza to 44%, bo to liczba ogromna, oznacza prawie połowę populacji. Idąc dalej, ciekawe czy wynik 44% to efekt jednorazowego badania? Czy może obraz stały w regionie X, sprawdzony i potwierdzony wieloletnimi badaniami? Z odpowiedzi na te pytania wynieślibyśmy istotną wiedzę na temat dynamiki tego zjawiska. I takich pytań można by zadać o wiele więcej. W naszych warunkach, w Polsce, pozostają bez odpowiedzi. Brak odpowiedzi zaś, oznacza brak wiedzy na temat realnego zagrożenia epidemiologicznego FIV w naszych warunkach.
pixie65 pisze:
casica pisze:I to jest clou wszystkiego - czy FIV jest w takich miejscach równie trudny do przeniesienia, jak w warunkach domowych (2 - 3 koty)? Otóż nie sądzę. Nie sądzę też, żebyś miała twarde dowody, że jest inaczej.

FIV jest za każdym razem przenoszony w ten sam sposób: ze śliną do krwi. Jeśli w warunkach domowych te 2-3 koty będą się tłukły do krwi to jest duże prawdopodobieństwo przeniesienia wirusa.
Nie przedstawiłaś twardych dowodów, że jest inaczej.
Kwestionujesz natomiast wszystkie informacje, na które się powołuję.
Z chęcią dowiem się na jakich to wiarygodnych, naukowych źródłach oparłaś swoją wiedzę dotyczącą FIV.

Informacje przywołane przez Ciebie, a ujęte w zaleceniach ABCD, odnoszą się do innych trochę kwestii. Nie ma, o ile wiem, w zachodniej Europie takich miejsc jak Boguszyce (traktuję je hasłowo, bo jak wiadomo nie jedno jest takie miejsce u nas). Tak naprawdę tylko dokładne badania w takich właśnie ekstremalnych warunkach dałyby miarodajną odpowiedź na stawiane przeze mnie założenie. Takiej odpowiedzi nie ma bo nie było takich badań. Nie ma więc dowodów na jedną, ani na drugą tezę. Moje założenie jest uprawnione, udowodnione nie. Twoje założenie, również uprawnione, udowodnione nie jest w tym samym stopniu. Moja konkluzja jest taka: wiele się jeszcze musimy dowiedzieć o FIV. Ponieważ wiedza jest znikoma, lepsza jest ostrożność niż bagatelizowanie problemu.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie mar 14, 2010 20:02 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

Rany boskie, dziewczyny, to już nie posty a poematy chyba 8O Dyskusja kwitnie, oj kwitnie :mrgreen: :ok: Ale i tak skończy się tak, że żadna drugiej nie przekona i każda pozostanie przy swoich racjach...

jhet

 
Posty: 1491
Od: Wto lip 14, 2009 23:15
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie mar 14, 2010 20:11 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

Z tym, że jedna strona zrobi coś dla kotów z FIV a druga nic nie zrobi. :mrgreen:
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie mar 14, 2010 20:49 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

casica pisze:Tak więc moją podstawową tezą jest – duże skupiska kotów, w których są koty nosiciele, sprzyjają szybszemu przenoszeniu się tej choroby oraz powodują większą i szybszą ilość zgonów. Podstawy do takiego twierdzenia dają mi: opinie wetów oraz własne obserwacje (np. Boguszyce).

No to jeszcze raz.
Autorzy artykułu piszą o wynikach swoich badań, które ich samych zaskoczyły ponieważ zakładali to, o czym piszesz wyżej (że w dużych skupiskach odsetek zakażonych będzie wyższy):
"The higher percentage of positive cases in 'domestic' cats as compared to 'sheltered' animals was unexpected since FIV infection is a contagious disease, and hence more easily transmitted in environments with a high density of individuals."

Potem powołują się na pracę Hartmanna, odnośnie drogi przenoszenia wirusa (w trakcie walk o terytorium, krycia czy walki o pożywienie):
"However, previous studies have shown that the transmission occurs mainly through bites during fights for territory, breeding and feeding, rather than through direct contact (HARTMANN, 1998)."

Dalej zwracają uwagę, że zwierzęta żyjące w tych skupiskach gdzie prowadzone były badania - nie były wobec siebie agresywne natomiast wychodzące koty domowe - częściej narażone były na ugryzienia:
"During sample collection, we observed that the 'sheltered' animals were not aggressive in crowded environments, and probably for this reason they did not get involved in fights. On the other hand, the owners of 'domestic' animals related that their cats usually had bite signs when they returned home."

I na tej podstawie (przeprowadzonych przez siebie badań kotów z różnych środowisk) skłaniają się ku tezie iż:
"Thus, we suggest that behavioral aspects are more important than origin in determining susceptibility to FIV infection (BRADSHAW & HALL, 1999).

Nie ukrywają jednak, że inni autorzy mają odmienne zdanie i faktycznie potrzebne są dodatkowe badania aby wyjaśnić te kwestie:
"Other authors, on the other hand, argue that origin is more important than behavior for FIV transmission (YILMAZ et al., 2000; SOUZA et al., 2002), and only additional studies will elucidate the factors involved in the transmission of this infection."

casica pisze:A jednak zastanawiają mnie te liczby. Pokazują, iż zależnie od różnych czynników zagrożenie jest szalenie zróżnicowane. Czemu tak się dzieje i kiedy się tak dzieje, to byłaby istotna informacja. Przeraża mnie zwłaszcza to 44%, bo to liczba ogromna, oznacza prawie połowę populacji. Idąc dalej, ciekawe czy wynik 44% to efekt jednorazowego badania? Czy może obraz stały w regionie X, sprawdzony i potwierdzony wieloletnimi badaniami? Z odpowiedzi na te pytania wynieślibyśmy istotną wiedzę na temat dynamiki tego zjawiska.

44% dotyczy Japonii.
Trzeba by poczytać czy to z powodu, że mają tam dużo miejsc takich jak Boguszyce czy może są inne przyczyny.
A dolna granica 2,5% odnosi się do USA, gdzie w ogóle są bardzo higieniczne warunki i zdaje się, że pozytywnym serwuje się od razu Morbital.
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Nie mar 14, 2010 21:09 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

mirka_t pisze:Z tym, że jedna strona zrobi coś dla kotów z FIV a druga nic nie zrobi. :mrgreen:

Przepraszam, że się wtrącę, ale to jest krzywdzące. A ci, którzy zrobili i robią banerki, podnoszą wątki, wstawiają ogłoszenia, robią zdjęcia, bazarki? To wcale nie muszą być ludzie przekonani w stu procentach do konkretnej opcji, a jednak coś robią. Nikt nie ma w podpisie "jestem za ..."/ "jestem przeciw...".
не шалю, никого не трогаю, починяю примус ;)
Aktualnie na pokładzie: Nadszyszkownik
Nasze koty za TM(w kolejności zgłoszeń): Kulka [*] 17.03.2023, Gluś [*] 26.03.2020, Zmrol [*] 24.09.2023, Żwirek [*] 07.06.2024
Robalek['] Kredka['] Pirat['] Połamaniec [']

zabers

Avatar użytkownika
 
Posty: 26197
Od: Nie lut 08, 2009 14:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie mar 14, 2010 21:25 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

Zabers to jest Twój pierwszy post w tym wątku. Nie brałaś udziału w dyskusji, więc nie o Tobie była mowa jako o stronie.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie mar 14, 2010 21:41 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

I co z tego? Gdzieś jest napisane, że nie wolno, że to wątek prywatny? Z zasady nie biorę udziału w dyskusjach merytorycznych na wątkach, które dotyczą spraw , na których jeszcze się nie znam (albo znam zbyt pobieżnie). Nie krytykuję ani jednej strony, ani drugiej. Nie wpisuję Ci (ani żadnej innej osobie), że robisz źle to, czy tamto (tak samo zresztą jak nie wstawiam "aniołków" , czy "serduszek"). Ustosunkowuję się do postu o charakterze, moim zdaniem, zbyt uogólniającego (biorąc pod uwagę, że potencjalnie wątek czytają nie tylko personalnie zaangażowane osoby), co nie znaczy, że odbieram go personalnie (nie jestem pępkiem świata :wink: ).

edit: literówka
не шалю, никого не трогаю, починяю примус ;)
Aktualnie na pokładzie: Nadszyszkownik
Nasze koty za TM(w kolejności zgłoszeń): Kulka [*] 17.03.2023, Gluś [*] 26.03.2020, Zmrol [*] 24.09.2023, Żwirek [*] 07.06.2024
Robalek['] Kredka['] Pirat['] Połamaniec [']

zabers

Avatar użytkownika
 
Posty: 26197
Od: Nie lut 08, 2009 14:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie mar 14, 2010 21:54 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

zabers pisze:... Ustosunkowuję się do postu o charakterze, moim zdaniem, zbyt uogólniającego (biorąc pod uwagę, że potencjalnie wątek czytają nie tylko personalnie zaangażowane osoby), co nie znaczy, że odbieram go personalnie.

To podobnie do mnie w innych wątkach. Wtedy pojawiał się często tekst "uderz w stół a nożyce się odezwą".
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie mar 14, 2010 22:05 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

Eeee, bez przesady, nie popadajmy w paranoję. Forum jest duże (ogromne). Nie zakładajmy od razu wersji "krawieckiej". :wink: To raczej uwaga potencjalnie zapobiegająca "erupcji nożycowej" (obiektywna i uwzględniająca wszelkie opcje), nie zaś "nóż w plecy". Z definicji nie wbijam noży w plecy. Jestem zwolenniczką wbijania face 2 face :wink: (jeśli w ogóle), nie zaś za pośrednictwem forum, wirtualnie. W końcu to tylko forum. I tak w zaciszu domowym każdy robi, co uważa za stosowne.
не шалю, никого не трогаю, починяю примус ;)
Aktualnie na pokładzie: Nadszyszkownik
Nasze koty za TM(w kolejności zgłoszeń): Kulka [*] 17.03.2023, Gluś [*] 26.03.2020, Zmrol [*] 24.09.2023, Żwirek [*] 07.06.2024
Robalek['] Kredka['] Pirat['] Połamaniec [']

zabers

Avatar użytkownika
 
Posty: 26197
Od: Nie lut 08, 2009 14:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon mar 15, 2010 1:36 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

Maryla pisze:
Jana pisze:BTW - czy ktoś jeszcze ma w domu FIVka, którego izoluje?


ja juz sie chyba wypowiadalam
bo ja mam dwoch, z czego jednego izoluje a drugiego nie

Maryla, a możesz napisać czemu tak?

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pon mar 15, 2010 2:27 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

Pomyślałam, że być może faktycznie niezamierzenie moje posty mogą mieć wydźwięk bagatelizujący kwestię zakażenia. Jako usprawiedliwienie mogę jedynie podać to, że cała dyskusja o łączeniu nosicieli i nie-nosicieli zaczęła się od obrony mojego postępowania. Kiedy człowiek się broni, siłą rzeczy radykalizuje się i jego postawa i wypowiedzi.
To, co jest brane za bagatelizowanie przeze mnie problemu jest jedynie moją reakcją na nadmierne wg mnie oburzenie `jak mogłam to zrobić`. Nazywanie wszystkich osób, które jak ja mają mocno zakocone domy `kocimi matkami boskim`, a miejsc takich `kolejnymi Boguszycami` jest obraźliwe i wskazuje na nieumiejętność dostrzeżenia różnicy. Nie wszystkie takie miejsca to wylęgarnie chorób i masowe umieralnie.
Kiedy dyskusja zaczęła być bardziej rzeczowa [nie do końca i nie zawsze, ale jednak już `bardziej`], mogłam nieco odpuścić.

Jasnym i oczywistym jest, że domy wielozakocone to podniesione ryzyko zachorowania na cokolwiek dla pojedynczego kota. Nigdy temu nie zaprzeczałam. Tak samo jak nigdy nie twierdziłam, że absolutnie nie ma ryzyka przeniesienia wirusa FIV nawet w zgodnym, niewalczącym, wykastrowanym stadzie.
Sama piszę w wielu miejscach, że najlepszym rozwiazaniem dla kota z FIV to w kolejności - pojedynczy dom lub dom z innym FIV-kiem; dalej - dom mało zakocony z jednym lub dwoma spokojnymi tolerancyjnymi kotami i/lub miejscem do izolacji na czas nieobecnosci opiekuna; w ogóle - dom z kotami ale z miejscem do izolacji.
Dopiero potem dom mocniej zakocony z tolerancyjnym stadem i/lub miejscem do takiej izolacji, czy też dom zakocony, gdzie opiekun świadomy zagrożeń podejmuje ryzyko ich wystąpienia, ale robi wszystko, by to zagrożenie zminimalizować.
O tę pierwszą wymienioną przeze mnie kategorię trzeba się długo starać i walczyć, na to trzeba czasu. Ta ostatnia wymieniona kategoria to mój dom. Jednak istnienie mojego domu, to wynik konkretnych okoliczności. Kiedy brałam FIV-ki z Boguszyc ze świadomością, że nie będę w stanie ich izolować postawiłam świat na głowie. Najpierw mój świat, potem świat [medyczny] mojego Doc, że o `świecie forum` nie wspomnę. Stopniowo malał mój strach, ale nie ostrożność i zapobiegliwość. Udało mi się wypraktykować pewne procedury i nawyki, o których sądzę, że podnoszą bezpieczeństwo zdrowotne moich kotów jak tylko to możliwe w takich warunkach.
Dla mnie wtedy, kiedy podejmowałam decyzje o pierwszych FIV-kach to była alternatywa, jaką muszą w sobie teraz rozważyć ci, którzy właśnie podejmują decyzję w sprawie tymczasowania katowickich FIV-ków: dla tych kotów [tych konkretnych] to jest życie lub eutanazja. [W kwestii boguszków to była alternatywa: Boguszyce albo leczenie i poprawa warunków życia. Nie tak dramatyczna, jak kwestia w Katowicach ale dla mnie równie ważna i możliwa do rozstrzygnięcia.]

Pisałam wielokrotnie - nie każdy musi tak, jak ja. Każdy ma prawo do własnych obaw i daleko posuniętej ostrożności, ale przecież inni ludzie mają prawo do podejmowania własnych decyzji, na własną odpowiedzialność. Nikomu, kto nie chce podejmować takich decyzji [bo do tego ma prawo] nie wolno stawać na stanowisku, że jego zachowawczość w tej konkretnej kwestii ma być obowiązująca normą. Nikomu, kto nie chce ryzykować [bo ma do tego prawo] nie wolno nazywać czyjegoś działania nieodpowiedzialnym, eksperymentatorskim i szkodliwym dla kotów.

[quote="jhet":goszn2af]Rany boskie, dziewczyny, to już nie posty a poematy chyba 8O Dyskusja kwitnie, oj kwitnie :mrgreen: :ok: Ale i tak skończy się tak, że żadna drugiej nie przekona i każda pozostanie przy swoich racjach...[/quote:goszn2af]

Tu, a także w innych miejscach, nie chodzi o to, by przekonać siebie na wzajem. [Zresztą, gdyby mnie przekonano - musiałabym dokonać jednorazowej, masowej eksterminacji mojego stada, a chyba nie o to chodzi współdyskutantom.]
Taka prezentacja stanowisk, z naciskiem na różne kwestie, pozwoli czytającym wyrobić sobie własne zdanie, niekoniecznie polegające na opowiedzeniu się po którejś ze stron. I o to mi najbardziej chodzi.
Ostatnio edytowano Wto gru 27, 2011 10:58 przez Agn, łącznie edytowano 1 raz
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon mar 15, 2010 8:44 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

Jana pisze:
Maryla pisze:
Jana pisze:BTW - czy ktoś jeszcze ma w domu FIVka, którego izoluje?


ja juz sie chyba wypowiadalam
bo ja mam dwoch, z czego jednego izoluje a drugiego nie

Maryla, a możesz napisać czemu tak?


Timona z FIV (i z bialaczka) dolaczylam bo to kot osobny
nie ma w nim zadnej ochoty na kontakty z innymi kotami: ani pozytywnych ani negatywnych
siedzi osobno, lezy na moich kolanach osobno, je osobno - daje mu oddzielnie mokre w miseczce, suche je ze wspolnych misek ale rzadko bo on za tym nie przepada
z zadnym kotem sie nie myje ale rowniez sie nie bije - gdyby byly walki nie podjelabym ryzyka
reszta kotow jest szczepiona regularnie przeciw bialaczce

Vikusia z FIV nie zdecyduje sie dolaczyc po pierwsze ze strachu ze zaburzy ten dobrze funkcjonujacy uklad no i mogloby dojsc do walk (to ewenement ze moje koty zaakceptowaly bez problemu doroslego Timona bo jak do tej pory z zadnym doroslym kotem mi sie to nie udawalo)
jak rowniez i dlatego ze nie moge go zaszczepic przeciw bialaczce bo to jednak szczepionka inwazyjna - wiec bylby narazon na zarazenie FelV

taka jest sytuacja na chwile obecna
nie wykluczam ze bede musiala pomyslec o innym ukladzie o ile cos sie zmieni
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Pon mar 15, 2010 8:50 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

zastanawia mnie jedno: robimy problem z tego ze ktos sie dokaca FIVkiem ryzykujac zarazenie wlasnych innych kotow
a nie robimy problemu przy innych notorycznych i duzych dokoceniach

a przeciez zlapanie FIV, jakkolwiek lepiej byloby go uniknac pozwala jednak zyc i to niekiedy dlugo i komfortowo
a zlapanie koronawirusa i zmutowanie go w kierunku FIP zabiera zycie i to bywa w ciagu kilku dni
to przeciez ryzyko FIPa powinno postrzymywac nas przed dodawaniem kolejnych kotow do stada

czy chodzi o to ze w przypadku FIV zrodlo zarazenia jest znane i pewne?
a FIPem mozna obarczyc kogo sie chce, nawet rodzicielke kota? a wiec i odpowiedzialnosc sie rozmywa? przyjmujemy to jak wyrok losu?

ja nie pojmuje
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Pon mar 15, 2010 10:52 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

Ponieważ w tzw. międzyczasie byłam na tym wątku obficie cytowana i kilkakrotnie "wzywana do tablicy", więc jestem (W weekendy nie mam niestety dojścia do netu).
Dlaczego izoluję FIV+ już częściowo wyjaśniły cytaty. Ale tylko częściowo. Wyjaśnię więc dokładniej. Zaznaczam tylko, że na wszelkie uwagi na temat mojej sytuacji mieszkaniowej oraz osobistej i liczby zwierząt będę reagować natychmiastowo i BARDZO ostro. Bo to niczyja sprawa.

1. Dysponuje kawalerką. Na przestrzeni 25 m2 mieszkają ze mną dwa psy (collie i 8 kg. suczka), Frodzio (mój devon rex), Bibuła z Palucha (15-letnia kotka bez szans na adopcję), pięciomiesięczny tymczasik czarny płci żeńskiej (może ktoś reflektuje?) i dwa FIV+ w wolierze. Czyli Maguś i Lulu.
Zwierzaki często bawią się dość żywiołowo i zdarzyło się np. ostatnio, że w czasie gremialnej gonitwy Sasza przygniótł Frodka (lekko i niegroźnie), a ten - odwinąwszy się - dziabnął (równie niegroźnie) w ucho tymczaskę, która akurat się nawinęła. Jak po mieszkaniu turla się kocio-psi kłąb, zawsze może dojść do zaciśnięcia ząbków na cudzym ogonie, uchu etc. To są młode, żywiołowe koty i baaardzo prokocie, rozrywkowe psy.
2. Mieszkam sama i często nie ma mnie w domu - wtedy stado pozostaje bez kontroli. Oczywiście mogłabym (i rozważałam to) wybrać model kristinbb i wypuszczać FIV-ki gdy jestem w domu... Jednak pominąwszy już nawet argument nr 1 uznałam, być może mylnie, że kociska będą przeżywać stress - bo trudno byłoby im wytłumaczyć, dlaczego w dzień mogą leżeć na łóżku, a w nocy są skazane na zamknięcie za siatką. Czemu czasem mogą się bawić z kolegami, a czasem nie. Powtarzam - może się mylę. W odróżnieniu od niektórych nie mam patentu na nieomylność.
3. Klatka zapewnia lepszą możliwość izolacji kotów FIV+ od potencjalnych nosicieli innych chorób w postaci czasem trafiających do mnie tymczasów. Bo tak naprawdę to FIV-ki są zagrożone przez "ujemne" koty w znacznie większym stopniu niż na odwrót. Niezależnie, co sądzicie o przenoszeniu FIV, nikt chyba nie zaprzeczy, że wielokrotnie bardziej zakaźna jest pp, kalici czy choćby zwykła grzybica. Gdy miałam w domu małą Banshee z Piotrkowa (podejrzenie pp) na siatce woliery i pod drzwiami stale wisiała/leżała zmoczona w virkonie szmata, przebierałam się przed wejściem do FIV-ków etc. Trudniej byłoby zapewnić im minimum izolacji, gdyby spokojnie latały po mieszkaniu, gdzie w łazience siedzi potencjalny chory na pp, prawda? Pamiętajcie - to jedno pomieszczenie. Plus kibelko-łazienka.
4. Nie czuję się na tyle doświadczoną kociarą/psiarą, by zapanować nad stadem. Podam przykład - mam kolegę który zawodowo tresuje tygrysy. Codziennie wielokrotnie wchodzi do klatki z sześcioma Bardzo Dużymi Koteckami. Czy ja bym tam weszła? Nie. Bo się nie czuję specjalistką od tresury tygrysów. Co nie zmienia faktu, że wspomnianego kolegi za samobójcę nie uważam.

Czy taka izolacja zabezpiecza moje pozostałe koty w 100%? Pewnie nie. Pominąwszy tu zakażenie przez wylizywanie (a to jest przez siatkę możliwe), moje minusy często wspinają się na siatkę woliery razem z plusami, które robią to samo od wewnątrz. O tak:
Obrazek
Prawdopodobnie jest możliwe, że w takiej sytuacji Maguś (wyżej) dziabnie w paluszek Frodzia. Tylko tyle, że prawdopodobieństwo jest - moim zdaniem - bardzo małe...

Co do naszej niezastąpionej casicy (swoją drogą ja naprawdę nie do końca rozumiem skąd ta jej krucjata i boję się, że to jednak jest troszkę jak w tym dowcipie z pointą "Bo cię coś, k..., nie lubię") - gdy pojawiła się sprawa zabrania kotów z Boguszyc, p. Wahl także twierdziła, że "wszystkie mają koci AIDS", co - jak wiemy - okazało się wierutną bzdurą. Gratuluje koleżance źródeł "wiarygodnych" informacji :? Dodam jeszcze, że oburza mnie postawa jej męża. Moim zdaniem dziczki powinno się testować i - tak! - usypiać nosicieli.
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon mar 15, 2010 10:59 Re: FIV-ki, pariasi kociego świata.

Dzięki Zosiu za wyczerpującą odpowiedź.

Zofia&Sasza pisze:Moim zdaniem dziczki powinno się testować i - tak! - usypiać nosicieli.

A dlaczego?

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: egw, Marmotka i 387 gości