ChenDi pisze:Mój kot ma powikłaną cukrzycę i kwasicę ketonową i właśnie walczymy o jego życie. Od wczoraj wiemy o tym co się z nim dzieje i za chwilę mam mu podać insulinę, pierwszą dostał u lekarza. Był chudy, odwodniony i dużo pił. Stan pogarszał się bardzo szybko, właściwie ciągle nie wiemy, czy uda nam się Leona uratować, ma 13 lat i bardzo bym chciała, żeby był z nami jeszcze jakiś cza - jak najdłużej... Jeśli ktoś z Was miał kota w takim stanie ( sika pod siebie, prawie się nie rusza, nie je) to proszę pocieszcie mnie, że jeszcze może być dobrze.
Żeby nie było, że nie dopisałam co było potem...
A potem było coraz lepiej, kot był karmiony strzykawką, dostawał kroplówki dwa razy dziennie, bo był odwodniony, kwasica ustąpiła. Kot zaczął podnosić głowę, potem chwiejnym krokiem wchodził do kuwety i przede wszystkim zaczął sam jeść

Dostaje insulinę 2 razy dziennie 2 jednostki i ciągle badamy mocz na obecność cukru i ketonów, cukier zaczyna spadać do poziomu średniego (według pasków), a Leon znów zaczyna być szczęśliwym kotem. Nawet wczoraj coś gonił po mieszkaniu

Jestem bardzo szczęśliwa, bo był w tak ciężkim stanie, że właściwie już się z nim pożegnałam i opłakałam nasze zbliżające się rozstanie, ale jak widac przedwcześnie. Żałuję tylko, że wcześniej nie wpadłam na to, żeby zrobić mu badania krwi, bo chudł od roku. Teraz po podaniu insuliny czeszę go jego ulubionym grzebieniem i wtedy zawsze nabiera apetytu, więc jestem spokojna, że zawsze coś zje. A jak uda mu się po insulinie zjeść i wysiusiać (to ważne ze względu na badanie cukru) to nawt otwieram mu okno i wychodzi na obchód terenu

po 5, 10 minutach wraca. Fajnie cieszyć się jego powrotem do zdrowia. Jutro idziemy do weterynarza na kontrolę. A swoją drogą zauważyłam, że mierzycie poziom cukru z krwi, czy to znaczy, że badanie moczu się nie sprawdza?, że nie wystarczy?