Iwona dzwonila do mnie, prosila, zeby przekazac informacje z dzis.
Rano byli na badaniach - tomograf nie wykazal zadnego uszkodzenia mozgu ani kregoslupa.
Niestety jednak, radosc nie trwala dlugo, bo w czasie wieczornej wizyty neurolog stwierdzil, ze objawy, ktore ma Marysia wskazuja na glebokie, nieodwracalne uszkodzenie tkanki miekkiej mozgu i praktycznie nie ma dla niej ratunku.
Marysia jest ciagle bardzo pobudzona, przerazona, nie widzi i wedlug tego neurologa takie objawy potwierdzaja jego diagnoze.
Pani Weterynarz, ktora prowadzi Marysie nie do konca zgadza sie z neurologiem i zaproponowala wprowadzenie Marysi w cos w rodzaju spiaczki kontrolowanej. Ma to polegac na podawaniu kotu dosc duzych dawek lekow uspokajajacych, zeby wyciszyc pobudzenie i zeby kot sie nie meczyl i dac przez to organizmowi szanse na regeneracje. Sa na to szanse, bo Marysia jest bardzo mlodym kotem, a z takimi ponoc cuda sie zdarzaja.
Iwona ustalila, ze taki rodzaj leczenia bedzie kontynuowany do konca tygodnia. Jesli jednak nie bedzie zadnej poprawy to....
Na razie, po pierwszej dawce relanium Marysia wyraznie sie wyciszyla, drzemie.
Iwona bedzie probowala karmic ja jakimis polplynnymi pokarmami pipetka, zeby jelita nie przestaly pracowac. Marysia nie je samodzielnie, ale ma odruch lykania. Oprocz tego mala tak jak dotychczas dostaje kroplowki, jest codziennie masowana i gimnastykowana, zeby nie doszlo do przykurczu miesni.
Nie wiem, co jeszcze moge napisac..
Ja trzymam kciuki z calych sil.
Juz pare razy zdarzylo sie, ze forumowe koty wychodzily z wydawaloby sie beznadziejnych stanow. Mam gleboka nadzieje, ze tak bedzie tym razem.