Ale nie mogę przestać myśleć o Wojtusiu

Tylko co ja Mu mogę ofiarować? Jedynie życie w klatce-z pewnością w czasie mojej nieobecności w domu.
Mogłabym przeznaczyć dla Niego osobny pokój,ale przez to ograniczę swobodę innym kotom,którym tez się coś należy,tym bardziej że mam większość kociej młodzieży,która lubi biegi i harce.
Inny pokój zajmuje 10-letnia kotka,kiedyś wolno-żyjąca która nie mogła dalej przebywać na swoim terenie,Ona boi się mojego stada,kiedy koty wpuszczę do Jej pokoju ucieka do szafy i nie wyjdzie dopóki zostanie w nim sama.
Ograniczenie przestrzeni do pokoju,kuchni,przedpokoju i łazienki dla nastu kotów będzie niestety krzywdzące dla Nich.
Zatem dla Wojtusia zostaje jedynie klatka

Jak na obecną chwilę stać mnie na kolejnego kota,gorzej z moją wydolnością fizyczną.
Do schroniska będę chodzić nadal,bo nie wyobrażam sobie nie widzieć kotów,które kocham-wiąże się to z możliwością przywleczenia jakiegoś wirusa,a kota takiego jak Wojtuś trzeba trzymać pod kloszem.
Jak myślicie?